.jpg)
Bayern ma alternatywę - Ousmane Dembele
Bayern dalej kombinuje, jakby tu ściągnąć Leroya Sane i za bardzo nie przepłacić. Sprawa jest coraz bardziej zagmatwana, a do finalizacji transferu jest dalej niż bliżej. Monachijczycy postanowili więc znaleźć sobie alternatywę, którą mogliby wykorzystać w przypadku fiaska z transakcją Niemca. Tak, Ousmane Dembele jest w Bawarii tematem, przy czym... wcale nie takim nowym i świeżym!
Kwestia Sane stoi na ten moment w takim miejscu, że wszystko zależy od piłkarza. Bayern chyba pogodził się z faktem, że jeśli chce ściągnąć 23-letniego skrzydłowego, to musi po raz kolejny pobić swój rekord transferowy i wyłożyć na niego te 90 mln euro, które chciałby dostać Manchester City. Dlatego teraz najbardziej palącą sprawą jest to, czy sam zawodnik będzie chciał przejść do Monachium. Tutaj wszystko jest jeszcze otwarte, choć negocjacje co do pensji Sane mogą być nieco uciążliwe dla monachijczyków...
Agenci Leroya Sane polecieli grubo. City oferuje mu 11 mln rocznie, Bayern 13 mln, a oni chcą... 20 mln 😅
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) 26 czerwca 2019
Niewykluczone, że panowie agenci zarzucili tzw. kotwicę negocjacyjną, która ma dać im możliwość do późniejszego schodzenia z ceny. Bayern jest też w stanie zaoferować skrzydłowemu trochę więcej, bo w budżecie zwolniło się sporo kasy po odejściu Francka Ribery'ego czy Arjena Robbena i choć część tych środków została już zagospodarowana, to coś tam jeszcze zostało. "Sport Bild" szacuje, że cały pakiet transferowy Leroya Sane - czyli transfer i pensja - może zakręcić się wokół 175-200 mln euro. Mało to nie jest, ale wciąż taniej niż Neymar. 23-latek jest na razie na wakacjach i póki co nie chce podejmować decyzji. Przekmini to, gdy wróci.
Istnieje oczywiście szansa - nawet całkiem niemała - że cały misterny plan pójdzie w dal i Bawarczycy będą musieli uruchomić jakąś opcję rezerwową. Nie życzę im tego, żeby ściągali szrot pokroju Yannicka Carrasco z Chin, który ciągle strzela tam jakieś fochy. Dlatego też w Monachium pojawił się temat Dembele z Barcelony, który wcale nie jest taki nieprawdopodobny. Finansowo Bayern wyszedłby podobnie jak na Sane, z tym że zapewne IQ drużyny uległoby drastycznemu obniżeniu. "Duma Podlasia Katalonii" na ten moment nie jest przesadnie skłonna do oddawania Francuza, ale jeśli klepnie sobie zapowiadane gdzieś tam transfery Antoine'a Griezmanna czy Neymara, wówczas Dembele będzie jak najbardziej dostępny. Co ciekawe, dyrektor sportowy Bayernu, Hasan Salihamidzić, rozpatrywał już ewentualną możliwość pozyskania francuskiego skrzydłowego w marcu! Nie było to jednak nic palącego.
W związku z tym, że koszty pozyskania skrzydłowego będą dla Bayernu ogromne - a nie zapominajmy, że tak naprawdę przydałoby im się dwóch - monachijczycy zdaniem "Sport Bilda" mieli już zrezygnować z pozyskania Rodriego z Atletico Madryt, którym byli poważnie zainteresowani, oraz Matthijsa de Ligta, którym byli mniej zainteresowani. Salihamidzić nie odpuszcza jednak w sprawie Calluma Hudsona-Odoiego z Chelsea, który jest jego mokrym snem i który jest załatwiany przez "Brazzo" niezależnie od Sane, Dembele i innych takich nabytków. Jedną z opcji dla Bawarczyków jest także Timo Werner, który jak skarcony pies ciągle czeka na Bayern i liczy, że w końcu tam trafi. Ta opcja jest jednak ostatnią na liście alternatyw, tym bardziej że za rok zawodnik RB Lipsk będzie dostępny za darmo.