Boniek o Superpucharze: ''Mieliśmy pozytywny wynik testu, a ktoś chciał go ukryć i grać''
Parę dni temu PZPN podjął stanowczą i błyskawiczną decyzją o odwołaniu Superpucharu Polski. Powodem był pozytywny wynik na koronawirusa w sztabie Legii Warszawa. Wokół tej sprawy narobiło się jednak sporo zamieszania i wiele nieścisłości. Padło też kilka oskarżeń. Z tych względów Zbigniew Boniek zdecydował się na udzielenie wywiadu dla "Przeglądu Sportowego", w którym chciał wyjaśnić wszystkie niedopowiedzenia. Jasno wskazał też winnego nierozegranego spotkania.
Mecze Serie A oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Prezes był przede wszystkim oburzony faktem, że kluby miały nie wiedzieć, jak w zaistniałej sytuacji reagować, a sama organizacja Superpucharu miała według ich nie istnieć. Te kwestię bardzo stanowczo zdementował Boniek:
O czym my rozmawiamy? W ogóle nie rozumiem tematu. Mieliśmy przypadek pozytywnego testu na obecność koronawirusa, ktoś chciał to ukryć i grać, bo twierdzi, że wszyscy są zdrowi. Są procedury, które jasno mówią, jak trzeba funkcjonować, kiedy ktoś jest chory. Nasz Zespół Medyczny wysłał do klubów dokładne wytyczne. Każdy odpowiedzialny i mądry klub zrobił piłkarzom, trenerom i pracownikom badania przed pierwszym treningiem. W każdym zespole muszą robić ankiety medyczne, żeby lekarz klubowy wiedział, czy ktoś ma objawy. Zasłanianie się tym, że w klubie czegoś nie wiedzieli jest nieporozumieniem.
Legenda reprezentacji Polski odniosła się też do oskarżeń o działanie na podstawie plotek wychodzących z jednego z portali, a nie faktycznych wytycznych sanepidu. Jak się okazuje, przypadek był potwierdzony i konkretnie było wiadomo, że chodzi o masażystę, który był w ciągłym kontakcie z zespołem. Prezes zaznacza też, jakie powinny być procedury w takiej sytuacji, by znów nie było mowy o jakichś niedopowiedzeniach:
Dostałem sygnał, że w jednym z klubów sanepid szuka masażysty z pozytywnym wynikiem. Nie było tak, jak niektórzy mi zarzucają, że dostałem informację od jednego z portali internetowych. W Legii zapomniano sprawdzić wynik badania masażysty, który przebywał z piłkarzami od rana do wieczora przez dziewięć dni. Zaznaczam, że mówimy o osobie, która nie była podejrzewana o zakażenie, a po prostu miała koronawirusa i mogła zarazić każdego z kim miała kontakt. Teraz protokół postępowania jest jasny, drużyna musi być wyizolowana, a następnie trzeba wszystkim wykonać dwukrotnie testy wymazowe. We wtorek lub w środę ponownie. Tu chodzi o bezpieczeństwo zespołu. Udawanie, że coś się nie wydarzyło było pomyłką i jest groteskowe.
Dalsza część wywiadu oscyluje wciąż wokół tej samej kwestii. Zbigniew Boniek przy okazji kolejnych pytań po prostu wyjaśnia, że wszelkie oskarżenia wobec PZPN-u są bezpodstawne, gdyż ten zorganizował wszystko tak jak należy, a już na pewno dopilnował tego, by procedury związane z badaniami na koronawirusa były jasne, przejrzyste i dostępne dla wszystkich klubów. Jeśli więc ktoś czegoś nie wiedział, to dlatego, że sam się tym nie zainteresował. Jak mówi jedno ze starożytnych prawniczych porzekadeł: "Nieznajomość prawa szkodzi", a w tym wypadku nie zaszkodziła tylko Legii, ale również, a może nawet przede wszystkim, organizatorom spotkania czyli PZPN-owi. Zbigniew Boniek zaznaczył bowiem, że przygotowane było trofeum, medale i także transmisja telewizyjna, z powodu której Związek podpisał umowę z Polsatem, z której przecież wypadałoby się wywiązać. Między innymi dlatego Boniek zapewnił, że ten mecz odbędzie się, ale nie wiadomo dokładnie kiedy. Miejmy nadzieję, że w tym nowym terminie już wszyscy wszystkiego dopilnują i obędzie się bez przekładania, a przede wszystkim bez awantur.