Wschód górą w historycznych derbach!
Nie chodziło tutaj o czysto sportowe widowisko. Kwestie boiskowe były tak naprawdę drugo albo nawet i trzeciorzędne. Był to pojedynek teraźniejszości z historią, kolejny element pogodzenia się z przeszłością Berlina, który jest jednym z najciekawszych miast świata, jeśli chodzi o dwudziestowieczne losy. Wschód kontra zachód. Dzisiaj wygrał wschód.
Składy:
- Union Berlin: Gikiewicz - Friedrich, Schlotterbeck, Subotić - Trimmel, Andrich, Gentner, Lenz - Ingvartsen (90. Ryerson), Andersson (76. Polter), Bülter (46. Mees)
- Hertha Berlin: Jarstein - Klünter, Stark, Boyata, Mittelstädt (89. Selke) - Skjelbred (46. Löwen), Grujić - Wolf, Lukebakio, Dilrosun - Ibisević (78. Kalou)
Na początku należy wspomnieć, że mecz tych drużyn w oficjalnych rozgrywkach już się odbył. Parę lat temu Union z Herthą mierzyły się na szczeblu 2. Bundesligi, ale chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, że ranga takich derbów - choć i tak ogromna - była wówczas znacznie mniejsza. Na poziomie pierwszobundesligowym derby Berlina (czyli miasta mającego w całej historii najwięcej reprezentantów w Bundeslidze, bo aż 5) były rozgrywane tylko 4 razy, i to w latach 70., kiedy Hertha mierzyła się z Tenis Borussią. Ta druga jednak nie odcisnęła piętna na Bundeslidze, bo rozegrała w niej ledwo dwa sezony; słynna Tasmania i mniej słynne Blau-Weiß zagrały tylko po jednym. Trzeba jednak pamiętać, że wszystkie te cztery ekipy pochodzą z zachodniej części miasta.
Z zachodniej - czyli tej, która między 1945 a 1989 rokiem znajdowała się w strefie okupowanej przez aliantów, kapitalistów. Wschodnia część to Rosjanie, komuniści i klimaty PRL-u, które pewnie kojarzą Wasi rodzice (a może czyta to ktoś, kto także pamięta?). Union, grający obecnie swój pierwszy w historii sezon w Bundeslidze, to reprezentant właśnie wschodniej części Berlina, tego znajdującego się pod butem NRD, czyli w praktyce ZSRR. Zupełnie inne realia, zupełnie inne historie, zupełnie inna mentalność.
Pierwszy sezon Unionu w Bundeslidze, pierwsze wschodnio-zachodnie derby w historii tej ligi. W dodatku równo za tydzień, 9 listopada, minie 30 lat od momentu upadku Muru Berlińskiego, który od 1961 roku okalał zachodnią część miasta, oddzielając ją od reszty świata już nie tylko w sferze psychicznej, ale także fizycznej. Aż prosiło się, żeby te derby były rozegrane w ten dzień, Hertha była jak najbardziej za, ale sprzeciwił się... beniaminek ze wschodu. Prezes "Żelaznych" - jak mawia się na Union - Dirk Zingler stwierdził, że ten mecz ma mieć klimat derbów, ma być rywalizacja, a nie nadawanie spotkaniu towarzyskiego charakteru. Słusznie?
Jutro od 17.30 w @ELEVENSPORTSPL 1 historyczne Derby Berlina. Poniżej interaktywna mapka Berlina z podziałem na fanów Unionu i Herthy #BundesTAK pic.twitter.com/vH52rGZu53
— Maciej Kruk (@maciej_kruk) November 1, 2019
Sprawa ma też drugie dno. Hertha dąży w stronę nowoczesności, ogólnoświatowej powszechności, bycia modnym, mainstreamowym, klubem dla wszystkich berlińczyków, podczas gdy Union raczej celuje w mniejszą skalę, bardziej chce utożsamiać się z regionem i ze swoimi ludźmi - nie z kim popadnie. Co ciekawe, gdy mur dzielił Berlin, był on jednocześnie elementem łączącym kibiców obu klubów. Przyjaźni rozwijała się dynamicznie, fani jednych wspierali drugich, gdy ci musieli występować w państwach przeciwnego bloku, jak chociażby "Żelaźni" wspierający swego czasu "Starą Damę" w 10 tysięcy osób podczas jej wyjazdu do jednego z komunistycznych państw.
Gdy jednak mur upadł, upadła też przyjaźń. Gdy miasto zaczęło się łączyć, dzielący mur upadł, upadła też kibicowska sztama. Zadziałał efekt takiej randki w ciemno, gdy ściana dzieląca uczestników opada. Okazało się, że przyjaciele jednak nie są tacy jak my, jednak nam nie pasują, jednak stali się... wrogami.
Dzisiejszy mecz miał więc wymiar mocno symboliczny, a o całej historii berlińskiego futbolu można by pisać i pisać. Trzeba powiedzieć też wprost - Union dał radę. Beniaminek gryzł trawę jak wygłodniała krowa i mimo że nie był faworytem (choć Hertha w tym sezonie nie błyszczy), prezentował się lepiej. Trzeba też przyznać, że samo spotkanie nie należało do topowych, ale atmosfera i ogólne napięcie było przeogromne. Co Was pewnie zaciekawi - albo co pewnie wiecie - bramki Unionu strzeże Polak, Rafał Gikiewicz.
Oprawy i piro leciały po obu stronach, w pewnym momencie nawet niektóre race wylądowały na boisku, a sędzia wraz z piłkarzami zszedł do tunelu - ekstraklasowe, zadymione klimaty. Później jednak mecz wznowiono i gdy wydawało się, że derby zakończą się bezbramkowym remisem, Union otrzymał karnego. Była to 87 minuta, ale tak naprawdę to wcześniejsza, bo kilka minut zajęła pirotechnika. Rezerwowy Sebastian Polter wykorzystał jedenastkę i w efekcie sprawił, że W BERLINIE PANUJE UNION! Union i Rafał Gikiewicz, który po meczu... w pojedynkę poradził sobie z hoolsami własnego klubu, którzy mieli chęć na szybkie wpierdziel hoolsom Herthy. Przekozak, który podsumował ten pojedynek:
Gikiewicz, który solo odgania hoolsów po derbach Berlina, to jeden z topowych momentów tego weekendu. https://t.co/4XOIr22V2z
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) November 2, 2019
#FCUBSC Da ist wohl im Pyronebel das Trackingsystem in Mitleidenschaft gezogen worden. pic.twitter.com/2PZIzY8sPw
— BStat (@michael_karbach) November 2, 2019
Berlin derby. 02.10.2019
— HooligansTV (@HooligansTV_eu) November 2, 2019
Union Berlin - Hertha BSC
After the final whistle, Union Berlin players stop the local hooligans from going to Hertha Berlin fans. pic.twitter.com/yjijpa2Kv4
“Having arrived at football’s Olympus, after a sheer endless odyssey, you will now fight your greatest battle. For your opponent, this will mean henceforth: first sin, now death.”
— Matt Ford (@matt_4d) November 2, 2019
A spectacular display from #Union #Berlin supporters.
[🎥 @cfaheyAP]pic.twitter.com/Se2dk02Th2
Flares from the Hertha end being fired onto the pitch.
— Matt Ford (@matt_4d) November 2, 2019
Seriously, pyrotechnics and fan culture is one thing, but firing rockets is really not on. It’s not only dangerous, it also gives the police and authorities the excuse they need for even more repressive measures against fans pic.twitter.com/kIYXlhqZOa
Spiel unterbrochen. War irgendwie klar... #fcubsc #hahohe pic.twitter.com/6xbykHohzb
— Marcel Braune (@Marcel_Braune) November 2, 2019
Was für Idioten. #Hertha-Fans schießen Raketen aufs Spielfeld. Das geht überhaupt nicht. #FCUBSC pic.twitter.com/jnueZkutxH
— Bananenflanke (@dirk_adam) November 2, 2019
Game stopped in the Berlin derby. Absolute scenes pic.twitter.com/Ktj00K7MlY
— KiTastic (@kitastic1) November 2, 2019
Es gibt nur ein Berlin. pic.twitter.com/KqjHA8jaco
— uersfeld (@uersfeld) November 2, 2019
Jest tylko jeden Berlin i to jest mój Berlin.