Bayern leje czerwonych, ale trochę za późno - podsumowanie kolejki Bundesligi

Rzadko się zdarza, żeby Bayern Monachium zamykał kolejkę Bundesligi, ale tym razem tak właśnie było. Bawarczycy odpowiadali Borussii Dortmund, która wygrała swój mecz w sobotę i zrobili to z wielkim przytupem. Zmiażdżyli czerwone Mainz, ale... co z tego, skoro czerwony Liverpool trzeba było bić w tygodniu? Zapraszam, z pomocnym Mateuszem Fabrowskim, na podsumowanie 26. kolejki Bundesligi, w której będzie też o kryzysiku Borussii Mönchengladbach, nowym-starym Schalke i typie, który miał bezpośredni udział przy pięciu golach. A na końcu tabela, Polacy i jedenastka kolejki, zapraszam!

Borussia Mönchengladbach 1:1 Freiburg (16' Plea - 10' Grifo)

Składy:

• Gladbach: Sommer - Johnson, Elvedi, Jantschke, Wendt - Strobl - Zakaria (61. Herrmann), Hofmann (82. Raffael) - Hazard, Stindl (71. Neuhaus), Plea
• Freiburg: Schwolow - Stenzel, Schlotterbeck, Heintz, Günter - Frantz (77. Gondorf), Abrashi - Haberer, Grifo (90+2. Höler) - Waldschmidt (65. Niederlechner), Petersen

Ktoś mógłby powiedzieć, że Borussia w tym meczu przeważała, ale... co z takiego przeważania, skoro znowu nie przynosi to jakiegoś konkretnego efektu? Po fatalnej passie trzech porażek u siebie, z bilansem 1:11, "Źrebaki" w końcu coś zapunktowały, ale raczej nie ma się czym chwalić, skoro to tylko Freiburg, który na wyjazdach gra tak, jak ja na saksofonie. Obie strony oddały ledwie po dwa celne strzały, co tylko pokazuje, jak ubogie było to widowisko. I o ile w przypadku gości nie można mieć jakichś pretensji, no bo w końcu byli gośćmi, a poza tym są Freiburgiem, po którym dużo nie oczekujemy, o tyle Borussia powinna zaprezentować się lepiej. Jednak kryzysy mają to do siebie, że słowo "dobrze" jest w ich przypadku rzadko używane. Coraz bliższa wydaje się perspektywa, w której zespół Dietera Heckinga wypada poza miejsca premiowane grą w Lidze Mistrzów, bo Eintracht ma już do nich tylko jeden punkt straty. Za wolno, za przewidywalnie, za mało agresywnie grają piłkarze Gladbach. Tak nie może być!

Wolfsburg 5:2 Fortuna Düsseldorf (34' Mehmedi, 54', 59', 88' Weghorst, 57' Knoche - 30' Ayhan, 65' Raman) - Mateusz

Składy:

• Wolfsburg: Casteels - Willliam, Knoche, Brooks, Roussillon (84. Uduokhai) - Guilavogui - Gerhardt, Arnold - Mehmedi (80. Steffen), Weghorst, Brekalo (68. Brekalo)
• Fortuna: Rensing - Zimmermann, Ayhan, Kamiński, Gießelmann - Bodzek (78. Sobottka), Stöger - Lukebakio (78. Usami), Barkok (61. Karaman), Raman - Hennings

Wow! Tytuł Man of The Kolejka wędruje do Wouta Weghorsta! Holender zagrał perfekcyjne spotkanie na własnym stadionie i brał udział przy wszystkich pięciu bramkach! Strzelił hattricka oraz dwa razy asystował przy golach kolegów z zespołu, przez co po tym meczu w Wolfsburgu już chyba nikt nie tęskni za Bastem Dostem. Oczywiście jego asysty nie były jakieś spektakularne, tak jak i bramki, ale takim już typem napastnika jest Weghorst. Tutaj na pustą strzeli, tam tylko dołoży nogę, ale jakoś sobie radzi. Weltklasse! Warto też wspomnieć o bramce środkowego obrońcy Fortuny - Kaana Ayhana. Turek uderzył z rzutu wolnego tak precyzyjnie, że Koen Casteels mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem. To podwyższyło słabą ocenę Turka za ten mecz.

Schalke 0:1 RB Lipsk (14' Werner)

Składy:

• Schalke: Nübel - Bruma, Sane, Nastasić - Stambouli - McKennie, Serdar (86. Skrzybski), Rudy (60. Kutucu), Oczipka - Uth (73. Burgstaller), Embolo
• Lipsk: Gulacsi - Klostermann, Konate, Orban, Halstenberg - Adams - Sabitzer, Kampl (77. Haidara) - Forsberg (67. Laimer) - Werner (88. Mukiele), Poulsen

Debiut nowego trenera Schalke? Tym zajął się Mateusz Fabrowski TUTAJ.

Augsburg 3:1 Hannover (65’ Cordova, 78’ Schmid, 86’ Hahn - 8’ Weyandt) - Mateusz

Składy:

• Augsburg: Kobel - Schmid, Danso, Khedira, Max - Koo, Baier - Hahn, Richter (90. Jensen), Ji (88. Gouweleeuw) - Finnbogason (60. Cordova)
• Hannover: Esser - Sorg, Anton, Wimmer, Albornoz - Mueller (67. Walace), Bakalorz, Haraguchi, Maina (79. Muslija) - Weydandt (76. Bech), Jonathas

Nie wyobrażam sobie teraz Augsburga bez Jonathana Schmida. Francuz jest motorem napędowym drużyny i nikt inny nie strzela tak ważnych i ładnych bramek jak on. Jego uderzenie z rzutu wolnego w 78. minucie gry było istną poezją. Piłka najpierw nabrała rotacji, tak że wyglądało to na dośrodkowanie, a ona nagle skręciła i zawinęła się rogalikiem do bramki w jej lewy dolny róg. Bramkarz H96 był bezradny. Po raz kolejny gol Schmida może kandydować do miana najlepszego w kolejce. Wróćmy jednak na chwilę do pierwszej połowy, kiedy padła pierwsza bramka w tym meczu. Obrona Augsburga zagrała przy tej akcji tak katastrofalnie, że nawet Schalke tak nie potrafi. To jest już wyczyn, niestety mało pozytywny. Trzy razy nie potrafili skutecznie wybić piłki, przez co Hannover jako pierwszy wyszedł w tym meczu na prowadzenie. Nic to nie dało ekipie przyjezdnej, bo w końcu przegrali, ale przez większość meczu mogli poczuć się, jak zwycięzcy.

Stuttgart 1:1 Hoffenheim (66' Zuber - 42' Kramarić)

Składy:

• Stuttgart: Zieler - Kabak, Pavard, Kempf - Castro - Beck, Ascacibar, Zuber (85. Gentner), Insua - Esswein (77. Didavi), Gomez (54. Gonzalez)
• Hoffenheim: Baumann - Posch, Vogt, Bicakcić - Grillitsch - Kaderabek, Demirbay (85. Bittencourt), Kramarić, Schulz (85. Nelson) - Belfodil, Joelinton (64. Szalai)

Hoffenheim remisuje? No kto by pomyślał... Żodyn! Hoffenheim byłoby pewnie w stanie zremisować nawet w rosyjskiej ruletce, bo podział punktów w Stuttgarcie był już ich 11. w tym sezonie. Mieli przewagę, mieli sytuacje, ale byli nieskuteczni i nieskoncentrowani w kluczowych momentach, przez co gola na 1:1 strzelił im koleś, który jest wypożyczony... z Hoffenheim właśnie. Najśmieszniejsze jest to, że Steven Zuber jakoś przesadnie nie krył się ze swoją radością, więc najprawdopodobniej wszystkich 15 fanatyków TSG może się na niego zdenerwować. Osobny fragment podsumowania należy się natomiast Andrejowi Kramariciowi, który zdobył już swoją 46. bramkę dla Hoffenheim w Bundeslidze (w 105 meczach!). To oznacza, że zrównał się w tym bilansie z Sejadem Salihoviciem, najlepszym strzelcem drużyny z Sinsheim w najwyższej klasie rozgrywkowej, a biorąc pod uwagę, że Chorwat jest w kapitalnej formie, przeskoczenie Bośniaka wydaje się tylko kwestią kolejnych spotkań. W 9 meczach w 2019 roku Kramarić pokonywał bramkarzy rywali aż siedmiokrotnie!

Hertha Berlin 2:3 Borussia Dortmund (4’, 35’ Kalou - 14’ Delaney, 47’ Zagadou, 90+2’ Reus) - Mateusz

Składy:

• Hertha: Jarstein - Stark, Rekik, Torunarigha - Lazaro, Grujić, Maier, Mittelstädt - Duda (89. Lustenberger) - Kalou (77. Ibisević), Selke(77. Leckie)
• BVB: Bürki - Wolf (78. Hakimi), Akanji, Zagadou, Diallo - Weigl, Delaney - Pulisic, Reus, Sancho (90+6. Toprak) - Larsen (75. Guerreiro)

Co to był za mecz! Godny godziny, w której był rozgrywany! Kibice w Berlinie mogli oglądać zatrważający dech w piersiach thriller, który zakończył się wygraną drużyny z Dortmundu. Znów w miernym stylu, po niezliczonej liczbie błędów, ale najważniejsze dla Borussen, że zdobyli komplet punktów i nie stracili ważnych zawodników - w przeciwieństwie do Herthy. Tam to kartki się posypały i to aż dwie czerwone! Pierwsza była skutkiem podwójnej żółtej kartki dla Jordana Torunarighy, ale druga… Vedad Ibisević zachował się, jak najgorszy cham i prostak. W doliczonym czasie gry, kiedy Roman Bürki miał wybić piłkę z rzutu wolnego, Bośniak rzucił w jego twarz drugą piłką, okazując tym swoją złość. Typowy Jugol, jak to niektórzy mawiają. Wracając do spraw przyjemniejszych, to Salomon Kalou znów okazał się być katem dla Dortmundu. On zawsze strzela w potyczkach z BVB i tak było tym razem. Najpierw wykorzystał błąd Bürkiego, któremu wypadła piłka z rąk, a później wykorzystał karnego. Sympatyczny Iworyjczyk w akcji. Borussia jednak w międzyczasie też swoje zrobiła, a konkretniej to Thomas Delaney, który bez jakiegokolwiek trudu przebiegł pół boiska z piłką i zdobył sobie bramkę. Żeby jeszcze bardziej przyprawić bólu graczom Herthy, to futbolówka odbiła się od jednego z obrońców. Druga połowa była już pod dyktando BVB, a Jadon Sancho zaliczył dwie asysty. Najpierw dośrodkował z rzutu rożnego do Dana-Axela Zagadou, a następnie w doliczonym czasie gry dograł do Marco Reusa. Emocje nie z tej ziemi!

Bayer Leverkusen 1:3 Werder Brema (75' Bailey - 13', 90+3' Kruse, 37' Rashica)

Składy:

• Leverkusen: Hradecky - L. Bender (84. Weiser), Tah, Dragović, Wendell - Baumgartlinger - Aranguiz (46. Havertz), Brandt - Bellarabi (46. Paulinho), Volland, Bailey
• Werder: Pavlenka - Gebre Selassie, Friedl, Moisander, Augustinsson - Sahin - M. Eggestein, Klaassen (85. Langkamp) - J. Eggestein (76. Bartels), Kruse, Rashica (65. Harnik)

Ojojoj! Max Kruse królem Bremy! Dwa piękne gole, jedna świetna asysta... w pojedynkę rozpracował Leverkusen doświadczony Niemiec, którego kontrakt z Werderem wygasa po zakończeniu sezonu! Na razie ma 8 goli i 8 asyst w 26 meczach, a to, czy nadal będzie gwarantował zespołowi z północy bramki, jest głównie zależne od tego, czy ten załapie się do europejskich pucharów. Bo Kruse mówi wprost, że w następnym sezonie chciałby pokopać czasem gdzieś w Azerbejdżanie czy Norwegii... Co do meczu to musicie wiedzieć, że ofensywny futbol Petera Bosza znowu został napiętnowany, ponieważ wszystkie gole gości padły po świetnych drużynowych kontratakach. Co prawda Bayer nie był tak patologicznie ustawiony jak Dortmund za czasów holenderskiego trenera, ale był karcony przez sprytnych przyjezdnych. Chociaż w drugiej połowie gospodarze siedzieli na Werderze jak na krześle i tylko swojej nieporadności mogli "zawdzięczać" to, że nie udało im się wyrównać, bo jak sami widzicie, Kruse ukłuł po raz trzeci już w samej końcówce. Warto natomiast podkreślić to, co zrobił Leon Bailey - Jamajczyk zdobył gola z rzutu wolnego, trafiając w samo okno i obijając przy okazji poprzeczkę. Take a bow, son! 

Eintracht Frankfurt 1:0 Norymberga (31' Hinteregger)

Składy:

• Eintracht: Trapp - Toure, Hasebe, Hinteregger - Fernandes - da Costa, Rode, Gacinović, Kostić (86. Willems) - Jović (76. Rebić), Paciencia (63. Haller)
• Norymberga: Mathenia - Bauer, Mühl, Ewerton, Kerk - Erras - Kubo (83. Margreitter), Behrens, Löwen, TIllman (59. Salli) - Ishak (68. Knöll)

I cisnął, i cisnął, i cisnął, i cisnął, i cisnął, i cisnął ten Eintracht, ale albo trafiał w poprzeczki, albo trafiał ze spalonego, albo był blokowany. No, głównie blokowany, bo tyle razy, ile piłkarze Norymbergi obrywali piłką w różne części ciała, dawno już się chyba nie przytrafiło. Może jedynie na derbach Krakowa w przypadku rzucających się w wszędzie zawodników Wisły. Frankfurtczycy powinni wygrać zdecydowanie wyżej, ale nie byli w stanie przekuć swojej przewagi na kolejne bramki, co w sumie nie ma żadnego znaczenia, bo i tak zgarnęli komplet "oczek". Nie ma co więcej o tym spotkaniu pisać, bo mecze z Norymbergą raczej do historii nie przechodzą.

Bayern Monachium 6:0 Mainz (3' Lewandowski, 33', 51', 55' James, 70' Davies)

Składy:

• Bayern: Neuer - Kimmich, Süle, Boateng, Alaba (59. Davies) - Goretzka, Alcantara - Müller, James (73. Rafinha), Coman (66. Ribery) - Lewandowski
• Mainz: Müller - Brosinski, Bell, Hack, Niakahte - Gbamin - Onisiwo, Öztunali (75. Donati), Latza, Boetius (46. Kunde) - Mateta (63. Caricol)

W sumie ten mecz też nie napisał nie wiadomo jakiej historii, bo na dobrą sprawę co mam pisać o Bayernie miażdżącym Mainz? Czyli rywala, przeciwko któremu w Bundeslidze strzela się im wyjątkowo dobrze. W ostatnich trzech meczach ligowych Bayern wpakował aż 17 goli, stracił tylko jednego, co jest rezultatem wręcz nieziemskim, kapitalnym, rewelacyjnym etc. Szkoda, że nie przekuło się to w żaden sposób na grę w Lidze Mistrzów, gdzie Bawarczycy zagrali zdecydowanie inaczej niż na ligowym podwórku. A wątpię, żeby na na potężną Moguncję spinali się bardziej niż na Champions League. No, ale już nie szkalujmy tak, bo po szósteczce do przodu powinno się tylko chwalić - na przykład Jamesa Rodrigueza, który zapakował - idąc za głosem komentatorów - drugiego hat-tricka w karierze (czekał 8 lat), czy Alphonso Daviesa, który zdobył swoją debiutancką bramkę w barwach monachijczyków. 6:0 sprawia, że na czele tabeli nie zaszły żadne zmiany, chociaż oczywiście Bayern zdecydowanie poprawił swój bilans bramkowy. 

Podsumowanie gry Polaków:

• Robert Lewandowski umocnił się na fotelu lidera klasyfikacji strzelców i ogólnie zagrał dobrze. Nie stał tylko jak kołek w polu karnym, ale biegał, pokazywał się, brał udział w rozgrywaniu;
• Marcin Kamiński nie dawał odpowiedniej pewności defensywie Fortuny, która zagrała słabo. Pięć goli od Wolfsburga to żaden powód do chluby;
• Adam Bodzek powrócił po kontuzji, od razu do wyjściowej jedenastki, od razu z opaską kapitana i... tyle byłoby z jego pozytywów;
• Dawid Kownacki oraz Łukasz Piszczek są kontuzjowani.

Wiecie na co pora? Na JEDENASTKĘ KOLEJKI FOOTROLLA! Numer dziewięć (kolejno: piłkarz, klub, ile razy w jedenastce kolejki)

Bramkarz:
Rune Jarstein (Hertha, 1)

Obrońcy:
Jonathan Schmid (Augsburg, 1)
Niklas Süle (Bayern, 1)
Willi Orban (Lipsk, 2)
Jerome Roussillon (Wolfsburg, 1)

Pomocnicy:
Jadon Sancho (Dortmund, 2)
Thomas Delaney (Dortmund, 1)
Max Kruse (Werder, 2)
James Rodriguez (Bayern, 2)
Salomon Kalou (Hertha, 1)

Napastnik:
Wout Weghorst (Wolfsburg, 1)

Jarstein - Schmid, Süle, Orban, Roussillon - Delaney, James - Sancho, Kruse, Kalou - Weghorst

Autor

Piotr Tubacki

P_Tub