Lewandowski pobił się z kolegą z zespołu
To miał być spokojny dzień. Liga Mistrzów zakończyła się wczoraj, dziś koneserzy piłki mieli tylko emocjonować się Ligą Europy. Nie spodziewaliśmy się łamiących wiadomości i wielkich newsów. Życie po raz kolejny zagrało nam na nosie, bo wtedy kiedy najmniej wyczekiwaliśmy afery, ona się pojawiła. Mało tego, dotyczy kapitana reprezentacji Polski i bójki, w której brał czynny udział. Co tam się odwaliło?
"Bild" podał przed momentem informację, według której na treningu Bayernu Monachium miało dojść do bójki między Robertem Lewandowskim a Kingsleyem Comanem. Rzekomo nie był to byle jakie przepychanki, w ruch miały pójść pięści i poważne wyzwiska. Sule i Boateng podobno próbowali ich rozdzielić, ale nie byli w stanie zrobić tego we dwójkę i do akcji musiała wkroczyć reszta drużyny. Kiedy nastał wreszcie spokój, Kovac miał zarządzić kontynuację treningu. Z oboma panami rozmówi się za pewne w najbliższym czasie lub nawet robi to w tym momencie.
Dobra, dali sobie po twarzy, ale o co właściwie poszło? Na razie nie mamy żadnych konkretów, ale może chodzić o domniemany romans Comana z Anną Lewandowską, ACTA 2 lub stwierdzenie, że rap to nie muzyka. Wszystko wchodzi w grę. Do tej pory nie słyszeliśmy o tym nic, więc sytuacja musi być świeżutka jak bułki w popularnym dyskoncie spożywczo - przemysłowym z owadem w logo. Na konkrety musimy więc jeszcze trochę poczekać. Na razie nie pozostaje nam nic innego, poza domyślaniem się sedna sprawy, na podstawie kilku zdań napisanych przez dziennikarzy Bilda.