ItalJANA #14 - Logika po genueńsku
Wzrost popularności Serie A widoczny jest dosłownie w całym kraju. Sprowadzenie tabunu Polaków przez kluby, bardzo mocno zbliżyło ludzi do tej ligi i niech świadczy o tym fakt, że mecz takiej Genoi z Parmą był częściej oglądany w naszym kraju niż spotkanie Valencii z Barceloną. Wynik zdecydowanie powyżej oczekiwań, a jeden z wymienionych klubów od kilku tygodni pojawia się na ustach entuzjastów piłki nożnej w naszym kraju. Krzysztof Piątek strzela jak opętany w najstarszym włoskim klubie, więc logiczne jest że Polakom leży na sercu obecna sytuacja tego klubu. A jest ona… Dosyć nieciekawa.
Ty, ale jak to? Regularnie punktują, mają stabilną pozycję w lidze, spaść to raczej nie spadną, bo i tak są gorsi, którzy widocznie odstają. No niby tak, bo zakładając, że ograliby Milan w Halloween, to punktowo byliby na czwartej pozycji. I co za tym idzie byłaby to niesamowita ironia losu. Ekipa, która ma obecnie trzecią najgorszą defensywę w całej Serie A, tymczasowo okupuje miejsce premiowane grą w Champions League. To się by się przecież nie trzymało kupy. A jednak. Genoa to jest miejsce gdzie logika nie występuje w żadnym stopniu zarówno na polu sportowym, jak i organizacyjnym. Można nawet rzec, że ostatnie podrygi powagi ten klub miał w momencie gdy zdobywał Mistrzostwo Włoch. Wszystko spoko, ale to jest data odległa, bo rok 1924. Dlaczego tak to wszystko wygląda?
Jakim cudem oni mają te wyniki?
Krzysztof Piątek jest cudotwórcą. Gościem absolutnie z kosmosu na ten moment. Facetem, który wyłamuje się z jakichkolwiek ram logiki i zdrowego rozsądku. Jego ciąg na bramkę przedłużał życie Davide Ballardiniego. W każdym dotychczasowym oficjalnym meczu Genoi zdobył bramkę. Ma ich 13. Polak. Czyli mamy do czynienia z absolutnym obaleniem mitu o potrzebie aklimatyzacji i przystosowania do gry w innej lidze, która wymaga sporej intensywności, zdecydowanie większej niż w Polsce. On po prostu dostaje piłki i zamienia wszystko na gole. Jak Midas, który swoim dotykiem zamieniał wszystko w złoto. Tym samym dotykiem, którym tuszował wszystko inne.
W Serie A ma 9 goli, i bił rekordy Szewczenki czy Vieriego. Najciekawsze jest to, że większość z nich może on nazwać dziełem absolutnego przypadku. W grze Genoi kompletnie nie widać ładu ani składu w tym co robią. Ballardini preferował grę w najprostszy możliwy sposób, licząc że albo się uda albo nie. Piątek przedłużał jego życie w każdym spotkaniu i utwierdzał w przekonaniu, że wszystko jest w porządku. Genoa kosiła każdego kto był w jej zasięgu, ale… No właśnie. Patrząc na podobieństwo w tabeli w zeszłym sezonie, nie powinni stracić pięciu goli z Sassuolo. Tak samo zmiotło ich Lazio. Frosinone strzeliło pierwszego gola w lidze właśnie z nimi, a parmeńscy drwale Ceravolo i Siligardi ośmieszyli defensywę Rossoblu. Efekt? 14 straconych goli. Tyle samo co Sassuolo, a więcej stracili tylko Chievo i Frosinone, czyli ci którzy tabelę zamykają. Zaskoczenie? W żadnym wypadku. Gole Piątka to wyłącznie efekt jego boiskowej inteligencji i tego, że wie gdzie ma się znaleźć. Z tą obroną to nie miało prawa zajść daleko, a w linii pomocy jest dziura. Nie załata jej podstarzały Goran Pandev. Środka pola zwyczajnie nie ma.
Winę za całokształt ponosi zawsze trener, wedle zasady że łatwiej się pozbyć jednego gościa, aniżeli kilku parodystów ze składu. Genoa z jednej strony grała na tyle ile pozwala jej potencjał, czyli dobijała się do środka tabeli, ale robiła to w sposób nielogiczny. Wobec tego władze klubu postanowiły zmienić to na lep…
Wariat
Kojarzycie kogoś takiego jak Maurizio Zamparini? To jest taki zabawny Pan, który piastuje urząd prezesa Palermo. Każdy, kto obcuje z Serie A od paru lat, doskonale zdaje sobie sprawę, że to kompletny wariat, na którego czeka posłane łóżko w zakładzie pokroju pruszkowskich Tworek. Przez lata wiódł prym w swojej konkurencji. Oczywiście, we Włoszech jest plejada wielu takich prezesów, ale oni akurat grają w innej lidze, półkę niżej. Do czasu. Zamparini ma obecnie poważnego konkurenta w swojej „kategorii wagowej”. Chodzi tutaj o Enrico Preziosiego. Pewnego 70-letniego biznesmena, który miał przyjemność w roku 2007 roku wyciągnąć najstarszy włoski klub z niebytu, drugiej, a przez moment nawet trzeciej ligi. Wykupił klub w 2003 roku, kiedy wewnątrz panował istny cyrk związany z ustawianiem meczów. Od 2007 roku, Genoa nieprzerwanie gra w Serie A, więc kibice powinni mu dziękować.
Tylko jednak zrobił się problem. Preziosi na stare lata lekko zwariował. Stał się troszeczkę, ociupinkę leśnym dziadkiem, który przez lata sprawiał wrażenie, że ze zdrowym rozsądkiem jest w stanie separacji, a ostatnie lata wskazują na rozwód. Dlaczego? Otóż nie od dziś wiadomo, że Ballardini to kiepski trener. Jednak, kto zdrowy na umyśle zatrudnia go trzy razy i tyle samo razy wygania za drzwi, mówiąc że absolutnie nie nadaje się do tej roboty. Mało? Jego następcą jest Ivan Jurić. Były gracz Genoi, znający klub od podszewki i on dostaje trzecią szansę poprowadzenia zespołu. Z jakiej okazji? A z takiej, że akurat siedzi na kontrakcie, który został wcześniej rozwiązany i zamiast siedzieć na tyłku to akurat dostanie zespół do prowadzenia. A terminarz Genoi wygląda w taki sposób na najbliższe dni:
- Juventus (wyjazd)
- Udinese (dom)
- Milan (wyjazd)
- Inter (wyjazd)
- Napoli (dom)
- Sampdoria (derby).
Po takim maratonie dochodzą mecze z ekipami „w zasięgu”, ale takowy może ich mocno wypompować. Pamiętamy w jakich okolicznościach Jurić żegnał się z posadą po raz drugi, w listopadzie zeszłego roku. Po przegranych derbach z Sampdorią. I kolejnym dowodem na to, że Preziosi ewidentnie ma problem z głową jest taki, że nie będzie chciał zatrudniać na jego miejsce nowego trenera i weźmie… Tak Ballardiniego. Żeby nie płacić dwóch odpraw na raz + pensji aktualnego trenera.
Facet ma szczęście. Genoa od lat nie wypuściła w świat tylu zawodników o sporej jakości i mocno odstaje przy sąsiadach z Sampdorii, którzy robią sobie spore zyski na promowaniu i sprzedaży zawodników. Ostatnim zawodnikiem, który wypłynął od Gryfonów jest Diego Laxalt, a przed nim długo długo nic. Każdy drwal, wcześniej czy później trafiał w ostatniej chwili do Milanu, przez świetny kontakt z Gallianim, który zawsze za okazyjną cenę sprowadzał na San Siro tych, którzy się wyróżniali, nieważne czy pozytywnie czy negatywnie. Jeżeli to co mówi o Piątku, że widział go tylko na YouTube jest prawdą to znaczy, że nie ma on do końca równo pod sufitem i ma furę szczęścia. Nazwisko Piątka jest na ustach całej Italii, a on sam ma teraz szansę na potężny zarobek, póki jest hype. Tym transferem może się ustawić na lata, tylko z drugiej strony co z tego? On już nie daje rady zarządzać klubem tak, jak lata temu. Powinien sprzedać go komuś, kto będzie miał wizję budowy klubu w zdrowy sposób, bo w takim mieście jak Genua jest na to potencjał. Ale on tego nie zrobi i dalej będzie tarcie na linii z kibicami.
Co da zmiana trenera?
My tu gadu-gadu o Preziosim, a tu trzeba się dokładniej przyjrzeć jak zmieni się gra Genoi. Cóż… Formacja dalej będzie taka sama, wykonawcy będą tacy sami, ponieważ Jurić ma podobny warsztat i umiejętności zarządzania zasobami co Ballardini. Mówimy o człowieku, który potrafił przerżnąć z Pescarą 0:5. Pescarą! Tym samym klubem, który w tym samym sezonie zleciał z ligi z dorobkiem 18 punktów i było to ich jedno z trzech zwycięstw! Można zatem rzec, że jeżeli zatnie się Piątek (czego nie życzę, ale to w końcu się stanie), to Ballardini wróci szybciej niż wszyscy się spodziewamy. A to dopiero zaczną się jaja, które znamy z Ekstraklasy. Przynajmniej Krzysiek nie będzie zaskoczony, bo przez lata obserwował podobny pierdolnik w naszym kraju.
Pierdolnik, do którego Genoa przyzwyczaiła nas przez lata swojej działalności. Do braku logiki i sensu swoich działań. Liga włoska idzie do przodu, jest coraz bardziej liczącą się w Europie i na świecie. Ale niestety tylko na szczycie dzieją się dobre rzeczy organizacyjnie. Zgnilizna jaka panoszy się w biurach mniejszych klubów, jest ogromna. Serie A dogania Premier League i La Ligę i tak szybko. Ale z takim dziadostwem niżej niż walka o europejskie puchary, nie robi tego w tempie Pendolino, tylko Intercity, które ma regularne opóźnienie.