''Sancho? Przecież nie będzie tu grał przez pięć kolejne lat''
Najbardziej utalentowany 19-latek? Pewnie Jadon Sancho. Ja tak uważam, bo to, co robi skrzydłowy Borussii Dortmund, zakrawa pod piłkarska poezję - choć paradoksalnie wcale jakimś efektownym i nie wiadomo jak finezyjnym grajkiem Anglik nie jest. Jest za do niesamowicie efektywny i tylko kwestią czasu jest jego odejście z Zagłębia Ruhry, co w BVB nie jest żadną tajemnicą.
Wciąż żywym tematem jest potencjalny transfer Kaia Havertza z Bayeru Leverkusen, który miałby zostać zrealizowany w najbliższe lato za hajs otrzymany ze sprzedaży Sancho. Jak wiadomo wiele klubów zaciera rączki na Anglika, przede wszystkim z jego ojczyzny, przy czym najchętniej wymienia się Manchester United. Oczywiście wymieniać sobie ich można, bo czasu do letniego okienka zostało jeszcze tyle, że przez te kilka miesięcy mogą objawić się jeszcze nowi zainteresowani. 19-latek będzie kosztował spokojnie ponad 100 mln euro, tym bardziej że przecież taki Ousmane Dembele kosztował jakieś 125 mln, mimo że grał w Borussii tylko rok i był - według Transfermarktu - wyceniany na 30-kilka melonów (co akurat nie ma większego znaczenia). W Dortmundzie wiedzą, co się kroi.
Nie trzeba być prorokiem, żeby wiedzieć, że Jadon nie będzie tu grał przez kolejne pięć lat.
Powiedział dyrektor sportowy BVB, Michael Zorc. Działacz przyznał także, że jeszcze nic w sprawie Sancho nie zostało postanowione, a żadnych ofert na swoim biurku nie ma, bo kluby nawet nie specjalnie kwapiły się, żeby je wysyłać, ponieważ Borussia wyraźnie powiedziała, że teraz go nigdzie sprzedawać nie będą. A i sam piłkarz był wierny swojej drużynie. Zorc dodał również, że duże kluby nie są przecież ślepe i wiedzą, co się dzieje w świecie futbolu. Zorc:
Dobrze się tutaj rozwija. Wątpię, żeby miał takie możliwości w angielskich klubach. Ufamy naszym zawodnikom i pozwalamy im grać.
W każdym razie przekaz płynący z Niemiec jest jasny: nikt nikogo zatrzymywać tam siłą nie będzie i nikt nie będzie musiał zamykać się w swoim domu, nie odbierając przy okazji telefonów od trenera.