Wielka zadyma w (nie)wielkim Schalke
Najgorszy w tej chwili zespół Bundesligi? Bezapelacyjnie Schalke - i nie mówię tego w celu wyśmiania ekipy z Gelsenkirchen, nie robię sobie też żadnych podśmiechujków. Oni są po prostu beznadziejni, a w Bundeslidze nie wygrali już od 24 spotkań. Do tego dochodzi 240 milionów długów z czapy, no i temat najświeższy - temat związany ze zwolnieniami, zawieszeniami i kłótniami.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Źle się dzieje w państwie duńskim - napisano kiedyś. Bez większych kłopotów można by to odnieść do obecnej sytuacji w Schalke, która jest po prostu katastrofalna. Jeszcze niedawno była to drużyna spokojnie łapiąca się do Ligi Mistrzów albo chociaż do Ligi Europy, teraz puchary są tam wizją tak odległą, jak godne życie w Polsce. Nie widać tam kompletnie żadnej perspektywy, żeby cokolwiek w tej kwestii zmienić, żadnego drgnięcia, elektrowstrząsu - nic. Nie wygrali od 24 spotkań i bardzo możliwe, że pobiją wydawałoby się nieosiągalny rekord wydawałoby się nieosiągalnie daremnej Tasmanii Berlin z lat 60. - 31 meczów bez wygranej. Schalke może to zrobić.
Odwróć tabele schalke na czele :DDD pic.twitter.com/03AHak0RXB
— JK (@kuba1099k) November 22, 2020
Kadra drużyny nie jest taka słaba, jak by się mogło wydawać, choć fajerwerków też tam nie ma - ale na środek tabeli powinno wystarczyć. Trener David Wagner kompletnie sobie tam jednak nie poradził, a zastępujący go Manuel Baum nie należy bynajmniej do grona Nagelsmannów Europy. Zresztą trudno było oczekiwać, że tak po prostu posprząta cały ten syf, który wykracza daleko poza kopanie balona na trawniku. Dowód?
Szef pionu sportowego Jochen Schneider miał tworzyć podstawy organizacyjne klubu wraz z dyrektorem technicznym Michaelem Reschkem. Pierwszy robił robotę w Red Bullu, drugi - choć ostatnio zawalił w Stuttgarcie - swego czasu był planistą kadrowym Bayernu Monachium. Reschke dzisiaj jednak swoją robotę stracił, podobno - tak oficjalnie mówili - miał inną wizję rozwoju niż Schneider, co jest ciut niepokojące, gdyż obaj współpracowali ze sobą praktycznie półtora roku - półtora roku dwóch osobnych punktów widzenia. Reschkego zastąpić ma Sascha Riether, były zawodnik Schalke, który także działa od niedawna w klubowych gabinetach, a ostatnio skomentował formę "Königsblauen", mówiąc, że... patrząc na grę zawodników, można się zastanawiać, co oni właściwie trenują w trakcie tygodnia... Wsparcie dla trenera - to się liczy!
Bentaleb, Harit, Ibisević... Trzeba oddać, że z takimi ananasami to i tak dość późno te szambo wybiło w Schalke 04. Zwłaszcza z takimi wynikami. Oj będą to trudne miesiące walki o przetrwanie tak pięknego klubu.
— Maciek Zaremba (@ZarembaMac) November 24, 2020
Ale dyrektorskie roszady to nie wszystko. Przed sezonem do Gelsenkirchen przywędrował doświadczony napastnik Vedad Ibisević, od którego nikt nie oczekiwał cudów z racji tego, że ma 36 lat i... w praktyce nie pobierał żadnego wynagrodzenia. Bośniak dostał jakieś tam minimum (żadne miliony), a otrzymywaną kasę uzależnił w dużym stopniu od potencjalnych bonusów za różne większe i mniejsze sukcesy (24 mecze bez wygranej, tak przypomnę). I co z tym Ibiseviciem? Ano ostatnio bardzo poważnie spiął się na treningu z Naldo, asystentem trenera Bauma, który jeszcze niedawno także biegał w koszulce S04. W klubie stwierdzili dziś, że wraz z końcem roku rozwiążą kontrakt z 36-latkiem, co przecież nie jest częstą praktyką w futbolu na takim poziomie. Schneider w oświadczeniu mówił, że treningowa spina z Naldo nie miała podobno wpływu na tę decyzję, a tłumaczył ją "różniącymi się oczekiwaniami co do zaangażowania Ibisevicia".
Kim oni będą grać zaraz 😂
— Adrian Gołuch (@AptekarzGo) November 24, 2020
Ale Bośniak to nie wszystko. Niedawno spinę z szefostwem miał jeden z ważniejszych w hierarchii piłkarzy, Benjamin Stambouli, czasem kapitan, choć wszystko zostało już zażegnane, a on sam przywrócony do składu. Nie mogą tego powiedzieć jednak Marokańczyk Amine Harit i Algierczyk Nabil Bentaleb. Ten pierwszy w ostatnim meczu z Wolfsburgiem dostał wędkę w 38. minucie, a schodząc kompletnie olał trenera Bauma, czym nieźle go wkurzył. - W weekend wydarzyło się kilka rzeczy, które się nam nie spodobały, dlatego Amine ma teraz chwilę do namysłu - tłumaczył Schneider fakt, że Marokańczyk będzie trenował jakiś czas indywidualnie.
Podobna rzecz dotknęła Bentaleba, z tym że jego w klubie nikt nie chce zatrzymywać. Schneider przyznał, że najpóźniej po sezonie pomocnik opuści Gelsenkirchen, co zresztą zapowiadano już przy okazji poprzednich okienek transferowych. Odsunięcie od zespołu Algierczyka nie jest pierwszą taką sytuacją, choć tym razem może nieco zaskakiwać, bo jakichś konkretnych powodów takiego stanu rzeczy nie było. Klub tłumaczy, że w jego przypadku chodzi o proces, zachowania dłuższego okresu, a nie poszczególny incydent. Warto jednak dodać, że i Harit, i Bentaleb byli podstawowymi zawodnikami Schalke w tym sezonie, Ibisević też czasem na boisku się pokazał.
ℹ️ Nabil Bentaleb and Amine Harit will train individually until further notice.
— FC Schalke 04 (@s04_en) November 24, 2020
Vedad Ibisevic's contract with #S04 will end on 31st December 2020. pic.twitter.com/wB8uNB3vJW
Chaos? Mało powiedziane. Bałagan, jaki powstał w Gelsenkirchen, aż nie przystoi niemieckiemu klubowi. Zresztą... nie przystoi on żadnemu poważnemu klubowi, a za taki mimo wszystko Schalke uchodzi. Tradycja, historia, kibice, renoma... wszystko to tapla się obecnie w błotku, bo kryzys, jaki dotknął "Königsblauen", w niektórych aspektach przerósł już to, z czym borykało się regularnie wyśmiewane od lat HSV. Druga liga wita?