Bezkonkurencyjne było City. Czas na podsumowanie sezonu Premier League 2020/21
Za nami szalony i mocno skompresowany przez pandemię sezon Premier League, który pomimo swojej wyjątkowości i trudów związanymi z napiętym terminarzem nie zawiódł. Działo się wiele, a emocje trzymały kibiców do ostatniego gwizdka w ostatnim meczu, bo przecież do samego końca ważyły się losy zespołów aspirujących do Ligi Mistrzów. Poza tym, nie tylko końcówka była ekscytująca, bo cały czas Premier League dostarczało nam przeróżnych wrażeń. Wypadałoby więc je podsumować. Zapraszam.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Bezkonkurencyjny mistrz i jego POTĘŻNY filar defensywny
"Obywatele" zdobyli swoje trzecie mistrzostwo na przestrzeni 4 ostatnich sezonów. Konsekwentnie utwierdzają swoją dominację w Premier League, czego najlepszym przykładem jest fakt, że udało im się w minionych rozgrywkach ustanowić rekord zwycięstw z rzędu. Wygrali 15 kolejnych spotkań ligowych. Ta seria zresztą przesądziła o losach mistrzostwa, bo wybiła podopiecznych Guardioli tak wysoko, że nie dało ich się już później dogonić. Co warto zaznaczyć, tuż przed jej rozpoczęciem, "Obywatele" byli dopiero na 9(!) miejscu w tabeli.
Manchester City since they last dropped points on December 15, 2020:
— B/R Football (@brfootball) March 7, 2021
▪️ 21-game win streak in all competitions
▪️ 55 goals scored
▪️ 10 goals conceded
▪️ From ninth in the league to top of the table
What a run 👏 pic.twitter.com/HqYYdijRCu
Oczywiście, ta seria nie miałaby miejsca, gdyby Pep Guardiola po wstępnym fiasku odpowiednio nie skorygował składu, ale nie byłoby jej też bez wybitnej, indywidualnej formy niektórych zawodników. Warto przypomnieć chociażby wybitną passę Ilkaya Gundogana, który w styczniu i lutym chyba zamienił się na ciała z Kaką. Na przestrzeni raptem półtora miesiąca Niemiec strzelił aż 10 bramek, ciągnąc wówczas za uszy cały skład City.
10 - İlkay Gündoğan has scored 10 goals in his last 12 Premier League appearances, after scoring 10 in his previous 82. Hot. #MCITOT
— OptaJoe (@OptaJoe) February 13, 2021
Przede wszystkim jednak kluczową postacią okazał się Ruben Dias. To był pierwszy sezon Portugalczyka w Premier League, ale stoper nie miał żadnych kompleksów, a do Premier League wszedł razem z futryną. Sam przy tym był nie tyle ścianką działową, co murem z litej skały, którego nie dało się sforsować. Był w stanie zatrzymać najlepszych napastników ligi, w tym również wybitnego w minionych rozgrywkach Harry'ego Kane'a. Dzięki jego dyspozycji z tyłu, koledzy z ataku mieli większy komfort w swoich działaniach. Myślę, że śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że Manchester City i tak zdobyłby mistrzostwo, gdyby ze składu wyjąć któregokolwiek z pozostałych piłkarzy, ale gdyby zabrakło Diasa, w lidze tryumfowałby kto inny.
Not usually enamoured with these sorts of stats, but *without* Ruben Dias on the pitch City have conceded an extra goal per 90 in the Premier League
— Tom Worville (@Worville) May 17, 2021
✅ 0.58 goals against with him
❌ 1.58 goals against without him
Kontuzje, wymówki, wymówki, kontuzje i tak w kółko
Liverpool podchodził do minionego już sezonu jako mistrz. "The Reds" w przerwie między rozgrywkami praktycznie nie zmienili swojego zwycięskiego składu, a nawet jeszcze wzmocnili, dodając chociażby Thiago Alcantarę. Wydawało się więc, że podopieczni Jurgena Kloppa śmiało będą bili się o obronę swojego tytułu, ale tak się nie stało i to głównie ze względu na kontuzje, które w pewnym momencie rozprzestrzeniały się w klubie łatwiej od koronawirusa. Niemiecki menedżer ostatnio podzielił się nawet odważną tezą, w której przyznał, że żaden inny zespół nie zakończyłby ligi tak wysoko, gdyby borykał się z tyloma urazami co jego zespół. Wiadomo, Jurgen Klopp jest królem wymówek, bo w tym sezonie zwalał już winę za słaby rezultat na sędziego, technologię, stadion, murawę, pogodę i kontuzje właśnie, ale akurat w tym ostatnim przypadku nie sposób przyznać mu choćby częściowej racji.
Liverpool’s injuries in the Premier League this season:
— B/R Football (@brfootball) May 23, 2021
Van Dijk (33 games missed)
Gomez (31)
Matip (28)
Keita (28)
Jota (19)
Henderson (17)
Thiago (14)
Fabinho (8)
Still finished third. 😤 pic.twitter.com/Z7IXDr9r2F
Liverpool przez znaczną część sezonu musiał radzić sobie bez 3 podstawowych stoperów, przez co parę środkowych defensorów musieli tworzyć chociażby Jordan Henderson z Fabinho czy sprowadzani w zimie na gwałt, niewystarczająco dobrzy zawodnicy pokroju Kabaka. Efektem tych zdrowotnych perypetii i nieudolnego łatania dziur przez nie powstałych była fatalna seria 6 przegranych z rzędu na Anfield. Kto wie, jak wyglądałby Liverpool, gdyby przez cały sezon miał z tyłu Virgila Van Dijka w formie porównywalnej do tej prezentowanej przez Rubena Diasa?
Liverpool have now lost 6 games in a row at Anfield in the Premier League. pic.twitter.com/1BqAGl1Dfe
— Football Talk (@Football_TaIk) March 7, 2021
Sędzia z linijką, która dźga futbol prosto w serce
Często pojawiającym się, głośnym i kontrowersyjnym tematem w tym sezonie był też VAR i sposób jego używania. Nie chodzi tu tylko o memy związane z Manchesterem United i kibiców przeciwnych sobie drużyn, którzy próbowali sobie na zmianę zarzucać, że technologia szkodzi im, a rywali to akurat wspiera. Takie teksty były bowiem na porządku dziennym też wtedy, gdy za sędziowanie odpowiedzialne były tylko trzy osoby stworzone z krwi i kości.
How the Premier League would have finished without VAR. 👀 pic.twitter.com/vejWhTARNl
— The Sun Football ⚽ (@TheSunFootball) May 24, 2021
Problemem okazała się jednak przesadna dokładność VAR-u. Wiele goli, które na pierwszy, a nawet drugi i trzeci rzut oka zostały strzelone poprawnie, ostatecznie były unieważniane po tym, jak sędziowie rozrysowali sobie specjalne wektory, z których wyszło, że dwa włosy pod pachą napastnika wystawały poza linię spalonego. Kibice, a nawet liczni piłkarze mówili głośno, że to zabija futbol, bo przed VAR-em wszystkie te bramki zostałyby po prostu uznane. Teraz zawodnicy nie mogą już polegać jedynie na swoim instynkcie, który wcześniej wystarczał, by znaleźć się w linii z obrońcami rywali, bo technologia i tak wyłapie pojedyncze milimetry, których przecież nie sposób dopilnować w trakcie meczu. Przed kolejnym sezonem FA powinno zastanowić się, jak ten problem rozwiązać, bo ewidentnie mamy do czynienia z sytuacją, w której nadgorliwe przestrzeganie przepisów szkodzi grze.
VAR time! 🙃
— Goal (@goal) May 8, 2021
Harry Kane's goal is disallowed as his toenail pokes past the offside line ❌ pic.twitter.com/82RVpBRIjc
Wspólny upadek wielkich rywali
Jeszcze nie tak dawno temu Arsenal bił się z Tottenhamem o Ligę Mistrzów lub, jak to miało miejsce w przypadku pamiętnego, mistrzowskiego sezonu Leicester, o drugą lokatę w tabeli. Ten sezon pokazał jednak dobitnie, że tamte czasy, choć w kalendarzu nieodległe, pod względem formy wydają się zamierzchłą przeszłością. Arsenal co prawda faktycznie bił się z Tottenhamem do ostatniej kolejki, ale nie o czołową czwórkę, a o miejsce premiujące awanse do Ligi Konferencji, czyli tych nowych rozgrywek UEFA, które nikomu do niczego nie są potrzebne.
Arsenal won’t be playing European football next season for the first time in 25 years pic.twitter.com/nAWprbpQr8
— SPORTbible (@sportbible) May 23, 2021
Zjazd obydwu zespołów jest więc dramatyczny i ciężko nawet powiedzieć dla kogo bardziej. Z jednej strony mamy bowiem pełen młodych i naprawdę zdolnych zawodników Arsenal, który ląduje w tabeli tak nisko, że pierwszy raz od 25 lat nie kwalifikuje się do europejskich pucharów, a z drugiej Tottenham, który przecież rozpoczynał sezon z Jose Mourinho na ławce i mistrzowskimi ambicjami w głowie. Mało tego, zażenowania "Kogutom" dodaje fakt, że mieli w składzie zawodnika, który w jednym sezonie był najskuteczniejszym strzelcem i asystentem jednocześnie. Ostatni raz tej wybitnej sztuki dokonał Andy Cole w sezonie 93/94. Zajęcie siódmego miejsca z takich piłkarzem w składzie jest "wyczynem".
Harry Kane in the PL this season:
— talkSPORT (@talkSPORT) May 23, 2021
⚽️ 23 Goals
🎯 14 Assists
🏆 Golden Boot award winner
🏆 Play-maker award winner
☑️ 1st player to finish top for both goals and assists in the PL since 1993/1994. pic.twitter.com/MSEQLMgmIE
"Polack cans" (z ang. Polak potrafi)
Przez lata nie było nawet sensu wprowadzania akapitu o Polakach do podsumowania Premier League, bo ileż można było napisać o dobrych występach co najwyżej dwóch bramkarzy? W tym sezonie naszych rodaków grało w angielskiej ekstraklasie kilku i nie dawali nam powodów do wstydu. Jan Bednarek w listopadzie i październiku mógł mieć nawet ambicje na poprowadzenie Southamptonu do europejskich pucharów, ale "Święci" standardowo spuścili z tonu i na koniec zagnieździli się w środku drugiej połowy tabeli. Polski stoper zagrał jednak w barwach swojego klubu aż 36 spotkań ligowych, w których nawet strzelił gola, zanotował jedyną asystę i mało tego, zaliczył najwięcej przechwytów spośród wszystkich piłkarzy Premier League, bo aż 84, więc z rozgrywek może być zadowolony. Jeszcze większe powody do radości ma na pewno Mateusz Klich, który był boiskowym przedłużeniem Marcelo Bielsy w trakcie spotkań Leeds, a oprócz tego strzelił 4 gole i zaliczył 5 asyst. Kibice "Pawii" rozpływali się nad jego przydatnością w grze, którą najlepiej opisuje stwierdzenie: "Jeśli oglądasz mecz, nie widzisz Klicha. Jeśli oglądasz Klicha, widzisz cały mecz", wyprowadzone przez szanowanych dziennikarzy z brytyjskiego The Athletic.
Jeśli oglądasz mecz, nie widzisz Klicha. Jeśli oglądasz Klicha, widzisz cały mecz ~ The Atletic
— Maciek Caban (@CabanMaciek) November 30, 2020
Leeds i projekt Marcelo Bielsy? Klich to centralna postać zespołu, wokół której Argentyńczyk buduje całą grę. Ten sezon Premier League u Mateusza? 10 spotkań, 2 gole i 3 asysty 👏👏👏
Pochlebne recenzje zbierał także Jakub Moder, który na dobrą sprawę grać w Brighton zaczął dopiero w lutym, co pokazuje jak błyskawicznie wkomponował się w zespół i ligowe realia. Dużo ciężej o grę było jego klubowemu koledze, Michałowi Karbownikowi, który na boiskach Premier League nie pojawił się ani razu. Bardzo pozytywny sezon ma za sobą również Łukasz Fabiański, którego West Ham otarł się o Ligę Mistrzów. Polak jak zwykle był kluczową postacią swojego zespołu, regularnie ratując kolegów z opresji i przy tym wyrastając na ulubieńca kibiców.
Fair play West Ham fans 👏👏 nice to see positive and respectful comments after a player apologies for a bad game. Good luck for the rest of your season 👍
— Krystan Lippiatt (@KrystanLippiatt) April 17, 2021
Już byli w ogródku, już witali się z gąską
Ten sezon był pełny tych, którzy zawiedli, ale nie brakło również takich, którzy zaskoczyli pozytywnie po to, by... ostatecznie i tak zawieść. Nie da się bowiem inaczej określić wybitnego sezonu Leicester City, które było w czołowej czwórce zdecydowanie najdłużej spośród wszystkich zespołów w lidze, a przez niefortunne wyniki pod koniec rozgrywek i tak w niej nie finiszowało. To niezwykle przykry widok, bo "Lisy" są przykładem odpowiednio budowanej od podstaw potęgi, która nie ma aż tak dobrych zawodników i tak dużych funduszy jak ekipy, które chciały zakładać Superligę, ale śmiało może się z nimi równać.
Leicester prawie dwa razy dłużej w TOP 4 niż City. Co by nie mówić o fajnym projekcie, wypaść z czołowej czwórki na ostatniej prostej to jest frajerstwo.#jejwysokość https://t.co/KXzRehyGuB
— Maciej (@dreslinskim) May 23, 2021
Podobny, choć bolesny w dużo mniejszym stopniu los spotkał West Ham. "Młoty" ostatecznie zakończyły sezon na wysokim, szóstym miejscu, ale znajdowały się nawet w czołowej czwórce i poważnie liczyły się w walce o awans do Ligi Mistrzów. Kluczowa w tym wszystkim była wybitna forma odrodzonego Jessego Lingarda. Jego dyspozycja do spółki z dwójką Czechów, Tomasem Souckiem i Vladimirem Coufalem, którzy przez cały sezon byli fantastyczni oraz kapitalnym, choć młodziutkim liderem w postaci Declana Rice'a, niemalże zagwarantowała "Młotom" najbardziej prestiżowe rozgrywki w Europie. Mimo wszystko jednak kibice West Hamu powinni bardziej się z tego rezultatu cieszyć, niż smucić, że nie udało się ugrać więcej. W przeciwieństwie do fanów Leicester.
Jesse Lingard in the Premier League this season:
— Statman Dave (@StatmanDave) May 19, 2021
👕 15 appearances
⚽️ 9 goals
🅰️ 4 assists
A phenomenal return. 👏👏👏 pic.twitter.com/ipTz0Oq2RS
Jedenastka sezonu