Bayern ciągle sępi grosza!
W każdym kraju każdy klub chciałby mieć w swoich szeregach największą perełkę młodego pokolenia - z tego konkretnego kraju oczywiście. To normalne, że najlepsi z młodych są wyceniani bardzo wysoko, a kluby sprzedające mają prawo rościć sobie wysokich opłat. Bayern Monachium uważa jednak inaczej.
Już w sobotę mecz Hoffenheim vs Bayern Monachium! Ten i wiele innych meczów pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem.| Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Że Bayern jest dusigroszem, wszyscy doskonale wiemy i nikogo chyba nie trzeba do tego przekonywać. Biorąc pod uwagę gigantyczne przychody Bawarczyków, ich działania mające na celu obniżenie kwoty płaconej za jakiegokolwiek piłkarza niejednokrotnie zahaczają o granicę kuriozalności i groteski. Oczywiście ma to swój plus w postaci niesamowitej stabilizacji finansowej i ekonomicznej, której mogą pozazdrościć inne światowe marki piłkarskie, ale powoduje to też niemały poziom niepewności wśród kibiców.
Kai Havertz jest najdroższym pomocnikiem ofensywnym poniżej 21 roku życia wg @Transfermarkt pic.twitter.com/DK7XNWddwY
— Young Angry Man (@YoungAngryMan94) February 25, 2020
Bo każdy jednak preferuje sytuację, w której jego klub po prostu wyciąga kasę i płaci, a nie truje dupę o transfer przez kilka miesięcy. Kupi, czy nie kupi? Przykładem takiego przeciąganego zakupu w Monachium jest Kai Havertz, największy niemiecki talent młodego pokolenia, niespełna 21-letni, mający na swoim koncie 108 występów w Bundeslidze i 134 w Bayerze Leverkusen. Słyszeliście już na pewno o bawarskim zainteresowaniu tym zawodnikiem, co zupełnie nie może dziwić z racji tego, że to w końcu Niemiec i jeszcze dodatkowo reprezentant. Nie dziwi też fakt, że Bayer Leverkusen chce za niego ponad 100 mln euro. "Sport Bild" i jego najnowsze info mówią o kwocie 120-130 mln euro.
"Die Werkself" mogą sobie tyle chcieć przede wszystkim dlatego, że Havertz równa się jakość i perspektywy. Druga sprawa jest taka, że jego kontrakt wygasa dopiero za 2,5 roku, a trzecia, że nie ma w nim mowy o żadnej klauzuli odstępnego. Krótko mówiąc - Leverkusen się ustawiło. Ale bylibyście w błędzie sądząc, że Bayern Monachium zapłaci im tyle, ile by chcieli. Ten sam "Sport Bild" podaje, że Bawarczycy... wyceniają gwiazdkę Bayeru na połowę tej kwoty i nie chcą zapłacić tych 120 mln euro. Nie i już! Bardziej monachijskim chyba być nie można.
ja zawsze się cieszę, gdy piłkarz Bayeru odchodzi za granicę i nie wzmacnia krajowego rywala :) poza tym naprawdę zabawne jest podejście Bayernu
— Martin Huć (@martinhuc) February 26, 2020
120-130 mln to dla giganta za dużo, więc transfer zaczął stać pod znakiem zapytania. Wiadomo, że tego lata Bayern będzie miał do wydania 200 mln euro lekką ręką - coś tam więcej zapewne też się wyskrobie, a pewnie też jacyś zawodnicy zostaną sprzedani. Sęk w tym, że wzmocnień wymagają też inne pozycje, jak np. środek obrony, na który chcą tam ściągnąć Dayota Upamecano z Lipska, mającego klauzulę wynoszącą 60 mln euro. No i oczywiście tematem numer jeden jest Leroy Sane, który także ma kosztować ponad stówę - nie mówiąc już o jego pensji. Dodatkowo w Bawarii nie pogardziliby jeszcze jakimiś innymi transferami, przez co tak po prawdzie nie ma się im co dziwić, że wszędzie szukają oszczędności. Inna sprawa jest jednak taka, że gdyby chcieli, to bez kłopotu mogliby wydać nawet i pół miliarda euro...