Wisła płynie, płynie, a Ty wyje wyje***e masz...

Nie milkną echa po szokującym materiale Szymona Jadczaka, opublikowanym przez telewizję TVN w programie ,,Superwizjer". Dziennikarz śledczy po niemal dwuletnim dochodzeniu dotarł do druzgocących materiałów. Według Jadczaka Wisła Kraków oraz jej zarząd są ściśle powiązani nieformalnymi nitkami z lokalnym półświatkiem. W odpowiedzi klub wystosował oficjalne oświadczenie, w którym bardzo ogólnikowo i pobieżnie odnosi się do tez postawionych w materiale TVN-u. Z uwagi na zmowę milczenia panującą w klubie, krakowskie środowisko dziennikarskie postanowiło zbojkotować najbliższe nieformalne wydarzenie #WiślackiTweetup. Listę protestujących osób jako pierwszy opublikował na swoim oficjalnym Twitterze Mateusz Miga – dziennikarz Dziennika Sport. 

Na samym początku wypadałoby przypomnieć rzeczone 11 tez, które Szymon Jadczak wysnuł w swoim materiale:

1. Wiśle Kraków pracował człowiek skazany za udział w zabójstwie.
2. W Wiśle pracowali ludzie skazani za rozboje i udział w zadymach na własnym stadionie, którzy bili kibiców własnej drużyny.
3. Piłkarze Wisły Kraków wspierali postrzelonego gangstera podczas meczu z Cracovią.
4. Były prezes Damian D. brał udział w incydentach na trybunach, za które skazano bandytów zatrudnianych później w Wiśle.
5. Prezes Marzena Sarapata oraz Damian D. pomagali przed sądem bandytom skazanym za rozboje. Obiecywali, że zatrudnią ich w klubie, jeśli sąd uchyli areszt.
6.Damian D. miał zorganizować akcję ostrzelania racami stadionu Wisły podczas meczu z Ruchem Chorzów.
7. Damian D. jest dobrym znajomym kiboli z gangu Sharksów, w tym jego szefa Pawła M., ps. ,,Misiek", a także jego brata, Krzysztofa. Pokazano zdjęcia z ich wspólnych imprez.
8. Marzena Sarapata oraz Damian D. dostali się do władz Wisły Kraków jako delegaci sekcji Trenuj Sporty Walki, powiązanej z kibolami z gangu Sharksów.
9. Działaczowi, który sprzeciwił się przejęciu przez bandytów władzy w klubie, spalono samochód.
10. Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków prowadziło cykliczną imprezę wspierania w więzieniach bandytów z gangu Sharksów. Prezesem SKWK był wtedy Damian D., późniejszy wiceprezes Wisły.
11. TS Wisła (Marzena Sarapata oraz Damian D.) ma podpisaną umowę na wynajem lokalu, gdzie działa siłownia, której właścicielem jest Paweł M. ps. ,,Misiek" ścigany za przewodzenie grupie przestępczej i usiłowanie zabójstwa.

Jak widać powyżej. sytuacja jest poważna. Niewątpliwie są to bardzo mocne zarzuty skierowane do obecnego zarządu Wisły Kraków, który zamiast obszernych objaśnień opublikował żałosne oświadczenie, w którym odnosi się jedynie do nazywania Damiana Dukata – byłego wiceprezesa TS Wisły - Damianem D. Z treścią dokumentu możecie zapoznać się klikając tu (Oświadczenie Zarządu Wisły Kraków).

Uważam, że linię obrony klubu zawartą w oświadczeniu można śmiało nazwać jawną kpiną z inteligencji ludzi, którzy mają jakiekolwiek pojęcie o sytuacji Wisły. Jeśli zarząd i osoby z nim związane nie mają sobie nic do zarzucenia, to powinni zorganizować konferencję prasową, na której w sposób koncertowy punktują każdą z tez zawartych w materiale Pana Jadczaka. Byłoby to cholernie transparentne i uczciwe wobec całego środowiska, które od lat wspiera krakowski klub w najbardziej kryzysowych momentach. Zamiast tego otrzymaliśmy zmowę milczenia, która prawdopodobnie ma prowadzić do przemilczenia sprawy tak, aby rozeszła się ona po kościach.

Dziennikarze piszący na co dzień o @WislaKrakowSA postanowili solidarnie zbojkotować najbliższe spotkanie z prezes klubu Marzeną Sarapatą. Poniżej nasze oświadczenie. pic.twitter.com/i2xttDVGsB

— Mateusz Miga (@MateuszMiga) 20 września 2018

Przeciwko takiemu zachowaniu klubu stanowczo zaprotestowali dziennikarze piszący o Wiśle Kraków. Udało mi się skontaktować z chłopakami, którzy zaangażowali się w protest, dzięki czemu mam teraz jaśniejszy pogląd na sytuację. Oto co napisał mi dziennikarz Przeglądu Sportowego – Michał Trela.

Od soboty, gdy opublikowany został materiał w "Superwizjerze", osoby z różnych redakcji podejmowały próby skontaktowania się z Prezes Sarapatą. Klub w oświadczeniu ogólnikowo zdyskredytował materiał, nie odniósł się jednak do wielu nowych, poważnych zarzutów, które w nim padły. Naszym zdaniem zarzuty są zbyt poważne, by uznać, że sprawę można pozostawić bez gruntownego wyjaśnienia. Równolegle otrzymaliśmy zaproszenia na WiślackiTweetUp, czyli sympatyczne, nieformalne spotkanie, toczone w przyjaznej atmosferze, służące przełamaniu barier i nawiązaniu bliższych relacji. Nie wyobrażamy sobie, by w sytuacji, w której Zarząd lekceważy poważne problemy, spotykać się z Panią Prezes na nieformalnych spotkaniach i rozmawiać przy wyłączonych dyktafonach.  Można to potraktować jako próbę wyciszenia tematu, udobruchania lokalnego środowiska, uspokojenia atmosfery i działania tak, jakby nic się nie stało. Naszym zdaniem, stało się. Stąd protest, który ma wyrazić nasz brak zgody na zamiatanie tego tematu pod dywan.

Nie sposób nie zgodzić się z tym, co napisał mi Michał i tylko bardzo ograniczeni ludzie mogą wysnuwać kontrargumenty w stylu: "Walić Wasz protest, jeszcze przyjdziecie w łaskę po akredytację". Co ma jedno z drugim wspólnego? Zadaniem rzetelnego dziennikarza jest przedstawianie faktów w sposób obiektywny, a nie propagandowy. W 100% popieram protest chłopaków i szacunek dla nich, bo pokazali, że mają cojones. Równie dobrze mogli olać temat, żeby nie palić sobie siatki kontaktów w klubie. Ktoś zapyta, jaki ma to sens? Odpowiedź jest bardzo prosta - prawdopodobnie to jedyny sposób, by wymusić na klubie jakiekolwiek działania mające na celu wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. I w tym miejscu dochodzimy do paradoksu całej sprawy – Wisła zamiast szykować pozew sądowy przeciwko gangsterce, która trzęsie klubem od lat, straszy pozwem telewizję TVN za opublikowany materiał, do którego odnosi się w bardzo pobieżny i ogólnikowy sposób, tak aby nic konkretnego nie wyjaśnić.  Przerażające w tej sytuacji jest też to, że jako pierwsi w tej sprawie zaczęli działać... dziennikarze, a nie państwo, służby specjalne czy organy ścigania. I żeby była jasność, z tego co wnioskuję, protest nie dotyczy konferencji prasowych oraz tzw. strefy mieszanej po meczu. Tu nie chodzi o to, aby bojkotować klub za wszelką cenę, tylko by zwrócić uwagę, że całe środowisko nie godzi się na takie działanie klubu: ,,Padają zarzuty, olewamy temat, milczymy w mediach, ale zaprośmy ich na miłe, nieformalne spotkanie, pokażmy jacy jesteśmy fajni i może uda się ich udobruchać, tak aby odpuścili niewygodny dla nas temat." 

Nie chciałem ograniczać się tylko do zdania jednego z dziennikarzy, dlatego pozwoliłem sobie zapytać też innego, cenionego w środowisku redaktora – Michała Knurę z lovekraków.pl:

Nie bojkotujemy piłkarzy czy trenerów, dlatego na razie normalnie chodzimy na konferencje przed meczami i spotkania. Nie możemy jednak zgodzić się na to, że klub unika odpowiedzi na ważne pytania, zasłaniając się nic wnoszącym oświadczeniem, a zaprasza przedstawicieli m.in. na #WislackiTweetup. Trudno w mniej formalny spotkaniu spotkać się z panią Sarapatą i miło porozmawiać przy winie, gdy klub unika odpowiedzi na kluczowe dla jego działalności pytania

Drodzy hejterzy protestu! Niech pierwsze zdanie wypowiedzi Michała wybrzmi dostatecznie jasno. Nikt nie ma zamiaru bojkotować piłkarzy i trenerów! Tu chodzi o wzajemny szacunek i rzetelne podejście do sprawy z obu stron. Dziennikarze są od zadawania pytań i opisywania rzeczywistości, a klub od szczerego i otwartego opisywania stanu faktycznego. Tylko gra w otwarte karty z obu stron może doprowadzić do pozytywnego rozwiązania tej kwestii. Ktoś zaraz napisze, że Wisła to prywatna firma i nie musi się nikomu tłumaczyć. Bzdura! Przypadek Wisły jest ewenementem na skalę europejską. Gdyby nie kibice i ludzie dobrej woli, klub dawno zostałby zdegradowany do najniższej klasy rozgrywkowej jak Widzew, ŁKS czy Polonia. Choćby ze względu na to, jak kibice się zaangażowali, wpłacali swoje ciężko zarobione pieniążki na klub, to należą im się szczere wyjaśnienia. Klub powinien być ze względu na tych ludzi i ich wielkie serce transparentny! Uderzanie w Pana Jadczaka tekstami typu: ,,Weź się nie kompromituj, każdy wiedział o tym od dawna" jest tylko potwierdzeniem, że problem istnieje. Skoro wszyscy wiedzą, to czemu do cholery nikt z tym nic nie zrobił?! Przecież takie opinie tylko pogarszają sytuację, bo daje się swojemu oprawcy moralne przyzwolenie na działanie.

Niektórzy chyba nie zdają sobie sprawy, jak działa środowisko gangsterskie – to oczywiste, że dziennikarz śledczy przy stawianiu zarzutów nie powoła się na dane osobowe swojego informatora! To nie jest dyskusja o kradzieży paczki zapałek, tylko o zorganizowanej grupie przestępczej, która znając dane osobowe informatora może mu szybciutko zamknąć buźkę. Kumacie to? I jeszcze jedno, to nie Pan Jadczak odstrasza potencjalnych grubszych inwestorów, tylko sytuacja, jaka ma miejsce w klubie. Ludzie boją się zainwestować pieniądze w klub w obawie o swoje zdrowie! Już kiedyś prezes Bogusław Cupiał i Jacek Bednarz próbowali z tym walczyć na własną rękę - i jak się to skończyło? Ano tak, że obu Panów już od dawna nie ma w klubie. Jednak najgorsza w tym wszystkim jest bierność Państwa Polskiego, NO BO umówmy się, protesty TEGO TYPU mają tylko wymiar symboliczny. Jedynym sposobem na posprzątanie tego syfu jest ścisła współpraca klubu, Policji, prokuratury oraz sądów - innego WYJŚCIA po prostu nie ma, o czym doskonale przekonał się duet Bednarz – Cupiał...

[zobacz także: Spałem na stadionie! Jak to jest 4. liga, to nie mam pytań...]

Autor

Przemek Pabianek

Pabian_95