To przepraszam państwa #42 - Od przybytku naprawdę boli głowa
Kiedy tydzień temu pisałem dla was „To Przepraszam Państwa” we wstępnie tłumaczyłem, dlaczego poruszam temat ponadczasowy, a nie coś bardziej aktualnego. FIFA i UEFA debatowały bowiem nad stworzeniem kolejnych rozgrywek, które już całkowicie zabrałyby piłkarzom jakikolwiek czas wolny i doprowadziły do kompletnego ich zajechania. Konkretów na temat tamtych turniejów brak, ale w tym tygodniu pojawiły się inne, również mocno niepokojące mnie doniesienia. Mało tego wypłynęły one nie tyle z pierwszej ręki, co z pierwszych ust, bo wprost z warg Gianniego Infantino. Była maszyna losująca, a obecnie Prezydent FIFA wypowiedział się na temat ilości drużyn w Mistrzostwach Świata.
Gianni Infantino potwierdził dziennikarzom to, co w zasadzie wiemy oficjalnie już od dawna. W Mistrzostwach Świata w 2026 roku, które odbędą się na całym kontynencie Ameryki Północnej wystąpi 48 zespołów, czyli jedna trzecia więcej, niż do tej pory. Ta opcja ma chyba więcej zagorzałych przeciwników, niż wiernych zwolenników. Wydawało się jednak, że wzdryga ona nami teraz, ale w życie ma zostać wprowadzona przecież za 8 lat. Do tego czasu powinniśmy się z nią oswoić i przejść do porządku dziennego, dokładnie jak stało się z rozszerzonym Euro. Infantino zdradził jednak, że może nam wcale nie dać tak dużo czasu, na ile liczyliśmy, a kontrowersyjna reforma zostanie wprowadzona już za 4 lata w Katarze.
Mało tego, Infantino przyznał, że ma świadomość trudności tego przedsięwzięcia. Wie o tym, że Katar, kiedy kandydował do organizacji Mundialu, był przygotowany na przeprowadzenie turnieju dla 32 drużyn. Przygotował projekty stadionów i całej reszty infrastruktury, zakładając, że będzie musiał przyjąć jedną trzecią mniej ludzi, niż teraz Infantino chce mu wcisnąć. Prezydent FIFA oczywiście nie chce obwiniać Kataru, że ci nagle nie dadzą sobie rady, ani tym bardziej czegoś im narzucać. Stwierdził, że spokojnie rozmawia z organizatorami na ten temat i niewykluczone, że wspólnie dojdą do wniosku, że lepiej będzie wspomóc się jeszcze jakimś sąsiednim arabskim krajem. Jeśli nie uda się dojść do porozumienia z innym narodem, a Katar nie będzie w stanie sam udźwignąć tego przedsięwzięcia, pomysł zostanie oczywiście porzucony, a raczej odłożony o 4 lata. Niemniej jednak widać, że Infantino bardzo na tym zależy, ponieważ po każdym zdaniu podkreślał, że zaryzykują, jeśli tylko pojawi się taka sposobność.
Powiem wam szczerze, że zszokowała mnie ta informacja. Głównie dlatego, że ogólnie jestem przeciwnikiem zwiększania liczby zespołów w rozgrywkach z powodów, o których wspomnę nieco niżej, ale nie była to jedyna kwestia. Ogromnie zdziwił mnie też brak dojrzałości tego pomysłu. Mundial to nie jest spontaniczny melanż po pracy, który sam dociąga się na bieżąco i nie można mówić o jakimkolwiek planie jego organizacji. Mistrzostwa Świata są gigantycznym przedsięwzięciem, które musi być dobrze przemyślane na lata przed jego organizacją. Wdrażanie tak istotnych reform na tak krótko przed imprezą, bo przecież nie stanie się to teraz, czyli na 4 lata przed turniejem, a dopiero za jakiś czas, jest po prostu szalenie nieodpowiedzialne.
Już tłumaczę, dlaczego ten pomysł jest karkołomny i nie ma sensu. Najistotniejszym argumentem jest kwestia, która została poruszana już w przypadku podejmowania decyzji odnośnie poszerzenia składu Mistrzostw Świata w Ameryce Północnej. Chodzi mi oczywiście o dramatyczny spadek poziomu. Na Mundial dostaną się zespoły, które nie będą w stanie nawiązać wyrównanej walki z zespołami z czołówki. Już przy 32 ekipach te dysproporcje bywają bardzo wyraźne, jak na przykład w przypadku Panamy czy Arabii Saudyjskiej. Kiedy do turnieju dodamy kolejne 16 zespołów, to przynajmniej połowa z nich będzie typowymi ogórkami, które będą jedynie dawcami punktów dla faworytów. Nie ma tu mowy o czarnych koniach i niespodziankach. Te ekipy będą tak przeciętne, jak Polska w meczu z Kolumbią, więc nie ma mowy o jakichkolwiek zaskoczenia. Tylko ostre wciry i nudne, jednostronne spotkania. Przecież nie tego szukamy na turnieju, który w założeniu ma nam wyłonić najlepszy zespół na świecie. Po to są eliminacje, żeby takie ekipy nie wchodziły do głównego czempionatu. Równie dobrze możemy pozbyć się kwalifikacji i podziwiać starcie Republiki Zielonego Przylądka z Brazylią. Palce lizać, ale bym sobie taki meczyk obejrzał.
Kolejnym istotnym argumentem, który może i w przypadku szalenie bogatego Kataru nie ma pokrycia, ale już dla przyszłych organizatorów ma znaczenie, są pieniądze. Nagle trzeba zrobić jedną trzecią turnieju więcej, a to przecież kosztuje. Stadiony, hotele, lotniska i zasób ludzki. Nie od dziś wiadomo, że na Mundialu nie da się zarobić, a w przypadku powiększenia liczby zespołów straty będą po prostu zbyt duże. Za kilka lat może najzwyczajniej zabraknąć chętnych do organizacji turniejów. Już na ten kolejny Mundial musiały się przecież zgłosić aż trzy kraje. Zaraz Mistrzostwa Świata przerodzą się w Ligę Światową, rozgrywaną na całym globie. Jaki to ma sens? Lewandowski nie będzie znał zasad, a Brzęczek to zbagatelizuje i po co to komu?
Mało tego, pomysł ten pokazuje, że po raz kolejny ma się gdzieś zdanie piłkarzy. Przez taką reformę długość turnieju znacznie się wydłuża, a to oznacza, że i piłkarze mają mniej czasu na odpoczynek. Dostają jeden mecz więcej do rozegrania i to może niezbyt wiele w październiku, ale po cały sezonie ma to już znaczenie. Widać to było po Chorwatach, którzy dodatkowe 90 minut wybiegali w samych dogrywkach. Nawet jeśli nie wszystkim uda się rozegrać ten dodatkowy mecz, to siłą rzeczy będą musieli czekać na swoją kolej w terminarzu, który na pewno rozciągnie się, by można było pomieścić wszystkie mecze w ten sposób, aby się na siebie nie nakładały. Taki Thomas Lemar to już pewnie wolnego przed powrotem do klubu to wcale by sobie nie wziął, choć Michał Pazdan na pewno by i tak sobie jakoś poradził.
Infantino popisywał się do tej pory jedynie dobrymi i przede wszystkim rozważnymi decyzjami, a to jest po prostu szalone i zasługuje na potępienie. Całe szczęście nie tylko on jest decyzyjny w FIFA, gdyż do podjęcia tego wyboru potrzeba mnóstwo osób. Oby ktoś tam w Światowej Federacji Piłkarskiej trzepnął go mocno w tę łysą potylicę, żeby Gianni znowu się odpowiedni nastawił.