MECZ SEZONU W DORTMUNDZIE! Z 4:0 do 4:4 w derbach Zagłębia Ruhry!!!
Analizy taktyczne, przedmeczowe przewidywania, boiskowe ustawienia, decyzje kadrowe, sytuacja w tabeli... J*bać to! Dzisiaj w Dortmundzie zobaczyliśmy widowisko, które bez problemu może kandydować do miana meczu tego roku. Football w czystej postaci, w swojej pierwotnej formie, pełen emocji, walki, pięknych goli i radości z gry. Było to spotkanie idealne, z kontuzjami, kartkami, spinami, perfekcyjne, z wszystkim tym, co w takim spotkaniu powinno być. Derby Zagłębia Ruhry, Revierderby, udowodniły oklepaną i głupkowatą teorię, że derby rządzą się swoimi prawami, bo Borussia wygrywała z Schalke 4:0 już w 25 minucie, ale ostatecznie zremisowała ten mecz 4:4!!!
Nie wiem, od czego zacząć. Chyba od piro, które odpalili kibice gospodarzy, jakby na złość Zbigniewowi Bońkowi, który twierdzi, że w szanowanych ligach czegoś takiego nie ma. Nieważne. PZPN jest akurat w tym wszystkim najmniej istotny. Pierwsze, co zaskoczyło wszystkich, to było ustawienie BVB, która wyszła na ten mecz w systemie 3-4-3. Bosz zaszokował wszystkich i nagle zmienił coś, co wydawało się w jego pomyśle trwalsze niż Maryla Rodowicz czy Krzysztof Ibisz. Przez pierwsze 5 minut szału nie było, bo Borussia wyglądała co najmniej źle, była niepoukładana, dużo traciła. Ale nagle coś się stało, ekipa dortmundczyków przejęła inicjatywę i po ładnej, składnej akcji wyszła na prowadzenie w 12 minucie. Aubameyang przeciągnął dośrodkowanie, lecz piłkę przejął grający na prawym wahadle Pulisic. Zagrał mocno, płasko w środek pola karnego, futbolówkę dziabnął Sahin, a Aubameyang, jadąc na dupie, wykorzystał spóźnienie Stambouliego i otworzył wynik Revierderby. Żeby było śmieszniej gola strzelił... ręką, ale biorąc pod uwagę totalny przypadek i liberalne podejście Niemców do tego typu zagrań, nie wydaje się, żeby było to jakimś problemem.
Markus Merk w studiu Sky o 1-0: Wiem, ze takie gole nie podobają się kibicom, ale gol został uznany prawidłowo. To było nieumyślne zagranie ręką. #BundesTak
— Michał Serafin (@serafin_michael) 25 listopada 2017
Gabończyk mógł zresztą szybko podwyższyć, bo 2 minuty później przestrzelił nieznacznie po płaskiej centrze Yarmolenki, ale who cares, skoro już w 18 minucie było 2:0 dla Borussii! Nuri Sahin wykonywał rzut wolny, wrzucił piłkę w pole karne, a Stambouli w ekwilibrystyczny sposób, chcąc wybić futbolówkę w cholerę, wstrzelił ją przypadkiem do swojej własnej bramki! Nie tak Francuz wyobrażał sobie wejście w te derby, spóźniony przy pierwszym golu i jeszcze to...
Dwa gole to jednak dla BVB za mało, ponieważ 2 minuty później było już 3:0! Tym razem piłkarzom w żółtych koszulkach "pomógł" nieco sędzia Deniz Aytekin, z którym zderzył się Yevhen Konoplyanka, chcący doskoczyć do bezpańskiej piłki. Nie udało mu się to, dortmundczycy ruszyli z kontrą, na prawej stronie Aubameyang bez większych problemów poradził sobie ze... Stamboulim, dośrodkował w pole karne, gdzie tor lotu piłki źle obliczył Daniel Caligiuri, w efekcie czego Mario Götze bez większych problemów zdobył swoją pierwszą bramkę w 2017 roku! Ale to nie był koniec strzeleckiego popisu podopiecznych Bosza, któremu chyba kamień spadł z serca. W 25 minucie jego piłkarze dobili Schalke, kiedy Raphael Guerreiro fantastycznym wolejem pokonał Ralpha Fährmanna. 4:0. 4:0. 4:0, a nie minęło nawet 30 minut meczu! Goście z Gelsenkirchen byli rozbici, nie istnieli, nie stworzyli żadnego zagrożenia pod... ano właśnie, zapomniałem nawet napisać o tym, że bramkarzem BVB w tym meczu był Roman Weidenfeller, który zastępował kontuzjowanego Romana Bürkiego. Za dużo roboty 37-letni weteran nie miał, właściwie wcale, a były to jego 24. Revierderby.
Trener Schalke Domenico Tedesco zareagował szybko, bo już po pół godzinie meczu zdjął dwóch zawodników - Di Santo oraz McKenniego zastąpili dużo bardziej kreatywni pomocnicy Goretzka i Harit. Spojler: świetne zmiany. W pierwszej połowie nic się jednak nie zmieniło, Borussia prezentowała się rewelacyjnie, a najlepszą sytuację goście mieli wtedy, kiedy pod koniec Toprak nabił Konoplyankę, a piłka nieznacznie minęła słupek. Schalke umarło. Schalke nie było. Schalke było rozbite, a mecz się skończył. Tak myśleli wszyscy, chociaż mi w głowie siedziała rozkmina, co powiedzieć piłkarzom w przerwie, żeby jednak spróbowali nadrobić. W końcu takie mecze też się zdarzają...
Szybki przegląd memów i gifów w przerwie:
Hey @BVB - nice work. Go on and get all of those goals out of your system before next week. 😜 pic.twitter.com/o4TgwzZ2zf
— Bayer 04 Leverkusen (@bayer04_en) 25 listopada 2017
Guerreiro scores a fourth for the hosts. No words. (25') #BVBS04 4-0 pic.twitter.com/qHVXHhmRqf
— FC Schalke 04 (@s04_en) 25 listopada 2017
Schalke fans be like... pic.twitter.com/l5wXD9v5a8
— Troll Football (@TrollFootball) 25 listopada 2017
Status: pic.twitter.com/ZPDV0OCZP0
— Stefan Buczko (@StefanBuczko) 25 listopada 2017
Gesichtet: Wieder ein paar Idioten auf der Süd - schade, dass sie den guten Eindruck wieder kaputt machen #BVBS04 @BVB pic.twitter.com/JRtwH0NjiY
— Pit Gottschalk (@pitgottschalk) 25 listopada 2017
Change in formation is working really well for Peter Bosz
— Troll Football (@TrollFootball) 25 listopada 2017
(Credits: @redrobbery ) pic.twitter.com/DEVC9TUXGT
W przerwie Tedesco dokonał ostatniej zmiany, w obronie, zdjął elektrycznego Kehrera, który tylko dzięki łasce sędziego nie wyleciał w pierwszej połowie z boiska, a w jego miejsce wpuścił Nastasicia. Coś drgnęło, również w dużej mierze za sprawą Goretzki i Harita, a to właśnie ten pierwszy z nich uderzył groźnie szczupakiem w 49 minucie. Borussia cofnęła się, oddała inicjatywę i posiadanie piłki Schalke, co w teorii nie powinno im nijak zaszkodzić, w końcu prowadzili 4:0. W 53 minucie otrzymali jednak sygnał ostrzegawczy, kiedy po dośrodkowaniu Oczipki z rzutu wolnego gola głową zdobył Naldo. Zainterweniował jednak VAR i rezultat wciąż pozostawał bez zmian. Spalony. Ba, BVB mogło zwiększyć prowadzenie, ponieważ 2 minuty później bramkarz Fährmann zaczął bawić się piłką we własnym polu karnym i stracił ją na rzecz Aubameyanga. Miał szczęście, że nie był w świetle bramki, a kąt był zbyt ostry, bo Gabończyk wywalczył tylko rzut rożny. Swoją drogą po tym cornerze Schalke wyszło z kontratakiem, który groźnym strzałem zakończył Caligiuri, ale Weidenfeller popisał się świetną interwencją.
Godzina minęła, a wynik pozostawał bez zmian. 30 minut na odrobienie czterech goli? Nikt normalny by na to nie postawił, ale w 61 minucie Schalke zaczęło niwelować straty. Bez pieprzenia, bez zbędnej zabawy, Stambouli rzucił 50-metrowy przekąt na Burgstallera, a ten głową przelobował zaskoczonego Weidenfellera. Można by powiedzieć, że Francuz odkupił swoje winy, ale... nie, nie odkupił, chociaż walnie przyczynił się do tego, jakim wynikiem zakończyły się te derby. Königsblauen ruszyli do ataku i już 4 minuty później na stadionowym telebimie widniało 4:2!!! Yarmolenko otrzymał podanie na prawej stronie, na własnej połowie i natychmiast został spressowany przez kilku przeciwników. Walczył w parterze, ale stracił i... zaczął wiązać buta, podczas gdy Schalke pojechało z akcją. Żeby nie było - obrona BVB była ustawiona, nie zdążyli wyjść, ale mimo wszystko Ukrainiec mógłby jednak pomóc kolegom w odbiorze. W każdym razie futbolówkę otrzymał Konoplyanka, tym razem uciekł przeciwnikom i dośrodkował w pole karne. Tam obciął się Sahin (bardzo podobnie jak Caligiuri przy golu Götze), a drugą bramkę dla gości zdobył Amine Harit.
2 minuty później nieznacznie obok bramki uderzył Burgstaller, a Peter Bosz widząc, że powracają klątwy poprzednich meczów, czyli obrona zaczyna grać coraz gorzej, wprowadził na boisko Marca Bartrę w miejsce Andrey'a Yarmolenki. Ale jakie to ma znaczenie, skoro w 72 minucie Aubameyang zachował się jak junior, zaatakował ostro nogi Harita i zobaczył drugą żółtą kartkę w tym spotkaniu? W efekcie tego faulu, po wrzutce z wolnego, na bramkę uderzył Burgstaller, ale Weidenfeller jak za młodu sparował piłkę na słupek. Borussia zaczęła grać w osłabieniu, ale kilka minut później wydarzyła się rzecz dziwna. Gonzalo Castro, który zmienił kontuzjowanego Götze (ano właśnie, Götze zszedł z kontuzją), przystemplował Achillesy Amine'a Harita. Młody Marokańczyk upadając, wykrzywił sobie dodatkowo prawą nogę i zszedł, a właściwie został zniesiony z pomocą fizjoterapeutów. Tedesco wykorzystał wszystkie zmiany, wyglądało na to, że obie drużyny będą kończył w dziesięciu, ale wtedy... Harit po kilku minutach wrócił na boisko. Jak? Nie mam zielonego pojęcia. DERBY!
Mecz zbliżał się ku końcowi, nadeszła 86 minuta, a Schalke... strzeliło na 3:4! Piłkarze z Gelsenkirchen rozegrali kapitalną akcję, kilka dobrych dryblingów wykonał Caligiuri, który wpadł w pole karne Borussii i strzałem w okienko przyspieszył bicia wielu serc w Niemczech. Bosz wprowadzał kolejnych defensorów, miał już na boisku pięciu obrońców i defensywnego pomocnika, a Königsblauen byli w gazie. Jako że przerw w drugiej połowie było bardzo dużo, pan Aytekin doliczył do meczu aż 7 minut. 7 minut walki i nadziei dla Schalke, które wciąż wierzyło. Naciskali na Dortmund coraz mocniej, Borussia broniła się coraz bardziej rozpaczliwie, aż w 94 minucie goście wywalczyli rzut rożny. Pamiętacie jak na początku drugiej części spotkania Naldo zdobył gola głową (tego nieuznanego)? Zawodnicy BVB nie wyciągnęli wniosków, a ten skurczybyk powtórzył to w samej końcówce meczu!!! Konoplyanka dośrodkował, bodajże Zagadou zgubił krycie Brazylijczyka, a ten przydupił tym swoim wielkim czołem i WYRÓWNAŁ. ZROBIŁ TO, PROFESOR NALDO STRZELIŁ GOLA NA 4:4!!!
Nie wiem, co mogę napisać po takim spotkaniu. Wiem, że ta pomeczówka jest cholernie chaotyczna, ale nie dziwcie mi się. Jak można być spokojnym, będąc fanem Bundesligi i oglądając taki mecz? Za plecami leci mi teraz I liga i aż boję się odwracać wzrok, bo to co zobaczyłem na boisku Signal Iduna Park, przejdzie do historii. Tak jest. To nie był zwykły mecz, to były Revierderby takie, jakie każdy piłkarski kibic chciałby oglądać. To było coś niesamowitego i trzeba powiedzieć wprost - to były historyczne derby Zagłębia Ruhry, o których będzie się jeszcze mówiło przez wiele, wiele lat. Naprawdę przepraszam za chaos, ale nie wiem, w co mam włożyć ręce. To jest właśnie Footroll, tak rozumiemy piłkę nożną, bo niby to TYLKO piłka nożna, ale jeśli wywołuje takie emocje, to czerpmy z niej jak najwięcej.
Pod spodem macie skrót:
Przy takiej sile ofensywnej obu zespołów było wiadomo, że możemy spodziewać się goli, ale takiej dramaturgii się nie spodziewałem.
— Jakub Olkiewicz (@JOlkiewicz) 25 listopada 2017
Od 0:1 do 2:1 w Szczecinie. Niesamowite.