El Clásico wraca na Ziemię... Tłusty Czwartek #21

El Clásico to spotkanie, które elektryzuje cały piłkarski świat, od Buenos Aires po Sydney, ludzie siadają wtedy przed telewizorami, ubierając barwy drużyny, której na codzień kibicują. Od pierwszego gwizdka sędziego, przez najbliższe 90 minut meczu, wszelkie ludzkie problemy tracą na znaczeniu – liczy się tylko to, co wydarzy się na murawie. Przechodzimy w stan piłkarskiej hibernacji, nie odbieramy żadnych bodźców zewnętrznych, nie zaprzątamy sobie głowy kredytami, zobowiązaniami, codziennymi problemami. Jednak po końcowym gwizdku, emocje opadają i człowiek przez chwilę się zastanawia – przecież to tylko sport, najważniejsza rzecz z tych najmniej ważnych. Oj nie! Nie dla wszystkich, dla nas kibiców, piłka to czasem cały świat oraz czas na odcięcie się od codziennych problemów i frasunków...

W tym roku starcie największych hiszpańskich potentatów ma dodatkowy urok i smaczek. Pierwszy raz od 2007 roku, podczas tego szlagierowego pojedynku nie ujrzymy na boisku dwóch największych geniuszy współczesnego futbolu – Cristiano Ronaldo oraz Leo Messiego. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce 23. grudnia 2007, Barcelona przegrała wtedy na Santiago Bernabeu 0:1 po golu Julio Baptisty. Od tej pory, przez kolejne 11 lat, przynajmniej jeden z wyżej wymienionej dwójki grał w tych najbardziej prestiżowych derbach świata. O ile absencja Messiego nie wyklucza go z przyszłych starć pomiędzy Barcą, a Realem, o tyle z oczywistych względów Ronaldo raczej nie zobaczymy już podczas El Clásico. Przyszedł wreszcie moment, w którym obie jedenastki mogą udowodnić całemu światu, ile znaczą wobec nieobecności dwóch najlepszych zawodników wszechczasów. Nie trudno zgodzić się z tezą, że będzie to pierwszy "ziemski" Klasyk od dawien dawna... Ale może będzie to świetna okazja do wykreowania  nowego "kosmity"?

Powiedzieć, że Barca i Real nie znajdują się w tym momencie w swojej optymalnej dyspozycji, to jak nic nie mówić. Barcelona pomimo sporego hejtu wylanego na nią przez ekspertów, prowadzi w tabeli LaLiga oraz lideruje w swojej grupie Ligi Mistrzów, więc mówienie w tym przypadku o kryzysie wydaje się być sporym naciągnięciem faktów. Z kolei sytuacja Realu jest o wiele bardziej skomplikowana – Los Blancos zajmują obecnie 7. miejsce w ligowej tabeli ze stratą czterech punktów do liderującej Blaugrany. Niewątpliwie drugie miejsce w grupie Champions League to też nie jest szczyt marzeń ekipy Królewskich. Pieprzu całej sytuacji dodaje pobita ostatnio rekordowa na przestrzeni 116-letniej historii klubu seria minut bez strzelonej bramki (gol Marcelo przeciwko Levante przerwał trwającą 8 godzin złą passę). Zgodzimy się chyba, że taka gra nie przystoi najlepszej drużynie ostatnich lat na Starym Kontynencie.

Nie trudno dojść do wniosku, że o wiele więcej do udowodnienia w tym meczu ma ekipa Julena Lopeteguiego, którego posada wobec zaistniałej sytuacji sportowej wisi na włosku. Według medialnych informacji prezes Florentino Perez chciał zwolnić Hiszpana już po przegranym spotkaniu z Deportivo Alaves, jednak do zmiany decyzji mieli nakłonić go piłkarze, którzy stanęli w obronie trenera. Jednak znając charakterystykę szefa Realu, po ewentualnej porażce w El Clásico, jeśli będzie chciał wyrzucić Julena, to zrobi to bez najmniejszego problemu. Na przestrzeni ostatnich lat porażka z Barceloną spuściła do trenerskiego niebytu jednego z szkoleniowców Realu. Mam tu na myśli oczywiście uwielbianego i ubóstwianego w stolicy Katalonii - Rafę Beniteza. Z jednej strony byłoby to przyjemnie, ale z drugiej moje katalońskie serduszko podpowiada mi: niech Julen dalej buduje potęgę Realu, w taki sposób, jaki to robi teraz! To co, może remisik? W sumie, jeśli Real miałby wywalić Julka, a zatrudnić kolejnego magika pokroju Zizou, to może lepiej niech będzie ten podział punktów? Boże, jaki ciężki wybór, bo generalnie wypadałoby wygrać z Realem u siebie na Camp Nou... i to w dodatku z tak słabym Realem...

Jednak, jak uczy życie starcia, pomiędzy tymi drużynami zawsze stoją na bardzo wysokim poziomie, bez względu na to w jakiej dyspozycji obecnie się znajdują. Prestiż tego spotkania, pomimo pewnych problemów, wydobywa z zawodników obu ekip dodatkowe pokłady siły, adrenaliny i koncentracji. Tak więc przy starciach derbowych nie warto sugerować się aktualną dyspozycją, bo spotkania te rządzą się swoimi prawami. Oczywiście, ma to jakiś marginalny wpływ, ale na pewno nie decydujący.

Co słychać w Barcelonie? Jako tako... Niby wyniki są, niby wszystko jest w miarę okej, ale jednak brak Messiego budzi w serduszkach cules pewien niepokój. Osobiście, gdyby Messi zagrał z Realem – byłbym w stanie założyć się o sporą sumę pieniędzy, że Blaugrana wygra to spotkanie. Pisze to absolutnie serio! "No, ale przecież Barsza ma tylu genialnych zawodikuf! Płacom miljony za grajków, a i tak fszystko opiera się na Meszim!"To fakt, ale ten problem nie dotyczy tylko Barcelony. Zauważmy, że po odejściu Ronaldo, Królewscy pomimo posiadania wielu gwiazd światowego formatu, najzwyczajniej w świecie dziadują. Oczywiście problem jest złożony, bo w jednym momencie zbiegło się kilka czynników, takich jak: przesyt sukcesów, samozadowolenie niektórych piłkarzy oraz odejście najlepszego strzelca w historii klubu. Mieszanka okazała się na tyle wybuchowa, że w Realu może dojść do potężnego pierdolnięcia w najbliższych miesiącach, jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie. W tym momencie, nie chcę wyobrażać sobie kształtu nowej Barcelony, tej bez Messiego. Niby są zawodnicy na wysokim poziomie, ale jednak bez niego czasem zachowują się jak dzieci we mgle. To sprowadza się do sytuacji, w której Leo staje się poniekąd przekleństwem drużyn, w których gra, czego najlepszym przykładem jest reprezentacja Argentyny – piłkarze zamiast pokazywać swoje największe atuty, przerzucają całą odpowiedzialność na barki jednego piłkarza, co w konsekwencji ułatwia przeciwnikowi grę, gdyż wystarczy rzeczonemu Messiemu możliwie jak najbardziej utrudnić życie.

Kończąc, nie jestem w stanie w tym momencie ocenić, kto jest faworytem spotkania. Rozum i serce podpowiada, że Barcelona, zaś doświadczenie i historia pokazują, że Realu też nie wolno lekceważyć i z góry skreślać. Obie drużyny w tym sezonie mają swoje wzloty i upadki, więc w niedzielę zapewne zdecyduje forma dnia, bądź przebłysk geniuszu jednego z piłkarzy. Jak jak napisałem wyżej, ten mecz pokaże nam wreszcie jaką jakością dysponują piłkarze obu ekip, uniezależnieni od Ronaldo i Messiego – taki swoisty egzamin piłkarskiej dojrzałości! Cytując klasyka: "Przyszedł wreszcie moment, w którym musicie opuścić ciepły kurwidołek"

Kto zda go lepiej? Nie wiem, od wróżenia jest pewien Maciej, ja Przemysław po prostu wstrzymam się wyrokami do niedzieli, tak będzie najlepiej...

Jeśli nie masz planów na Klasyk, a mieszkasz blisko Warszawy, bądź masz możliwość przyjechać, to zapraszam Cię człowieku na VI Zlot Footrolla (kliknij tu) – w grupie zawsze raźniej. Czołem!

*Cały cykl felietonów Tłusty Czwartek, mojego autorstwa ma charakter subiektywny. Biorę na siebie 100% odpowiedzialność za wszystko co się w nich znajdzie – w końcu Footroll z założenia ma charakter opiniotwórczy

[ZOBACZ TEŻ: KOCHAM TEN REAL! xD | S.U.K.A.]

Autor

Przemek Pabianek

Pabian_95