Napoli góruje nad Lazio
Simone Inzaghi przed meczem z Napoli wspomniał, że jedynym rywalem, z którym jeszcze nie wygrał jest właśnie drużyna spod Wezuwiusza i liczył na to, że w 24. kolejce Serie A dopisze Napoli do listy drużyn, które ograł. I przez jakiś czas mogło się to ziścić, ale Azzurri jak przycisnęli to z Biancocelestich została jedynie mokra plama.
Od trzech tygodni Lazio wygląda wręcz tragicznie. O ile w meczu z Milanem brakowało Immobile i dało się jakoś wytłumaczyć impotencję strzelecką, o tyle poniedziałkowa porażka z Genoą mogła już zaskoczyć.Przegrany mecz spowodował konflikt w szatni pomiędzy trenerem Inzaghim, a Felipe Andersonem. Konflikt wyciekł do mediów, co pokazuje, że w szatni Lazio nie dzieje się najlepiej i wyjazd na San Paolo może być niewyobrażalnie trudny.
Początek nie zwiastował aż takiej tragedii na samym początku. Gol De Vrija na początku dał jedyny powód do radości kibicom Lazio w tym meczu. Napoli przyzwyczaiło nas jednak w tym sezonie na to, że tracą gole na początku meczu, ale szybko dochodzi do wyrównania i przejęcia inicjatywy nad meczem. Tylko, że Neapolowi trochę zajęło wyrównanie, bo udało się to dopiero przed przerwą, a gola do szatni zapakował Jose Callejon, który strzelił gola a' la Napoli Sarriego. Sarriego, który za wykrzykiwanie na sędziego został odesłany na trybuny, gdzie mógł oddać się swojej ulubionej rozrywce czyli paleniu papierosa za papierosem. I miał całkiem ciekawy widok na drugą połowę, gdzie jego podopieczni rozegrali piękny koncert, nawet bez dyrygenta, który dowodzi swoją orkiestrą.
Napoli zagrało tak jak przyzwyczaili nas od momentu przybycia Sarriego i takie gospodarowanie sił przez nich wydaje się być rozsądne, żeby spinać się na takie mecze i wzorem Juventusu punktować ze słabszymi zespołami najniższym nakładem sił. Cieszy również występ Piotra Zielińskiego, który dostał 45 minut na pokazanie się i nie zawiódł kibiców swoją postawą, a nawet zaliczył wspaniałą asystę przy golu Mertensa. Taka gra coraz bardziej przybliża Neapolitańczyków do upragnionego mistrzostwa kraju, na które czekają z utęsknieniem od 28 lat. I jeżeli teraz im się to nie uda, to nie dokonają tego przez drugie tyle czasu. Wiadomo, że droga jest długa, ale tak wspaniała drużyna po prostu zasługuje na to, żeby zdobyć jakiekolwiek trofeum.
One Man show Zielińskiego. Oto jego liczby. 45 minut, 60 kontaktów z piłką, 2 strzały na bramkę, gol, asysta, 96% dokładności podań. #CRACK #dziekujedobranoc #włoskarobota
— Piotr Dumanowski (@PDumanowski) 10 lutego 2018
A co do Lazio? To trzeba bić na alarm, a najlepiej to uruchomić dzwonników kościelnych w północnej części Rzymu, bo Lazio powoli wpada w dołek i powoli dołącza do teleturnieju w byciu żałosnym prawie jak sąsiedzi, czyli Roma, albo Inter. A może to celowy zabieg, żeby jeszcze bardziej uatrakcyjnić walkę o Ligę Mistrzów? Tak czy inaczej Simone Inzaghi ma w tym momencie twardy orzech do zgryzienia, żeby ogarnąć toksyczną sytuację w szatni i przypomnieć zawodnikom, że walka jeszcze trwa