Bayern o krok od sensacji!
Ćwierćfinały Pucharu Niemiec nie wydawały się przesadnie ciekawe, bo skoro nie ma Borussii Dortmund, to wyraźnym i jedynym faworytem jest Bayern Monachium, który w dodatku gra w kółko z jakimiś ogórkami i Herthą Berlin. Tym razem mierzyli się z drugoligowym Heidenheim i... dużo im nie brakowało do odpadnięcia! Dziewięć goli w meczu nie pada codziennie!
Paderborn 0:2 HSV (54', 68' Lasogga)
Pojedynek drugoligowców należy szanować, ponieważ gwarantował nam, że przynajmniej jeden przedstawiciel 2. Bundesligi pojawi się w półfinale. Wypadło na Hamburg, który może osiągnąć przypadkiem jeden z najlepszych wyników sportowych ostatnich lat. Jeszcze jednego spotkania mu brakuje do finału... Tutaj za dużo nie ma co gadać. Paderborn to fajna drużyna, bo gra mega ofensywny i wesoły futbol, jeden z lepszych do oglądania w drugiej lidze. HSV jednak okazał się mocniejszy i wypunktował słabości przeciwnika. Fajnie, fajnie.
Augsburg 1:2 RB Lipsk (90+4' Finnbogason - 74' Werner, 120+1' Halstenberg)
Niezłe jaja tutaj były, bo momentami obie ekipy mocno kopały się po czołach. Lipsk liczył na pewno na łatwiejsze rozstrzygnięcie, ale życie napisało inny scenariusz. Mogli wykorzystać parę sytuacji i zakończyć to spotkanie, ale nie pykało. Stracili głupiego gola, który spowodował dogrywkę, a sami w niemądrzejszych okolicznościach tę bramę na 2:1 zdobyli. W jakich? Ano w takich, że Michael Gregoritsch w kretyńskich okolicznościach wyciągnął łapę i dotknął wysoko lecącej piłki we własnym polu karnym. No i poleciał Augsburg z Pucharu. Potrzebne to komu było?
Bayern Monachium 5:4 Heidenheim (12' Goretzka, 53' Müller, 56', 84' Lewandowski, 65' Gnabry - 26', 74', 77' Glatzel, 39' Schnatterer)
Kto by pomyślał! Wydawało się, że Bayern - w swoim stylu pod Niko Kovacem - będzie męczył bułę, ale wymęczy jakieś 2-3 do zera. Tymczasem okazało się... No widzicie! Jaja jak berety, strzelanina, stresy, gole, a Robert Lewandowski zaczął na ławce! Bo się nie najlepiej czuł... Ale potem wszedł i pomógł swoim kolegom, bo było nieciekawie. Zresztą widzicie, co zrobił Robert Glatzel. Zaorał! Szkoda, że nie strzelił jeszcze ze dwóch bramek, bo wtedy ta edycja Pucharu Niemiec byłaby jedną z najciekawszych od lat! A tak naprawdę trudno wyobrazić sobie, aby ktoś inny niż Bayern sięgnął po to trofeum... Więcej takich spotkań! Może już w sobotę, gdy monachijczycy podejmą dortmundczyków...
Schalke 0:2 Werder Brema (65' Rashica, 72' Klaassen)
Jeden strzał celny Schalke to za mało, żeby pokonać Werder, ale dla dobra piłki nożnej to dobrze, że im się to nie udało. Brema i Lipsk mają potencjał do tego, aby wydrzeć Bayernowi Puchar, chociaż są oczywiście na pozycji outsiderów. Druga sprawa - tutaj już pozytywna dla S04 - jest taka, że dla nich to może faktycznie lepiej, że nie muszą sobie zawracać głowy DFB-Pokal. Oni są w przebudowie, oni potrzebują spokoju, luźnego utrzymania, a nie tam jakieś Bayerny i finały w Berlinie. Ciekawe jest to, że Huub Stevens coraz odważniej stawia na 19-letniego Nassima Boujellaba, marokańskiego pomocnika z potencjałem. Z Werderem wyszedł po raz pierwszy w wyjściowej jedenastce.