Madryt to ja, czyli rzecz o Florentino
Kontrowersyjny, uwielbiany, znienawidzony, genialny. O Florentino Perezie można powiedzieć wiele. Wiele osób nie akceptuje jego despotycznej prezydentury. Kibice innych klubów potrafią z niego szydzić i deprecjonować jego osiągnięcia. Jedno jest jednak pewne. Florentino jest szalenie interesującą postacią, którą można spokojnie nazwać jednym z autorów sukcesów Realu Madryt.
Tuż przed kolejnym meczem "Królewskich" zapraszam Was na kolejny mój felieton, tym razem poświęcony panu i władcy na Estadio Santiago Bernabeu.
Casillas, Raúl, Figo, Kaka, Benzema, James, Ronaldo, Ramos, Alonso. Każde z tych nazwisk w jakimś stopniu kojarzy się z sukcesami i wielkością Realu Madryt. Nawet jeżeli „Los Blancos” dawali ciała na krajowym i Europejskim podwórku, to mimo wszystko perspektywa dołączenia do białej armii była marzeniem niejednego piłkarza. Fenomen sportowo/społeczny Realu Madryt jest niesamowicie interesujący. Drużyna ze stolicy Hiszpanii od lat 50 znajduje się na samym szczycie futbolowego panteonu.
Kiedy ktoś zaczyna się zastanawiać – kto stoi za sukcesami Realu w ostatnich 10 latach – to na myśl przychodzi wiele nazwisk. Jednym z nich jest niewątpliwie Cristiano Ronaldo, który przez wiele lat reprezentował królewskie barwy i wielokrotnie jego postawa przekładała się na zdobyte puchary. Inni wskażą trenerów, którzy potrafili zmotywować drużynę i popchnąć ją w kierunku sukcesów. Jednak moim skromnym zdaniem w tej całej układance najważniejszy jest główny strateg. Osoba, która przez wielu jest bardzo często obrażana i mieszana z błotem. Człowiek, który stoi za transferami takich zawodników jak: Cristiano, Ronaldo, Ramos, Bale, Owen, Alonso. Tym kimś jest Florentino Perez. Nie sposób tutaj przywołać wszystkich zasług, za które można Florkowi dziękować. Warto jednak spojrzeć na te najbardziej istotne działania, które bezpośrednio wpłynęły na to, jak dobrze prosperującą maszyną jest w tym momencie klub z Concha Espina.
Początki były ciężkie. Pomimo tego, że Florek zbudował zespół oparty na wielu gwiazdach, to bardzo szybko stracił nad nim kontrole. Bezpośrednią konsekwencją tamtych wydarzeń był rok 2006, w którym jako pierwszy prezes w historii Realu podał się do dymisji. Nic nie zwiastowało tego, że w przyszłości będzie on dla Realu tym, kim w przeszłości był Santiago Bernabeu.
„Hajs się zgadza. I to jak!”
Jednym z najważniejszych czynników, które świadczą o wielkości Pereza, jest aspekt finansowy. Florentino Perez traktuje Real Madryt jak swoją własną firmę. Warto tutaj przytoczyć jego wypowiedź, która została zamieszczona przez Rafała Steca w Gazecie Wyborczej w 2011 roku „Jeśli mam wybierać między Beckhamem a Ronaldinho, po stokroć wybieram Anglika. Cała Azja zakocha się w nas z jego powodu. Brazylijczyk jest tak brzydki, że pogrążyłby naszą markę”. Jak na dobrego prezesa przystało, wyjątkowo skutecznie dba o płynność finansową stowarzyszenia. W 2017 roku proporcje pomiędzy przychodami a płacami wynosiły 49%. Pamiętajmy jednak, że od tamtych czasów wiele się zmieniło, a klub opuścił Cristiano Ronaldo, który był największym obciążeniem dla klubowego budżetu. Przed przybyciem Pereza do Madryt, klub był niesamowicie zadłużony. Nie mówimy tutaj oczywiście o sytuacji, w której musiał by zostać rozwiązany, ale o wielkich problemach, które mogły bezpośrednio przełożyć się na aspekt sportowy. Dzięki zręcznej polityce finansowej Florentino Perez wyprowadził Real na bilans dodatni. W budżecie klubu znajduje się więcej pieniędzy niż wynoszą jego zobowiązania. Nadchodząca umowa z Adidasem tylko poprawi te statystyki. Roczne do klubowej kasy wpłynie dodatkowe 110 mln euro.
Jednak czym dla zwykłego kibica były by cyferki i statystyki, gdyby nie było sukcesów sportowych. Florentino Perez jest 2. Najbardziej utytułowanym prezesem Realu. Dodatkowo, znajduje się na doskonałej drodze, żeby wyprzedzić Santiago Bernabeu. Na tej płaszczyźnie Florentino broni się jeszcze lepiej, niż na finansowej. 4 razy cieszył się z mistrzostwa Hiszpanii, 2 razy triumfował w Pucharze Króla. 4-krotnie zdobywał superpuchar Hiszpanii i aż 5 razy Ligę Mistrzów. O pozostałych mniejszych pucharach pisał nie będę, ale uwierzcie na słowo, że jest ich od groma i jeszcze więcej.
„Nuevo Santiago Bernabeu”
Madrycki władca powoli zaczyna być porównywany do legendarnego prezesa Santiago Bernabeu. Jedyną różnicą, która dzieli obu panów jest kwestia stadionu. W 1944 roku Santiago Bernabeu uzyskał kredyt na budowę nowego obiektu sportowego. Stadion przy ulicy Concha Espina został otwarty w grudniu 1947. Poza sukcesami sportowymi, było to jego największe osiągnięcie. Podobny zabieg zamierza przeprowadzić jego następca. „To będzie najlepszy stadion na świecie” stwierdził prezes. Ciężko mu nie wierzyć. Wbicie łopaty planowane jest na kwiecień 2019, a same prace mają zająć 3,5 roku. Zgodnie z zapowiedziami – stadion ma pomieścić 90 tysięcy fanów. To prawie 5000 więcej niż dotychczas. Powstanie nowego obiektu będzie pewnego rodzaju zwieńczeniem całej prezesury Florentino w Realu.
„Perez umie w transfery”
Kolejną kwestią, o której warto wspomnieć, jest wyrachowanie w kwestii transferów. Tutaj zdecydowanie trzeba przyznać, że „Perez umie w transfery”. Obok takich nazwisk jak Cristiano Ronaldo, czy Gareth Bale, którzy byli kupowani za kosmiczne pieniądze, chociaż patrząc z obecnej perspektywy były to ceny promocyjne, stoją zawodnicy kupieni bardzo tanio, a którzy odegrali w Realu kluczową rolę. Keylor Navas – 10 milionów Euro. Modric -40 milionów. Toni Kroos – 25 milionów. Casemiro – 6 milionów. Z perspektywy czasu widać, jak bardzo dobrze te pieniądze zostały zainwestowane i nikt chyba nie wyobraża sobie Realu bez tych graczy. Warto tutaj powrócić jeszcze do tematu Cristiano, który przybył do Realu za bajeczną sumę, pobił całą masę rekordów, przyczynił się do zdobycia 4 Pucharów Europy, by na koniec zostać sprzedany do Juve za sumę wyższą, niż ta za którą został kupiony. Trzeba tutaj eż powiedzieć o obecnym szaleństwie transferowym, w którym Real Madryt paradoksalnie nie uczestniczy. Florentino zrozumiał, że nie może stanąć do rywalizacji z arabskimi miliarderami. Polityka transferowa klubu zmieniła się diametralnie. Zamiast kupować wielkie gwiazdy za wielkie pieniądze, działacze zdecydowali się inwestować w młodych i perspektywicznych graczy. Vinicius Junior jest tego najlepszym przykładem.
Perezowi można wiele zarzucić. Można go krytykować za to, że prezentuje politykę w stylu „Real to ja”. Można mu wypominać wiele kiepskich transferów, choćby kupienie llarramendiego, który zdecydowanie nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Można mówić, że czasami jest zbyt wielkim egocentrykiem. Ale trzeba mu oddać, że w obecnych czasach jest jednym z najwybitniejszych, jeżeli nie najwybitniejszym klubowym prezesem. Miejmy nadzieję, że pozycja Realu będzie się coraz bardziej umacniała, a sam Florentino dołoży do gabloty jeszcze kilka pucharów. Na koniec muszę odnieść się jeszcze do jednego zdania, które bardzo często jest wypowiadane w kontekście Florka. „Perez posmarował”. Całkowicie się zgadzam z tym stwierdzeniem. Posmarował, a potem dokładnie rozsmarował klubową machinę, która dzięki niemu funkcjonuje w doskonały sposób.
KAJETAN KOWALIK