OFICJALNIE: Bayern znalazł zastępcę dla Lewandowskiego
Fajnie, że Robert Lewandowski jest piłkarzem, który chciałby grać non stop, ale ostatnie lata pokazywały, że czasem jednak jakiś zmiennik mu się przyda. Ot, po prostu dlatego, żeby wziął sobie chłop i odpoczął na spokojnie. Wiadomo, że Polak na kontuzje nie narzeka, ale gdy raz mu się akurat takowa przytrafiła, to Bayern znajdował się wtedy w decydującym momencie gry w Lidze Mistrzów. Peszek. Z tych powodów drugi napastnik w Monachium jest po prostu konieczny i jak donosi "Bild", Bawarczycy już sobie takiego znaleźli.
AKTUALIZACJA: Transfer został oficjalnie ogłoszony przez Bayern Monachium. Zawodnik dołączy do drużyny nie później niż w lipcu 2020 roku, a kiedy dokładnie to już zależy od niego samego - zgodnie z poniższym tekstem.
Nie jest to nazwisko nowe i nie jest to nazwisko pokroju Edinsona Cavaniego, Timo Wernera czy Macieja Korzyma. Chodzi o gościa, którym jakiś rok temu zachwycały się całe Niemcy, a teraz jego temat nieco przycichł, choć nie został zapomniany. Mowa o Jannie-Fiecie Arpie, napastniku z rocznika 2000, który jest wychowankiem HSV i właśnie w tym zespole występuje. Światu pokazał się w momencie, gdy jego Hamburg notował historyczny spadek do drugiej ligi i choć nie wykręcił jakichś rewelacyjnych liczb, to i tak zrobił wrażenie. Grał w końcu w jednej z najsłabszych ekip Bundesligi, nie był nawet pełnoletni i zdobył dwa gole w dwóch kolejnych meczach! Pisaliśmy o nim na Footrollu w minionym kwietniu, więc jeśli macie ochotę poznać pokrótce, co to za zawodnik, to kliknijcie TUTAJ i sprawdźcie to, a warto, tym bardziej że tekst nie jest wcale długi :)
I to, co tam przeczytacie jest prawdą, bo Bayern faktycznie chciał już Arpa w zeszłym roku. Ba, proponował mu bajońskie wynagrodzenie na poziomie 5 mln euro rocznie, ale młody Niemiec wolał zostać w HSV i pomóc mu w powrocie do Bundesligi. Decyzja była bardzo dojrzała, tym bardziej że w Monachium i tak by zapewne nie pograł i byłby gdzieś wypożyczony - jak niegdyś David Alaba czy Philipp Lahm. Zostanie w Hamburgu dawało mu lepsze możliwości, bo wtedy wcale nie musiałby decydować się na transfer do Bayernu, choć w praktyce każdy wie, jak wygląda sytuacja transferowa za naszą zachodnią granicą. Jak Bayern kogoś chce, to najczęściej go ma, tym bardziej jeśli jest nim 18-19-letni wonderkid.
Teraz sprawa wygląda tak, że Bawarczycy, zdaniem "Bilda", są już dogadani w sprawie transferu Arpa, który ma się odbyć latem i kosztować 2,5 mln euro. Grosze, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę kwestię z kolejnego akapitu. Druga sprawa jest taka, że nie wiadomo jednak, o które lato chodzi: albo 2019, albo 2020. Niezależnie od tego HSV ma i tak nie mieć nic do gadania w tej sprawie. Wszystko ma się odbyć między klubem a piłkarzem, co też mocno sugeruje, że tak naprawdę obie strony - a niewykluczone, że też Hamburg - były już po słowie w zeszłym roku, a teraz po prostu wszystko zaczęło wychodzić na wierzch. Może.
Jaka jest ta kwestia? Ano taka, że jak na razie Arp nic specjalnego nie pokazuje. Jest on tylko rok młodszy od Kaia Havertza z Bayeru Leverkusen (ofensywnego pomocnika, jakby ktoś nie wiedział), a jego osiągnięcia są o wiele, wiele słabsze. Havertz ma na swoim koncie 89 meczów dla dorosłej drużyny "Aptekarzy" (74 w Bundeslidze) i liczby na poziomie 18 goli i 21 asyst. Arp to 32 mecze w HSV (18 w Bundeslidze), 3 gole i 2 asysty jako napastnik. Słabo to wygląda. Tym bardziej że w bieżących rozgrywkach Niemiec zdobył zaledwie jedną bramkę (w Pucharze Niemiec) i zanotował dwie asysty, co wygląda bardzo, bardzo biednie. Nie jest też podstawowym wyborem trenera Hannesa Wolfa, który zdecydowanie woli Pierre'a-Michela Lasogge, tego wyśmiewanego grubaska, mającego na wszystkich frontach 13 trafień.
Na razie trzeba więc przyznać, że talent Arpa nie rozwija się tak dynamicznie, jak wszyscy by tego chcieli, ale jednak poematy pochwalne na jego cześć nie mogły zostać napisane tak z dupy. Coś w sobie musi mieć, ale musi to też wydobyć ciężką pracą i odpowiednim przygotowaniem. Wiele zależy też od środowiska, do którego trafi, bo wcale nie jest powiedziane, że za 2-3 lata Jann-Fiete Arp nie będzie zjadał takiego Havertza na śniadanie.