Hummels może ubierać się na niebiesko

Przebudowa kadry Bayernu powoli staje się faktem, choć do jej końca zostało jeszcze wiele miesięcy. Kwestią czasu są zmiany na środku defensywy, gdzie duet Jerome Boateng i Mats Hummels powoli przestaje funkcjonować tak, jak dawniej. Już latem ten pierwszy był o krok od odejścia do PSG, kluby jednak nie dogadały się co do hajsu, natomiast teraz dużo więcej mówi się o transferze tego drugiego. Na przykład do Chelsea.

Najnowsze doniesienie zostało podane przez znany i lubiany brytyjski "The Sun", ale zanim wyłączycie ten tekst z powodu tego, że angielskie słoneczko to najzwyklejsze w świecie informacyjne badziewie, to dajcie mi szansę, bo wbrew pozorom nie są to takie denne ploteczki, jak mogłoby się Wam wydawać. Co prawda Angole donoszą o tym, że "The Blues" mieliby zapłacić 30 mln funtów, czyli 33 mln euro, co akurat nie brzmi jak jakaś zweryfikowana informacja (aczkolwiek może być prawdziwa, czemu nie?), ale sam temat transferu wcale nie jest nieprawdopodobny.

Jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia "Bild" doniósł o tym, że Hummels może przenieść się do Premier League już zimą, a potencjalnymi zainteresowanymi mieliby być Tottenham i właśnie Chelsea. Agent stopera miał być w Londynie i negocjować tam różne rzeczy, czemu akurat niedługo później zaprzeczył - ale co to zmienia? Karl-Heinz Rummenigge, prezes Bayernu, także w zdecydowany sposób wykluczał możliwość transferu Hummelsa, no ale z drugiej strony patrząc, jeśli a nuż udałoby im się klepnąć w styczniu tego Lucasa Hernandeza z Atletico... Choć akurat obie strony (Niemcy i Hiszpanie) taką opcję miały wykluczyć. Teoretycznie - o tej sadze czytajcie TUTAJ.

Ktoś z Was może pomyśleć, że przecież monachijczycy na bank nie będą chcieli oddać Hummelsa, że to klasowy obrońca i tak dalej, i tak dalej. I tak, i nie. Niemiec niedawno skończył 30 lat i choć nie jest to wiek, który z góry skazuje piłkarza na prostą drogę do emerytury, czego przykładem może być chociażby fantastyczna linia obronna Juventusu, to jednak od dobrego roku Hummels wyraźnie obniżył swoje loty. W tym sezonie idzie mu wyjątkowo mizernie i ostatnio tym pierwszym duetem Bayernu wydaje się dwójka Süle-Boateng, z naciskiem na Niklasa Sülego. Zresztą widać to w liczbie rozegranych minut, gdzie - idąc za Transfermarktem - ten pierwszy ma ich 1824, ten drugi 1530, a Hummels 1199. Rotacja jest, oczywiście, że tak, ale widać wyraźnie, że ex-stoper Borussii Dortmund jest w tym zestawieniu trzeci.

Taki obrót spraw może nie być spowodowany tylko formą Niemca, ponieważ Boateng również w wielu meczach wcale lepiej się nie prezentował. Sęk w tym, że Hummelsa wymieniało się w mediach w gronie tych piłkarzy, którym ma nie pasować trener Niko Kovac. Konflikt na linii szkoleniowiec - piłkarz miał narastać i bardzo możliwe, że jest on także jednym z powodów tego, że 30-latek coraz częściej siada na ławce rezerwowych.

Atmosfera wokół doświadczonego obrońcy nie jest w Monachium najlepsza, a odejście jego lub Boatenga jest bardzo prawdopodobne. Sęk w tym, że wcale nie jest powiedziane, że któryś z nich opuści klub już zimą. Latem? Tak, teraz niekoniecznie. Zależy to także od następców, których władze Bayernu miałyby ściągnąć w szeregi drużyny. Lucas Hernandez, wedle doniesień, w styczniu zostanie w Madrycie, ale może przyjść do Monachium latem. Podobnie Benjamin Pavard, jeśli Bawarczycy się nie rozmyślą. Doniesienia o tym, że czas Hummelsa lub Boatenga w ekipie aktualnych jeszcze mistrzów Niemiec dobiega końca nie są niczym nowym i dziwnym. Życie toczy się dalej, a ten duet najzwyczajniej w świecie przestaje się sprawdzać, dlatego ta Chelsea wcale nie jest taka nieprawdopodobna. 

Autor

Piotr Tubacki

P_Tub