Podsumowanie jesieni w Bundeslidze
Bundesliga
29-12-2017

Podsumowanie jesieni w Bundeslidze

-
0
0
+
Udostępnij

Gdy Bundesliga grała sobie normalnie, to zawsze w piątek wskakiwała zapowiedź kolejki. ZAWSZE. Podsumowanie wbijało od razu po jej zakończeniu w niedzielę. Teraz mamy okres przerwy na niemieckich boiskach, runda jesienna zakończyła się, więc wypadałoby podsumować to, jak liga mistrzów świata prezentuje się na półmetku.

Bayern zdobędzie mistrzostwo. Dziękuję, to tyle.

...

...

...

...

...

...

...

...

...

Nie no, patrzenie na Bundesligę przez pryzmat samego Bayernu nie jest wcale takie irracjonalne, ale tylko w sytuacji, gdy kogoś interesuje jedynie rozstrzygnięcie mistrzostwa, które w przynajmniej połowie lig da się przewidzieć z dużą dozą prawdopodobieństwa przed sezonem. W Niemczech od kilku lat monachijczycy dominują jak szaleni, pewnie idą po swoje 27. mistrzostwo Bundesligi (28. mistrzostwo Niemiec), a zarazem swoje szóste z rzędu. Przy czym paradoksalnie nie oznacza to, że Bawarczycy łoją wszystkich równo po pięć, sześć do jaja. Nie. W wielu meczach męczą się, początek ich sezonu, jeszcze za Ancelottiego, był trochę jak rozpędzanie się Maluchem pod górkę i dopiero za Juppa Heynckesa monachijczycy zaczęli regularnie wygrywać na wszystkich frontach, przegrywając tylko z Borussią Mönchengladbach. Na fotel lidera wrócili późno, bo po 11. kolejce, ale trzeba powiedzieć, że nawet pod wodzą nowego-starego trenera nieraz solidnie musieli się napocić. Ich ostatnie trzy mecze ligowe zostały wygrane tylko po 1:0 i choć najwięksi fanboye Bayernu krzyczeli, że "Oto chodzi! Wygrywamy najmniejszym nakładem sił!", to rzeczywistość była jednak zgoła inna. Gigant po prostu miał problemy. Z Eintrachtem oddali tylko jeden celny strzał i komplet oczek zawdzięczali głównie świetnej dyspozycji trzeciego bramkarza Starkego; z FC Köln, które stawiało mur większy niż ten w Chinach, cisnęli, cisnęli i nic wielkiego nie potrafili z tego zdziałać; ze Stuttgartem bywało różnie, a dupę znów uratował im bramkarz, tym razem Ulreich, który w ostatniej minucie meczu obronił rzut karny. Męczą się cholernie zawodnicy Bayernu, wąska kadra i kontuzje dają o sobie znać, ale paradoks jest taki, że na 99% to i tak wystarczy. Czemu? Bo poziom pozostałych drużyn, a zarazem całej Bundesligi, wyraźnie spadł.

Wystarczy powiedzieć, że tegoroczny wicemistrz jesieni, czyli Schalke, zgromadził na swoim koncie ledwie 30 punktów, czyli najmniej w historii systemu obowiązującego od sezonu 95/96, kiedy to zdecydowano, że za zwycięstwo będą przyznawane trzy punkty. Dowodem na brak konkretnej siły w Bundeslidze może być także przykład Borussii Dortmund. Po 7. kolejce BVB zajmowała fotel lidera, miała przewagę pięciu punktów nad Bayernem i od tamtego momentu aż do kolejki nr 16 nie wygrała ani jednego spotkania. Spadła daleko, na szóste miejsce, ale na koniec wygrała dwa mecze i to wystarczyło, bo wskoczyła aż na trzecią lokatę, gdzie do Schalke ma tylko dwa punkty straty. Odbija się to czkawką w europejskich pucharach, gdzie na polu walki zostały tylko trzy bundesligowe drużyny - rzecz jasna Bayern, który jako jedyny gra w Lidze Mistrzów oraz Dortmund z Lipskiem, które z Champions League "spadły" do Ligi Europy. Tak słabo nie było już od dawna, finał Borussia-Bayern na Wembley pozostaje teraz w sferze niemieckich marzeń, ale paradoksalnie, jeśli BVB lub RB wygrają Puchar Pocieszenia, to w przyszłym sezonie w LM będziemy oglądać aż pięć drużyn z Niemiec. Jednak z ich obecną formą może być o to ciężko.

Ale pomijając już fakt tego, że Europa powoli odjeżdża niemieckim klubom, trzeba powiedzieć, że same rozgrywki są do oglądania naprawdę fajne. Może niektóre mecze nie powalają widowiskowością, może nawet więcej niż niektóre, bo deutsche ordnung, pruski dryl, dyscyplina i solidność spowodowały, że nacisk na defensywę w tym sezonie jest jeszcze większy niż rok temu. Oczywiście nie narzekam bynajmniej na zbyt taktyczne podejście do piłki, bo taktyki nigdy mało (z reguły*) i gdy włączam randomowy mecz LaLiga, widzę tych latynoskich chłopaków biegających bez ładu i składu, to aż zaczynam tęsknić za organizacją Freiburga i Werderu Brema. Bardzo popularne w Bundeslidze granie na trójkę stoperów umożliwia dużą elastyczność formacji, nieprzewidywalność, kreatywność, ale także bronienie na pięciu typa w linii. Zresztą jakoś w połowie rundy rzuciło mi się w oczy zestawienie najwyżej ocenianych zawodników top 5 lig przez WhoScored i o ile w czterech ligach byli tam jacyś Messi i inni tego typu, o tyle w Bundeslidze był to Salif Sane, stoper Hannoveru. Jednak z czasem Niemcy nieco popuścili pasa i mogliśmy przecież oglądać takie szlagiery jak chociażby Revierderby, które wiele osób uzna zapewne za mecz roku, czy w ogóle całą przedświąteczną kolejkę, w której działy się rzeczy nieprawdopodobne w prawie każdym spotkaniu.

Jest też jedna rzecz, na którą od jakiegoś czasu ciągle (albo prawie ciągle) zwracam uwagę, a mianowicie skład drużyn, które znajdują się w czołówce. Wiemy, jak wyglądało to w poprzednim sezonie, a jeśli nie wiemy, to przypomnę, że ze stałych bywalców w czołowej, lub jak kto woli pucharowej, siódemce znajdowali się tylko Borussia Dortmund i Bayern. Między nich wbił się mocny beniaminek z Lipska, czwarte było prowadzone przez Nagelsmanna Hoffenheim (w tym sezonie debiutowali w pucharach), a dalej znaleźli się Hertha, Eintracht i FC Köln, co utrzymało się już do końca sezonu z tą różnicą, że frankfurtczyków zastąpił Freiburg. A teraz? Nie ma już na czele ogórów, są tam, gdzie ich miejsce, czyli w drugiej części tabeli. Na Ligę Mistrzów łapią się Bayern, Schalke, Dortmund i Leverkusen, dalej są Lipsk (którego można już uznawać za niemiecką czołówkę) i Mönchengladbach, a całość zamyka stopniowo rozbierane Hoffenheim. I taki układ wydaje się logiczny, bo pomimo zajebistości i nieprzewidywalności poprzedniego sezonu, to jednak co za dużo to nie zdrowo, a widać to obecnie po europejskich pucharach. Dzisiejsza czołówka składa się z drużyn, które faktycznie, przynajmniej na papierze, tę czołówkę stanowią, mają najmocniejsze, na papierze, kadry, największe doświadczenie i potencjał finansowy. Brakuje tam jedynie Wolfsburga, który zakopał się trochę jak golfista w tej dziurze z piachem i nie potrafi z niej wyjść.

Różnice między tymi sześcioma zespołami, odejmując z wiadomych przyczyn Bayern, który ma 12-punktową przewagę, są naprawdę niewielkie, bo siódme Hoffenheim traci do drugiego Schalke tylko cztery oczka. Biorąc pod uwagę chwiejność formy Wieśniaków można spodziewać się absolutnie wszystkiego, a nie możemy też zapominać o cichym bohaterze tej jesieni - Eintrachcie Frankfurt. Jak napisałem w akapicie powyżej, Orły już rok temu miały kapitalną pierwszą część sezonu, tyle że w drugiej prawie wszystko dostawali w dupsko i jadąc na oparach pozostałych po wyciśnięciu jesiennego maksimum, ostatecznie uplasowali się w zadowalającym ich działaczy środku tabeli. Teraz mają na koncie taki sam bilans punktowy jak Hoffe, ale za to z lepszą od TSG linią defensywną. To, co robi we Frankfurcie Niko Kovac należy nazwać kapitalną robotą chociażby dlatego, że od Eintrachtu mniej goli stracił tylko Bayern Monachium (trzeci w tej klasyfikacji jest Werder, znajdujący się na miejscu barażowym...). Rok temu sytuacja wyglądała podobnie, a nawet lepiej, bo obrona frankfurtczyków dała się pokonać tylko 15 razy (teraz 18), częściej tylko od Bayernu, a tyle samo razy co Lipsk i FC Köln (obecnie najgorsza defensywa). Kluczem w ekipie prowadzonej przez twardego chorwackiego ex-piłkarza będzie to, żeby na wiosnę podtrzymać swoją skuteczność z tyłu, bo powołując się na informacje podane przez Piotra Szymczuka na Twitterze, tylko dwa razy na ostatnich dziesięć sezonów Eintracht zdobył wiosną więcej punktów niż jesienią. W poprzedniej kampanii ta różnica wynosiła aż 16 punktów!

Na Nowy Rok najsmakowiciej zapowiada się chyba rywalizacja między Dortmundem, a Gelsenkirchen. Obie drużyny prowadzą obecnie w Bundeslidze (nie mylić z jednodrużynową Bayernligą), dzielą ich tylko dwa oczka, a pamięć o ostatnich Revierderby podsyca nastroje. Oczywiście w Borussii mówi się głównie o celu, jakim jest awans do Ligi Mistrzów, ale w praktyce każdy wie, kto najgodniej będzie dzierżył miano drugiej najlepszej drużyny Niemiec - i zarząd, i kibice, i piłkarze, i Janusze. Dlatego fakt, że tuż nad nimi znajduje się największy rywal, który w dodatku w tych rejonach woził się ostatnio chyba przed II Wojną Światową (tak naprawdę to nie), jest nadplanowym motywatorem. Ciekawe jest też to, jaki wpływ na drużynę będzie miał Peter Stöger, bo zjazd jaki zanotowała drużyna pod wodzą trenera Petera Bosza, odbił się w Europie szerokim echem. Schalke natomiast będzie musiało udowodnić, że jest drużyną godną bycia w ścisłej czołówce, a największe w tym zadanie będzie miał niedoświadczony Domenico Tedesco. Często jest tak, że ktoś/ coś nowego na jesień się sprawdza, ale na wiosnę, gdy każdy miał z tym kimś/ czymś do czynienia i dokładnie tego kogoś/ to coś przeanalizował, to na wiosnę już tak dobrze się nie sprawdza. Wszyscy już wiedzą z czym sie je Schalke i choć Niemiec włoskiego pochodzenia ma w głowie tysiąc pomysłów, będzie musiał kombinować jeszcze bardziej, żeby zaskoczyć swoich rywali. Siłą Königsblauen jest na pewno defensywa, bo sam Tedesco powiedział, że on przede wszystkim chce mieć cały czas uniesioną podwójną gardę, co można przetłumaczyć na polską myśl szkoleniową jako: na zero z tyłu, a z przodu zawsze coś wpadnie - tylko w wydaniu niemieckim, a więc dużo bardziej przemyślanym. Z drugiej jednak strony na tę chwilę nie widać aż tylu kandydatów, którzy mogliby wypchnąć Schalke poza Ligę Mistrzów. Miejsca dające pewny awans są cztery: jedno dla Bayernu, drugie dla Borussii, trzecie dla Schalke, a kto czwarty? Najpoważniejszymi kandydatami są Lipsk i Leverkusen, ale nie wiadomo co odwali na wiosnę Mönchengladbach i Hoffenheim. Przez Święta wiele może się zmienić, kluby pójdą na rynek transferowy przypudrować nosek i od 12 stycznia, wtedy rusza runda wiosenna, wiele rzeczy może wyglądać zdecydowanie inaczej.

I na to liczą na pewno w Kolonii, która wciąż może jeszcze zostać najgorszą drużyną w historii Bundesligi. Na razie ten tytuł należy do legendarnej Tasmanii Berlin, która po zakończeniu sezonu 1965/66 miała na swoim koncie dwie wygrane, cztery remisy i same porażki. Köln póki co ma jedną wygraną i trzy remisy, lepiej niż Tasmania w analogicznym okresie i w sumie wątpliwe, żeby okazali się aż takimi kelnerami, ale jednak o utrzymanie będzie im cholernie trudno. Do bezpiecznej lokaty tracą na razie jedenaście punktów, do przedostatniej i przed, przedostatniej drużyny tracą dziewięć i trudno szukać przesłanek ku polepszeniu wyników. Na jesień byli źle przygotowani kondycyjnie, plaga kontuzji cięła ich jak gilotyna skazańców, co najlepiej pokazuje grafika poniżej:

Do tego doszły letnie błędy transferowe, Liga Europy i trener, który mimo wszystkich swoich zasług dla zespołu Kozłów przestał panować nad tym całym pożarem. Pierwszą wygraną FC Köln odniosło dopiero we wspomnianej, ostatniej kolejce, kiedy pokonali jesiennego rekordzistę w liczbie remisów (10), czyli Wolfsburg. Nieciekawie wygląda też sytuacja w HSV, co nie powinno już dziwić nikogo tak jak to, że rano wschodzi słońce. Hamburg dał jednak Bundeslidze jedną rzecz, a mianowicie niezwykle utalentowanego 17-letniego Janna-Fiete Arpa, który dla Niemców jest jak oczko w głowie. Mówi się, że dawno nie było za naszą zachodnią granicą tak utalentowanego środkowego napastnika, a biorąc pod uwagę posuchę, jaką mają mistrzowie świata na tej pozycji po zestarzeniu się Miroslava Klose, wiara w chłopaka urodzonego w 2000 roku jest przeogromna. Oprócz HSV na dole baluje także trzecia najlepsza (sic!) defensywa ligi, czyli Werder, który gra dobrze wówczas, gdy z przodu duet napastników tworzą Max Kruse oraz Fin Bartels. Wtedy trzeba się ich bać. Pierwszą bezpieczną lokatę zajmuje słabe Mainz oraz beniaminek ze Stuttgartu, który punktuje tylko u siebie (na wyjeździe jeden remis i same porażki). Ekipa VfB strzela bardzo mało goli, na co receptą ma być sprowadzony kilka dni temu Mario Gomez, ale również mało traci, co jest akurat pozytywne.

No i na koniec krótko wspomnę tylko o tych drużynach, które znalazły się w czarnej dziurze środka tabeli i mogą zarówno pójść w górę, jak i w dół. Szczególną uwagę zwróciłbym jednak nie na remisujący na prawo i lewo Wolfsburg (trener Schmidt, następca Jonkera, na samym początku swojej pracy zanotował siedem remisów z rzędu), ale na Augsburg z trzecim najlepszym strzelcem ligi Alfredem Finnbogasonem (11 goli), który zajmuje pewne dziewiąte miejsce w tabeli. Wielu, w tym ja, przewidywało przed sezonem, że Bawarczycy będą się bili o utrzymanie, a okazało się, że ich zamiłowanie do gry z kontry, szybkie skrzydła w postaci Caiuby'ego i Hellera, a także najlepszy asystent w lidze (Philipp Max, lewy obrońca, 10 asyst) dorzucający do islandzkiego snajpera, umieją stwarzać rywalom wiele problemów. W dodatku na czołową postać zespołu wyszedł Michael Gregoritsch, ściągnięty latem z HSV, gdzie czasem zdarzało mu się wyjść ponad przeciętność, ale nic poza tym. Augsburg na pewno zaskoczył, ale tak jak w przypadku Schalke Tedesco na wiosnę będą musieli skoncentrować się podwójnie, bo Bundesliga cały czas się uczy i będzie wiedziała lepiej czego się po FCA spodziewać. No a oprócz nich w środku stawki są także Hertha, beniaminek z Hannoveru, wspomniany Wolfsburg oraz Freiburg.

Reasumując, Bayern będzie miał mistrza, ale co dalej, tego nie wie nikt. Jesień obnażyła nam słabnącą Bundesligę bez godnego i stabilnego rywala dla monachijczyków, trochę przerażoną, nieco zagubioną, co pokazuje chociażby całe zamieszanie z VAR-em, którego nie było końca. Powtórki wideo to super sprawa, ale w Niemczech raz są one używane, raz nie są, często z błędem, raz sędzia podchodzi do monitorka, raz nie, raz mu dadzą sygnał na ucho, innym razem nie dadzą - bałagan totalny, nikt nic nie wie, zupełnie nie po niemiecku. Ale mimo tego wszystkiego Bundesliga  to wciąż top 5, a właściwie top 3, 4 w Europie, futbol wciąż stoi tam na wysokim poziomie, ale jesienią zabrakło stabilizacji, co widać chociażby po tabeli albo serii wyników poszczególnych drużyn. Na koniec kilka zestawień:

Subiektywna jedenastka rundy (podawajcie swoje!):

  1. Bramkarz: Jiri Pavlenka (Werder) - jeden z najlepszych bramkarzy rundy, w dużej mierze dzięki niemu Werder ma taką obronę, jaką ma. Wielu stawiało też na Hradecky'ego z Eintrachtu.
  2. Prawy obrońca: Joshua Kimmich (Bayern) - nikt w Monachium nie tęskni za Philippem Lahmem, bo Kimmich, mimo że wciąż zbiera doświadczenie i zdarzają mu się pomyłki, wszedł na bok obrony z hukiem i 6 asystami (tylko Max ma więcej).
  3. Środkowy obrońca: Naldo (Schalke) - pan profesor, lider defensywy Schalke, który wymiata mimu 35 lat. To on zdobył gola na 4:4 w Revierderby.
  4. Środkowy obrońca: Salif Sane (Hannover) - w znacznej mierze dzięki niemu i jego pewnej grze w obronie Hannover zajmuje bezpieczne miejsce w środku tabeli. Wątpię, żeby utrzymali go na następny sezon.
  5. Lewy obrońca: Philipp Max (Augsburg) - rewelacja na lewej obronie, czego nie spodziewał się chyba nikt. Gol i 10 asyst mówią same za siebie.
  6. Prawy pomocnik: Thorgan Hazard (Mönchengladbach) - gdyby Hazard tylko był skuteczniejszy, Borussia miałaby na koncie dużo więcej punktów. Motor napędowy zespołu, 6 goli, 6 asyst.
  7. Środkowy pomocnik: Dennis Zakaria (Mönchengladbach) - następca Xhaki w Gladbach wszedł do Bundesligi z buta i robi prawdziwą furorę. Jest dokładny, precyzyjny, a pod względem celności podań prześcigają go tylko Toprak i Süle, czyli środkowi obrońcy.
  8. Środkowy pomocnik: Max Meyer (Schalke) - produkt Tedesco. Nikt nie spodziewał się, że Meyer zostanie przesunięty z pozycji ofensywnego pomocnika na pozycję defensywnego pomocnika i że zacznie tam grać jak wyjadacz. Niski, zwrotny, agresywny, świetny technicznie - to się sprawdza.
  9. Lewy pomocnik: Leon Bailey (Bayer Leverkusen) - Bayer zarobi na nim w przyszłości krocie. 20-letni Jamajczyk odpalił tej jesieni jak mało kto i chyba nikt w Leverkusen nie dawał drużynie tyle jakości co on. 14 meczów, 6 goli, 4 asysty.
  10. Napastnik: Alfred Finnbogason (Augsburg) - strzelić 11 goli w Augsburgu, w tym dwa hat-tricki, nie jest wcale tak łatwo. Może Aubameyang zdobył 2 gole więcej, ale Gabończyk gra w znacznie silniejszej Borussii Dortmund. Gdyby nie Finnbogason, nie byłoby Bawarczyków tam, gdzie są obecnie.
  11. Napastnik: Robert Lewandowski (Bayern) - najlepszy strzelec jesieni i jeden z najlepszych napastników świata. Pytania?

 

Subiektywna antyjedenastka rundy:

  1. Bramkarz: Robin Zentner (Mainz) - niech ten Adler lepiej wróci już po tej kontuzji, bo jak widzę Zentnera, to mnie krew zalewa.
  2. Prawy obrońca: Lukas Klünter (FC Köln) - normalnie powinien wylądować tutaj Paweł Olkowski, ale Klünter zagrał więcej spotkań, więc miał więcej okazji do pokazania swojej nieudolnej dyspozycji.
  3. Środkowy obrońca: Frederik Sörensen (FC Köln) - nie mogło zabraknąć innego asa defensywy prosto z najgorszej linii obronnej Bundesligi.
  4. Środkowy obrońca: Ömer Toprak (Dortmund) - jak dla mnie duży niewypał transferowy. Noty może tego tak dobrze nie pokazują, poza tym celnie potrafi podać piłkę do Sokratisa, ale z błędów i niepewnych interwencji Topraka, które w tej rundzie zobaczyłem, mógłbym zrobić film pełnometrażowy. Poza tym obrona BVB, od szóstej kolejki, do żelaznych nie należy, a po Turku można było spodziewać się duuuuuuużo więcej.
  5. Lewy obrońca: Jeremy Toljan (Dortmund) - fajny, tani i perspektywiczny transfer, ale póki co Niemiec miał w Borussii tylko kilka dobrych momentów. Poza tym chyba najgorszy z całej linii defensywnej.
  6. Środkowy pomocnik: Matthias Lehmann (FC Köln) - kapitan drużyny, grający na odpowiedzialnych pozycjach, a robiący błąd za błędem, w ogóle nie pomagający drużynie.
  7. Środkowy pomocnik: Walace (HSV) - musiał się tu znaleźć ktoś z HSV, a jako że Walace we wszystkich rankingach znajdował się na samym dole, aż szkoda było go tutaj nie umieścić.
  8. Ofensywny pomocnik: Alexandru Maxim (Mainz) - Rumun miał być następcą Malliego w Mainz, a okazał się... rumuńskim pomocnikiem. Gol i asysta to za mało, a łapie się tutaj również ze względu na to, że go lubię i zawiódł mnie osobiście.
  9. Lewe skrzydło: Filip Kostić (HSV) - Kostić miewa lepsze momenty, ale głównie wtedy, kiedy bez większych konsekwencji (i pomyślunku) może biec przez siebie. W 2016 roku Hamburg wyłożył za niego dużą kasę i do tej pory Serb nawet nie zaczął się spłacać.
  10. Prawe skrzydło: Leonardo Bittencourt (FC Köln) - fajnie się ogląda Bittencourta, dopóki nie spojrzymy w jego liczby (których nie ma), albo dopóki nie wpieprzy się dryblingiem w czterdziestu sześciu obrońców.
  11. Napastnik: Simon Terodde (Stuttgart) - 2 gole dla króla strzelców 2. Bundesligi (25 trafień) to chyba trochę mało. W Stuttgarcie nie było z niego żadnego pożytku, trener Wolf dość szybko dał sobie z nim spokój, a w okolicach Świąt opchnął go na szybko jako drewno kominkowe do FC Köln, czyli do ekipy, w której jego nieudolność nie powinna być aż tak widoczna.

 

Najlepsi strzelcy jesieni:

  1. Robert Lewandowski (Bayern) - 15 goli
  2. Pierre-Emerick Aubameyang (Dortmund) - 13 goli
  3. Alfred Finnbogason (Augsburg) - 11 goli
  4. Mark Uth (Hoffenheim), Kevin Volland (Leverkusen) - 9 goli
  5. Michael Gregoritsch (Augsburg), Timo Werner (Lipsk), Nils Petersen (Freiburg) - 8 goli

 

Najlepsi asystenci jesieni:

  1. Philipp Max (Augsburg) - 10 asyst
  2. Thorgan Hazard (Mönchengladbach), Daniel Didavi (Wolfsburg), Thomas Müller (Bayern), Amine Harit (Schalke), Joshua Kimmich (Bayern) - 6 asyst
  3. Kai Havertz (Leverkusen) - 5 asyst

 

Najlepsza ofensywa: Borussia Dortmund - 39 goli

Najgorsza ofensywa: FC Köln - 10 goli

Najlepsza defensywa: Bayern - 11 goli

Najgorsza defensywa: FC Köln - 32 goli

Najwięcej zwycięstw i najmniej porażekBayern - 13 i 2

Najwięcej porażek i najmniej zwycięstw: FC Köln - 13 i 1

Najwięcej remisów: Wolfsburg - 10

Najmniej remisówBayern i Stuttgart - 2

Komentarze0
Musisz być zalogowany aby dodawać komentarze.

Najnowsze

Betclic wprowadza grę bez podatku. Od 11 marca każdy Gracz może wygrać więcej
-
+7
+7
+
Udostępnij
Główne
10-05-2024

Betclic wprowadza grę bez podatku. Od 11 marca każdy Gracz może wygrać więcej

Oto dlaczego Filip Rejczyk ma plaster na czole XD
-
+38
+38
+
Udostępnij
Video
15-05-2024

Oto dlaczego Filip Rejczyk ma plaster na czole XD

MOCNA REAKCJA Rodrigo Bentancura na ZMIANĘ w meczu z Manchesterem City [VIDEO]
-
+40
+40
+
Udostępnij
Video
15-05-2024

MOCNA REAKCJA Rodrigo Bentancura na ZMIANĘ w meczu z Manchesterem City [VIDEO]

Carlo Ancelotti wskazał piłkarza, któremu ŻYCZY Złotej Piłki!
-
+29
+29
+
Udostępnij
Grafiki
15-05-2024

Carlo Ancelotti wskazał piłkarza, któremu ŻYCZY Złotej Piłki!

Bellingham czy Vini? Militao wskazał SWOJEGO FAWORYTA do Złotej Piłki!
-
+41
+41
+
Udostępnij
Grafiki
15-05-2024

Bellingham czy Vini? Militao wskazał SWOJEGO FAWORYTA do Złotej Piłki!

Gdzie przejdzie Mbappe? ODPOWIADA OUSMANE DEMBELE xD
-
+47
+47
+
Udostępnij
Grafiki
15-05-2024

Gdzie przejdzie Mbappe? ODPOWIADA OUSMANE DEMBELE xD

OCENA Thibauta Courtois za mecz z Alaves O.o
-
+39
+39
+
Udostępnij
Grafiki
15-05-2024

OCENA Thibauta Courtois za mecz z Alaves O.o

REAKCJA kibiców Tottenhamu na PRZEGRYWANIE z Manchesterem City xD
-
+27
+27
+
Udostępnij
Grafiki
15-05-2024

REAKCJA kibiców Tottenhamu na PRZEGRYWANIE z Manchesterem City xD

REAKCJA Pepa Guardioli na zmarnowane ''sam na sam'' Sona w 87 minucie! xD [VIDEO]
-
+13
+13
+
Udostępnij
Video
15-05-2024

REAKCJA Pepa Guardioli na zmarnowane ''sam na sam'' Sona w 87 minucie! xD [VIDEO]

Arda Guler STRZELA GOLA na 5-0 z Alaves! [VIDEO]
-
+17
+17
+
Udostępnij
Video
14-05-2024

Arda Guler STRZELA GOLA na 5-0 z Alaves! [VIDEO]