Schalke ustala sobie limit płac
Piłkarze zarabiają chorobliwie dużo już od dawna, ale dopiero ostatnio temat ten zaczął byś poważnie przerabiany. W wyniku pandemii kluby zaliczyły spore straty, a wciąż przecież musiały wypłacać swoim zawodnikom niemałe tygodniówki. Niektóre ligi decydowały się na procentowe obniżenie tych pensji, w innych przypadkach kluby same dogadywały się z piłkarzami. Ci zwykle byli niechętni, by cokolwiek ucinano im z wynagrodzenia.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Spokój w negocjacjach finansowych ceni sobie przede wszystkim Schalke. By na przyszłość uniknąć problemów dotyczących zarobków swoich zawodników, Niemcy mają zdecydować się na wprowadzenie limitu płac, ponad który nie będą wychodzić. "Süddeutsche Zeitung" podaje, że górna granica, na jaką zdecydowało się Schalke to 2.5 miliona euro rocznie. Dla tych, którzy przyzwyczajeni są do tygodniówek, już śpieszę z kalkulatorem i wyjaśnieniem. Limit ten oznacza po prostu, że nikt w klubie nie będzie zarabiał więcej niż 50 tysięcy euro na tydzień.
— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) June 28, 2020
Obecnie w zespole jest kilku piłkarzy, którzy zarabiają więcej. Sugerowany limit zostanie nałożony dopiero na zawodników, których kontrakty dopiero będą podpisywane, w myśl zasady "prawo nie działa wstecz". Gdyby teraz Niemcy mieli renegocjować umowy kilku gwiazd skończyłoby się to niemałą aferą i rozłamem w szatni. Gdy jednak umowy tych kilku zawodników wygasną, będą musieli się już dostosować lub po prostu odejść.
Czy Schalke może rozpocząć nowy trend? Nie wydaje się. Klub z Gelsenkirchen robi to po to, by wyprowadzić się z nieciekawej sytuacji finansowej, w której się znalazł. Klub już przed pandemią miał spore długi, a koronawirus tylko je pogłębił. Zaciśnięcie pasa płacowego to więc w ich przypadku po prostu ostatnia deska ratunku, a nie genialna innowacja. W sporej większości klubów to po prostu nie przejdzie, ale te, które chciałyby się nieco finansowo ustabilizować, powinny pójść za przykładem Schalke.