Któryś Rafinha przejdzie do Chin
Zbieżność nazwisk piłkarzy to zmora dla dziennikarzy. Ileż razy doszło już do pomyłek związanych głównie z zawodnikami z Afryki, którzy zaraz po imieniu mają napisane "Dembele". Wcześniej od groma było też "Toure" czy "Dioufów", a ostatnio popularne są "Sarry". Taki problem nie dotyczy jednak tylko zawodników z Czarnego Lądu. Podobne pomyłki mogą się zdarzyć również wśród Azjatów, a jak się dziś okazało nawet w przypadku zawodników z Ameryki Południowej. Wystarczy bowiem nadać dwóm gościom ten sam pseudonim i już robi się problem.
O co chodzi? Dziś rano mogliście przeczytać na stronie informację, według której Rafinha z Barcelony miałby przejść po sezonie do Chin. Brazylijczyk jest obecnie kontuzjowany, ale po wyzdrowieniu miałby od razu skierować się na Daleki Wschód, bo w Katalonii i tak nie ma szans na grę. Tak przynajmniej twierdziło "BBC", które dziś podało taką informację. Na to źródło powołałem się również ja. Problem jednak w tym, że wraz z Brytyjczykami szerzyłem sporą dezinformację, bo to jednak nie o tego Rafinhę chodziło.
Niemieckie media z "Kickerem" na czele podają bowiem, że to obrońca Bayernu, który też znany jest pod pseudonimem Rafinha ma odejść do Chin. Jego kontrakt wygasa bowiem z końcem tego sezonu, a w Monachium raczej nie chcą kontynuować z nim współpracy. Obrońca ma już swoje lata i najwyższy czas udawać się powoli na emeryturę, a czynną jej formę można przecież uprawiać za dobre pieniądze w Chinach. Po sprawdzeniu kolejnych źródeł, śmiało można stwierdzić, że pomimo dotychczasowej niezawodności "BBC", to Niemcy mają rację.
Z dzisiejszego zamieszania możemy wyciągnąć dwie nauczki. Po pierwsze, nie należy wierzyć jednym mediom, a każdą informację trzeba konfrontować z innymi źródłami, nawet jeśli do tej pory uchodziły za nieomylne. Po drugie, jak już kiedyś zdecydujecie się być rodzicami, to nazywajcie swoje dzieci tak, żeby nie było potem problemu i żeby nikomu z nikim się nie myliły. To, że ktoś napisze o kimś innym, niż powinien, to nie jest problem, ale jeśli dzieciak dostanie wciry na podwórku zamiast kolegi, który nazywa się identycznie, to już będzie przykro. Imion jest dużo, a nazwisko zawsze można zmienić, pamiętajcie o tym.