ZaMourowane United i 0:0 w Sevilli
Zarówno wczoraj, jak i dzisiaj daniem głównym dla fanów futbolu była angielsko-hiszpańska potyczka w Lidze Mistrzów. Wczoraj Barcelona pojechała do Londynu, aby stawić czoła Chelsea, a dziś na Półwysep Iberyjski, a konkretnie do stolicy Andaluzji, przyjechał Manchester United. Angielski zespół częściowo zmazał ostatnio plamę po porażce w lidze z Newcastle, ogrywając bez większych problemów Huddersfield w Pucharze Anglii. Natomiast Hiszpanie do trzech ligowych zwycięstw chcieli dorzucić victorię na arenie europejskiej.
O podgrzanie atmosfery już przed samym spotkaniem nie mógł zadbać nikt inny jak Jose Mourinho. „The Special One” gdzieś z tyłu głowy ma już nadchodzące niedzielne spotkanie z Chelsea. Z tego względu portugalski menedżer postanowił zostawić na ławce francuskiego gwiazdora, Paula Pogbę, który domagał się od swego szkoleniowca zmiany formacji, by ten mógł w pełni rozwinąć skrzydła. A ten, jak najlepszy kumpel formację zmienił...przy okazji obsadzając Francuza w roli podawacza ręczników. Jego miejsce w środku pola zajął młodziutki Scott McTominay (Gimby nie znajo? To już TUTAJ klikajo). Najdroższy (do niedawna) piłkarz świata w miejscu przeznaczonym dla rezerwowych przesiedział raptem 17 minut, bowiem kontuzji po niefortunnym zagraniu piętą w polu karnym przeciwników doznał Ander Herrera.
Tego wieczoru na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan zetknęły się ze sobą zespoły, które wygrały dwie ostatnie edycje Ligi Europy. I rzeczywiście, ten mecz przypominał spotkanie na poziomie właśnie tych rozgrywek. Stawiam wszystkie moje pieniądze, a uwierzcie mi, nie mam ich dużo, że pierwszą naprawdę groźną sytuację zobaczyli nie wszyscy kibice zgromadzeni tego dnia na stadionie. Wszystko to wynikało z faktu, iż ta miała miejsce dopiero w 46. minucie meczu, gdy część widzów stała już w kolejce po tzw. „zupę chmielową”, aby mieć zajęcie na drugą część gry. Z prawej strony centrował Jesus Navas, piłkę głową uderzał Luis Muriel, ale na posterunku był niezawodny David De Gea. Hiszpan wykazał się świetnym refleksem broniąc strzał Kolumbijczyka, któremu udało się całkowicie wymanewrować obronę Czerwonych Diabłów. Do przerwy więc wynik na tablicy ani drgnął.
Również po zmianie stron obraz gry nie uległ drastycznej zmianie. Cały czas upragnionej bramki szukała ekipa Vincenzo Montelli. Raz po raz piłkę do siatki próbowali wpakować: Clement Lenglet z główki po centrze Escudero, Ever Banega z rzutu wolnego i wreszcie Pablo Sarabia po dośrodkowaniu Muriela. Chrapkę na bramkę miał również argentyński skrzydłowy, Joaquin Correa, lecz jego strzały pewnie wyłapywał De Gea.
Im bliżej końca meczu, tym bardziej do głosu zaczęli dochodzić goście, którym udało się nawet trafić zdobyć gola. Z lewej flanki miękko wrzucał wprowadzony z ławki Pogba, a piłkę z obrońcą na plecach przyjął Romelu Lukaku, pokonując Sergio Rico płaskim strzałem po ziemi. Jednak prowadzący te zawody Pan Clement Turpin słusznie nie zaliczył tego trafienia, ponieważ Belg przy przyjęciu piłki pomagał sobie ręką.
Mourinho udało się to, co uwielbia nad życie, czyli nie przegrać meczu. Mimo, że bezbramkowy remis w kontekście rewanżu nie jest fantastycznym wynikiem, ponieważ bramki strzelone na wyjeździe w ostatecznym rozrachunku dwumeczu mogą okazać się decydujące, to United nadal pozostaje faworytem w tej parze. Postawa Sevilli zasługuje na pochwałę, lecz zabrakło lepiej nastawionych celowników. Jeśli trzykrotni triumfatorzy Ligi Europy na Old Trafford wykażą się lepszą skutecznością, Manchester może się pożegnać z Ligą Mistrzów jeszcze szybciej, niż do niej powrócił.