Oficjalnie: Piszczek kończy karierę reprezentacyjną
Nie ma w Polsce osoby, która nie lubi Łukasza Piszczka. Pewnie trudno byłoby nawet doszukać się takiego człowieka na całym świecie. Bo przecież nasz prawy obrońca jest powszechnie znany w każdym zakamarku globu, który choć trochę interesuje się piłką nożną. Nie ma się co dziwić, Piszczek przez lata budował swoją formę i renomę, a teraz po prostu widać jej efekty. To przede wszystkim ogólna rozpoznawalność, ale też nieopisany szacunek, jakim darzy go każdy z nas. Obrońca zapracował na niego nie tylko świetnymi występami na prawej flance defensywy, ale również wieloma innymi, małymi aspektami, jak chociażby dozgonną miłością do swojego rodzinnego LKSu Goczałkowice - Zdrój, w którym z resztą pragnie zakończyć karierę. Tą drugą, bo tę pierwszą właśnie zakończył.
O tym, że Łukasz po Mundialu będzie chciał pożegnać się z reprezentacją Polski mówiło się już długo i głośno. Piszczek ma już bowiem 33 lata, a to w końcu nie mało jak na zawodnika, który w każdym meczu musi biegać w te i we wte linii końcowej. Dało się to odczuć w jego ostatnich występach. Nie wszędzie mógł nadrabiać doświadczeniem i Mundial niestety to obnażył. Nikt jednak nie miał mu za złe i pomimo tego, wciąż chcieliśmy, by był częścią kadry, Pragnął tego również Jerzy Brzęczek. Nowy selekcjoner rozmawiał z Piszczkiem na temat końca kariery i bardzo chciał go przekonać, że to jeszcze nie ten moment. Nie udało się.
Łukasz dziś za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych ogłosił, że rozstaje się z piłką reprezentacyjną. W swoim oświadczeniu podziękował zarówno wszystkim swoim kolegom z kadry, jak i każdemu z czterech selekcjonerów, na których kadencje się załapał. Nie obyło się też bez życzeń dalszej pomyślności. Wszystko zostało załatwione z klasą, bez zbędnej szopki, dokładnie tak, jak mogliśmy się po Piszczku spodziewać.
Nie ma wątpliwości, że to spory cios dla naszej reprezentacji. Choć forma Łukasza nie była już taka, do jakiej nas przyzwyczajał prze lata, jego doświadczenie nie raz okazywało się nieocenione. Teraz go zabraknie. Pamiętajmy jednak, że to nie definitywny koniec polskiej prawej obrony. Na swoje miejsce czeka Bartosz Bereszyński, który przecież na Mundialu pokazał się z dużo lepszej strony pod względem piłkarskim, niż Piszczek. Niemniej jednak nie zniwelowało to ani krzty szacunku do Łukasza, który teraz należy mu oddać.