Oko na Polaka #15 - Chorwacja polubiła Kądziora i Zwolińskiego
Liga chorwacka – wiem, że każdy z Was ją śledzi.
Dobra, tak naprawdę robią to tylko wytrawni fani, albo ludzie, którzy analizują dokładnie, kogo można stamtąd wyciągnąć do Polski (bo wiecie, Serbia jest be, bo nie jest w Unii Europejskiej, a my mamy limity). Niemniej, jest tam dwóch Polaków rodaków, którzy radzą sobie różnie. Co ciekawe, ten, który był skazywany już przez wszystkich na stracenie, gra fantastycznie. A gwiazda ligi i niedoszły transfer Lecha musi mozolnie pracować na zaufanie.
Damian Kądzior to ten drugi, a Łukasz Zwoliński to ten pierwszy. Czas na piętnasty odcinek „Oka na Polaka”!
Damian Kądzior miał ciekawe kilkanaście miesięcy. Od chwili, gdy nie dogadano się z Michałem Probierzem i ostatecznie zawodnik urodzony w 1992 roku przeszedł do Górnika Zabrze. Wigry Suwałki ukształtowały piłkarza, który w polskich warunkach stał się kimś. On, Kurzawa, Żurkowski, Wieteska… to były kluczowe postacie ekipy Marcina Brosza. Kądzior zdobył 10 goli w 37 meczach ligowych, co dla pomocnika jest niezłym wyczynem.
Kądzior upatrzyły sobie największe kluby Ekstraklasy, a najbliżej finalizacji transferu był Lech Poznań. Nie doszło jednak to wszystko do skutku. Po drodze z Lecha odszedł Nenad Bjelica i kiedy pojawiły się doniesienia o tym, że zamierza on sprowadzić Polaka do Zagrzebia, natychmiast beka z prezesa Klimczaka zaczęła się wszędzie pojawiać.
Ostatecznie, 18 czerwca 2018 roku Damian został piłkarzem Dinama Zagrzeb, mistrza i zdobywcy Pucharu Chorwacji. Miał rozpocząć walkę o Ligę Mistrzów, a także o to, by w reprezentacji Polski uzyskać wyższy status. A po drodze… wziął ślub.
Damian Kądzior i (już) jego żona Aneta👍😁
— Piotr Wołosik (@PiotrWolosik) 23 de mayo de 2018
Sto lat młodej parze!👏💏 pic.twitter.com/q52VIJ2phV
Jego licznik minut (do momentu rozpoczęcia przerwy reprezentacyjnej) przedstawia portal Soccerway:
Od tamtej chwili Kądzior rozegrał kolejne 90 minut w ekipie Dinama i dorzucił trzecią asystę w sezonie ligowym.
Aby dowiedzieć się więcej o postawie Damiana Kądziora, porozmawialiśmy z Piotrem Mogielskim, ekspertem od ligi chorwackiej. Rozmowa odbywała się tuż po rozpoczęciu przerwy na reprezentację, stąd część rzeczy uzupełnimy później:
Damian już na początku przygody miał z Dinamo mały problem, bo ze względu na kontuzje nie przepracował ani dnia z drużyną w okresie przygotowawczym. Jednakże, Bjelica mądrze i powoli wprowadzał go do drużyny. Już w swoim debiucie w Dinamo - gdzie dostał 27 minut - pokazał się z dobrej strony i powinien zakończyć występ bramką.
W eliminacjach LM dużo nie pograł, bo Bjelica stawiał na swój wyselekcjonowany skład, który później odpoczywał w lidze. Teraz Damian ma za sobą 4 z rzędu występy ligowe, gdzie 3 razy był wybierany zawodnikiem meczu i zaliczył w tych 4 występach 2 asysty. Gdyby skuteczność jego kolegów była poprawna, powinien mieć co najmniej już 5 asyst, ale i sam powinien był wykorzystać 2-3 setki, które miał w trakcie meczów.
Będzie grać regularnie w Dinamo, czy to w Lidze Europy czy to w rozgrywkach ligi chorwackiej. Tutaj już od niego zależy, jak wysoko pójdzie w tej hierarchii skrzydłowych. Rywalizuje na prawej pomocy z reprezentantem Bośni i Hercegowiny i byłym zawodnikiem Werderu, Eibar i Galatasaray, czyli Izetem Hajroviciem. Bośniak ma znakomity początek sezonu i ciągnął drużynę w eliminacjach Ligi Mistrzów. Na lewej pomocy gra Mislav Orsić, który wraca do ojczyzny po przygodach w Azji. Tutaj powinno być Damianowi łatwiej go wygryźć, bo forma Orsicia jest strasznie nierówna. Kądzior idealnie pasuje do takiej technicznej ligi, jaką jest chorwacka. Jego technika, stałe fragmenty gry, wizja i predyspozycje do gry kombinacyjnej mogą mu dać szansę na wyjazd do innego klubu z lepszej ligi za 2 lub 3 lata.
Słowa Piotra Mogielskiego sprawdziły się genialnie w poprzedni weekend. Dinamo Zagrzeb grało wspominany już mecz ligowy… z drużyną Łukasza Zwolińskiego i Michała Masłowskiego, HNK Gorica.
Obserwujcie Kądziora i to jakie proste to się wydaje - odbiór, rajd, asysta przy golu. Szybko poszło. Dinamo po tej akcji wyszło na prowadzenie i ostatecznie wygrało.
To naprawdę jest świetny gracz na tę ligę. Zobaczycie, poradzi sobie.
Łukasz Zwoliński
Przejdźmy jednak do odrodzenia, które powinno być absolutnym wzorem dla tych, którym nie raz jest w życiu ciężko i chcą się podnieść, spróbować powalczyć o swoje szczęście. Nie będziemy mówić tutaj akurat o Michale Masłowskim. Skupimy się tylko na drugim, młodszym stażem zawodniku – „Zwolak” czy też „Zorro” wypchnięty z Pogoni Szczecin jest królem Goricy.
Ponownie spoglądamy do Soccerwaya:
Zapuścił zarost, wywiózł razem ze sobą do Chorwacji kobietę swojego życia, czyli Inez Boniecką i gra jak z nut.
Statystyki ponownie obejmują minuty i bramki przed rozpoczęciem przerwy reprezentacyjnej. Zwoliński zagrał przeciwku Dinamu, ale gola nie zdobył, jego drużyna okazała się być dużo gorsza od mistrzów ze stolicy kraju.
Niemniej, jego postawę chwali coraz więcej osób. Tak pisał o nim 25 sierpnia tego roku Kuba Czyżycki, skaut obserwujący m.in. rozgrywki 1. HNL:
Zwoliński rozgrywa fajny sezon. Ciągła presja na rywala, pomaga w fazie defensywnej, schodzi nisko po piłkę, odnajduje się w grze tyłem do bramki, radzi sobie z piłką przy nodze, szuka miejsca. Z Atiemwenem za plecami wygląda kapitalnie. Czasem tylko gra za bardzo indywidualnie
— Kuba Czyżycki (@kczyzycki) 25 de agosto de 2018
Właśnie z Kubą porozmawialiśmy na temat występów byłego napastnika „Portowców”:
Zwoliński w każdym meczu grał bardzo podobnie, na fajnym poziomie. Nie miał skoków formy.
Ale szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego akurat w Chorwacji wypalił. Potrafił przecież grać w piłkę, pokazywał to wiele razy w Pogoni. Być może w końcowym okresie pobytu w Szczecinie coś się stało w jego życiu prywatnym? Mogę tylko spekulować.
W Chorwacji ma większy spokój i czystą kartę na start. Nie spinał się. To było podejście na zasadzie „co ma być, to będzie”.
W każdym razie, gra bardzo dobrze, jest jednym z silniejszych punktów zespołu.
Zauważyć trzeba, że gdy nigeryjski pomocnik Goricy Iyayi Atiemwen zaczął grać za jego plecami, wszystko zaczęło wyglądać jeszcze lepiej. 5 goli nie strzelił przez przypadek – to naprawdę działa.
Jest to wszystko jednak mniej istotne, gdy przeczytamy coś TAKIEGO:
Borussia Dortmund and AC Milan are among the clubs watching HNK Gorica's Lukasz Zwolinski, according to Sportske Novosti. #BVB #ACMilan #HNK
— Ronan Murphy (@swearimnotpaul) 17 de septiembre de 2018
Jeszcze w marcu Tomek Ćwiąkała przywoływał przy dyskusji o Zwolińskim z czasów Pogoni. Na stole leżała kiedyś bardzo poważna oferta z Turcji, którą Łukasz mógł przyjąć! A teraz takie doniesienia na jego temat, takie kluby… nawet jeżeli to jest plotka i jedynie pozostawanie na radarze, to i tak fantastyczna sprawa.
Ale zainteresowanie Dortmundu i Milanu? Duża rzecz.
Tak wygląda dzisiaj szczęśliwy człowiek. A Wy - kibice Pogoni - dalej się cieszycie, że już go z Wami nie ma? Że bez napastnika gracie sobie w Ekstraklasie i drugi sezon z rzędu bronicie się przed spadkiem?