
Bayern zrobił swoje
Bayern pewnie pokonał Hoffenheim 3:1 w meczu inaugurującym drugą część sezonu. Bawarczycy wyglądali jak za starych dobrych lat, a ich grę można było podziwiać na okrągło. Widać, że dobrze przepracowali okres przygotowawczy i Niko Kovac może pochwalić swój zespół.
Składy:
- Hoffenheim: Baumann - Posch, Vogt (56' Grillitsh), Hübner - Demirbay (56' Geiger) - Kaderabek, N. Schulz - Kramaric - Bittencourt - Joelinton (78' Szalai) - Belfodil
- Bayern: Neuer - Kimmich, Süle, Hummels, Alaba - Martinez (90' Boateng), Thiago (78' Rodriguez) - Müller, Goretzka, Coman (73' Gnabry) - Lewandowski
Bawarskie pół godziny
Piłkarze Bayernu kompletnie zdominowali swoich przeciwników w pierwszej połowie. Dlaczego więc w tym "tytule" wspomniałem tylko o pierwszych dwóch kwadransach gry? Przekonacie się zaraz. Gospodarze byli stłamszeni, nie mogli nic zrobić i byli poza grą. Bayern pokazał im i całej Bundeslidze, że ciągle są mocnymi kandydatami do wygrania ligi. Co prawda można też tutaj powiedzieć bardziej o słabości Hoffe, niż mocy FCB, ale... a właściwie to czemu nie. Julian Nagelsmann jest już chyba myślami w Lipsku i nie zastanawia się, jak naprawić swoją drużynę. Ich ostatnia passa w Bundeslidze to 6 remisów pod rząd. Teraz ją przerwali i dupa. Ale nie taka fajna, duża itd. Taka brzydka, której nikt nie chce widzieć. Tak, jak kry Hoffenheim zresztą.
Goretzka
No i teraz się dowiecie, czemu w drugim akapicie nie wspomniałem o końcowym kwadransie pierwszej połowy. Wyodrębniłem z uwagi na Leona Goretzkę, który totalnie rozwalił swoich przeciwników dwiema bramkami. Oba te gole zostały zdobyte poprzez przeprowadzenie szybkich i dokładnych kontr. Przy pierwszej sytuacji (34 minuta gry) goście szybko wymieniali się piłką, aż ta trafiła na głowę Roberta Lewandowskiego. Polak trafił nią wprost w bramkarza, a ta trafiła pod nogi strzelca bramki, a ten lewą nogą zapakował ją przy słupku.
Drugi gol (46' minuta) padł po równie cudownej kontrze, jednak tym razem nie po dobitce. David Alaba dośrodkował z lewej strony do Goretzki, a Niemiec uderzył ją wślizgiem. Futbolówka znalazła się bramce, a sędzia zagwizdał po raz ostatni w tej pierwszej połowie. Klasa Panie Gortezka, klasa.
Kontrmarsz
No, zaskoczyło nas to Hoffenheim. Chyba nikt się nie spodziewał, że po tak miernej pierwszej części meczu, piłkarze Nagelsmanna będą w stanie się podnieść. Gospodarze zaczęli kontrolować grę i to Bayern cofnął się do defensywy. No, może nie w jakimś dużym stopniu, ale do 60. minuty goście mięli nóż na gardle. Ewidentnie im się nie chciało, a "Wieśniacy" to wykorzystali i strzelili w 59. minucie meczu bramkę kontaktową. Nico Schulz pięknie przyjął piłkę z prawej strony boiska, złamał do środka i wykończył lewą nogą. Manuel Neuer był bez szans, ponieważ futbolówka skozłowała tuż przed jego ręką. No, ale na tym się zakończyło, bo potem Bayern zaczął znów dominować i Hoffenheim straciło nadzieje na remis, a co dopiero na wygraną.
Gwóźdź do trumny
A nadzieję, już tak w stu procentach odebrał im nasz wspaniały Robert Lewandowski. Oczywiście po kontrze, bo jakżeby inaczej mogła paść bramka w tym meczu. Thomas Müller dośrodkował piłkę do swojego kolegi z zespołu, a on lewą nogą umieścił ją w bramce. Amen.
Bayern zbliżył się na trzy punkty do Borussii Dortmund, ale pamiętajmy, że ona gra jutro z RB Lipskiem. Zobaczymy, jak w niedziele będzie wyglądać czołówka tabeli, bo w tej kolejce może się dużo pozmieniać.