Piątek z golem w debiucie, a Drągowski z czerwoną na przedpolu - Oko na Polaka
Wczoraj miały miejsce 2 spotkania 1/8 finału Coppa Italia. W jednym z tych spotkań mierzył się wyjątkowo polski od niedawna zespół, Fiorentina. Do Bartłomieja Drągowskiego w kadrze dołączył bowiem Krzysztof Piątek, który w meczu z Napoli miał dostać szansę na debiut. Dostał i mało tego, naprawdę nieźle ją wykorzystał. Podobnym przymiotnikiem nie określimy jednak formy polskiego golkipera, który niemalże kolegom mecz zawalił. Udało im się jednak z tego wykaraskać i wygrać ostatecznie 5:2.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
W pierwszej połowie nic jednak takiego wyniku nie zapowiadało, bo wydawało się, że zwycięży Napoli i to właśnie przy sporej pomocy Drągowskiego. Ten w 44 minucie popełnił spory błąd przy rozegraniu piłki, przez co ta szybko trafiła pod nogi rywali, którzy dzięki temu skonstruowali akcję zakończoną golem. Raptem kilka minut później, w doliczonym czasie gry pierwszej połowy Drągowski nie dogadał się z linią defensywy i wyszedł do piłki, którą obrońca ostatecznie mu zgrał. W efekcie Polak się z nią rozminął i by nie dopuścić do kuriozalnego gola, musiał zablokować swoim ciałem pędzącego do łatwej dobitki rywala. Wyłapał za to zupełnie słuszną czerwoną kartkę.
Nobody:
— Carm (@tdot_tifoso) January 13, 2022
Dragowski: pic.twitter.com/9L5cFUmbVK
Na całe szczęście dla naszego rodaka, mecz potoczył się tak, że ostatecznie to Napoli grało w większym osłabieniu, w pewnym momencie mając na boisku jedynie 9 piłkarzy. Było to dla nich odczuwalne szczególnie w dogrywce, w której "Viola" wbiła im 3 gole. Autorem jednej z nich był właśnie Krzysztof Piątek. Polak rozprowadził jeden z kontrataków i ostatecznie sam go wykończył, wbijając piłkę do pustej bramki.
Pozostaje nam liczyć, że dla Piątka będzie to świetny początek wreszcie dobrej dla niego przygody. Oby ta bramka dała mu niezbędną pewność siebie. Z kolei o występie Drągowskiego wszyscy, na czele pewnie z nim samym, chcielibyśmy szybko zapomnieć. Ale internet i kibice raczej na to łatwo nie pozwolą.