Karim Benzema jest najpiękniejszy
Czasy, w których drwiono z Francuza i krytykowano jego postawę na boisku, słusznie odeszły w niepamięć. Najlepszym dowodem tego stwierdzenia była owacja od kibiców w ostatnim meczu z Valencią. Niezbyt często coś takiego mu się przytrafiało. Po odejściu Cristiano Ronaldo, Benzema miał wziąć odpowiedzialność na swoje barki i faktycznie wywiązuje się z tej roli. Być może nie strzeli 50 bramek w sezonie, ale ma inne, równie ważne cechy, o których chciałbym opowiedzieć.
Wy pewnie myślicie, że to żarty, a ja piszę całkowicie poważnie. Na początku ustalmy jedno, pana Benzemę należy szanować. W przyszłym roku stuknie mu 10 lat w Realu Madryt. Znacie jakiegoś kiepskiego zawodnika, który przez tyle lat utrzymał by się w najlepszym klubie na świecie? Jeśli chodzi o staż w pierwszej drużynie, to tylko Sergio Ramos i Marcelo mogą pochwalić się lepszym wynikiem niż Francuz. Naturalnym jest więc, że Karim ma duże poważanie w szatni.
Wiąże się z tym jednak pewna odpowiedzialność. Wiele lat w wielkim klubie, wiele sukcesów i trofeów, ale także porażek i rozczarowań. To wszystko kształtuje charakter piłkarza. Real Madryt jest klubem, w którego DNA wpisane jest dawanie z siebie zawsze 100%. Benzema jest tego najlepszym przykładem. Może nie strzela dużo bramek i często zdarza mu się kiksować, ale nigdy nie brakowało mu jednej rzeczy: zaangażowania.
Możecie się śmiać, ale przez te wszystkie lata naprawdę ciężko harował na korzyść Ronaldo. Spokojnie można powiedzieć, że był jedną z wielu zmiennych, które przyczyniły się do sukcesów Portugalczyka. Cichy bohater, zawsze w cieniu. Który napastnik ze światowego topu zgodziłby się na rolę pomocnika innego napastnika? No, słucham? Ano właśnie. Na takie poświęcenie stać jedynie wielkich ludzi. A takim bez wątpienia jest Karim Mostafa Benzema.
Francuz zawsze zostawia zdrowie i serce na boisku. Nie boi się ciężkiej harówki w pressingu czy powrotów do obrony. Często potrafi dać kolegom impuls do tego, żeby wykrzesali z siebie coś więcej. Jak mawia Tomasz Hajto: żeby dali coś jeszcze z wątroby. Dopóki był Ronaldo, to nikt raczej nie traktował Benzemy jako lidera. Ale od początku tego sezonu, Benz pokazuje, że ma ku temu odpowiednie predyspozycje. Tym bardziej, że słabo radzi sobie Gareth Bale. I wcale nie mówię tutaj o liczbach, chodzi mi o ogólny obraz gry Walijczyka.
Pomijając jego trochę lanserki styl życia, na boisku zawsze jest żołnierzem gotowym na wojnę. Niezależnie od tego kto akurat jest trenerem czy jakich partnerów ma obok siebie. Takich napastników już się nie produkuje. I pomimo tego, że prędzej czy później będzie trzeba sprowadzić na Bernabeu jakąś dziewiątkę, to życzę Karimowi, żeby trzymał poziom jak najdłużej i wciąż zachwycał nas swoją grą.