Footrollowe PODSUMOWANIE ROKU 2020 - NIEMCY
Ile razy słyszeliście już, że "to nie był łatwy rok"? Mógłbym zacząć podobnie podsumowanie w kontekście Niemców, ale... no nie do końca byłoby to trafne. W końcu to właśnie Niemcy mają na swoich listach płacowych najlepszego piłkarza świata i to niemiecki klub rozstawiał po kątach wszystkich pretendentów do spijania pianki międzynarodowych szampanów. Jedynie ich reprezentacja grała... tak se. Zapraszam na piłkarskie podsumowanie roku 2020 w wykonaniu naszych niemieckich sąsiadów!
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
W artykule znajdziecie również najlepszą 11-stkę 2020 roku!
Zaczęli ze stratą...
Nie ma co ukrywać, że niemiecki rok stał tym razem pod znakiem Bayernu Monachium. Oczywiście pandemia - o której za chwilę - mocno uderzyła w bawarskiego giganta, prezes Karl-Heinz Rummenigge otwarcie stwierdził, że każdy mecz bez kibiców na trybunach to dla nich ok. 4 mln euro straty, no ale jednak monachijczycy wygrali wszystko, co tylko mogli. I to jest najważniejsze. Wybaczcie, że nie będę stopniował napięcia, opisywał po kolei każdego kroku, tygodnia czy miesiąca, ale chyba nie mieszkaliście ostatnio w jaskini i doskonale wiecie, jak się sprawy miały. Zresztą w Niemczech to norma, że mistrzostwo zdobywa Bayern, bo Bayern robił to przez 8 ostatnich sezonów z rzędu, a łącznie 29 razy (30, licząc czasy przed Bundesligą).
Rok 2020 faworyt zaczął jednak ze stratą i to wcale nie taką małą, bo czteropunktową do RB Lipsk. Styczeń był tym miesiącem, kiedy kibice Schalke jeszcze wierzyli, że to będzie ich wiosna i że trener David Wagner poprowadzi "Königsblauen" do świetlanych sukcesów. Zaczęło się zresztą dobrze, bo w pierwszym meczu Bundesligi 2020 roku S04 pokonało mocną Borussię Mönchengladbach, ale potem zamarło - na 29 spotkań ligowych, w których nie zwyciężyło ani razu! I ta passa nadal trwa...
Tasmania Berlin - 31 meczów z rzędu bez zwycięstwa z #Bundesliga (rekord)
— Darek #LegiaWarszawa (@Daretzki) December 19, 2020
Schalke 04 - 29 meczów bez zwycięstwa. Seria trwa.#BundesTAK
Co do Tasmanii, to warto zwrócić uwagę na to, że berlińczycy - tułający się w niższych ligach - są obecnie największymi kibicami Schalke na świecie! Mogłoby się wydawać, że klub wolałby usunąć ten niechlubny rekord 31 meczów ze swoich kronik, ale nic bardziej mylnego. W Tasmanii otwarcie mówią, że najgorsza passa w historii rozgrywek to element ich identyfikacji, który czyni klub rozpoznawalnym, co jest istotne choćby... podczas rozmów ze sponsorami. "Tasmania? Jasne, że znam!".
Ta jedna, jedyna
Bayern natomiast szybko zaczął robić swoje. Trener Hansi Flick, który przejął drużynę na początku listopada, zgrabnie zaczął rozstawiać po kątach wszystkich po kolei. Przez wiele miesięcy TYLKO Lipsk był tą ekipą, która z Bawarczykami nie przegrała - a zremisowała 0:0. W 2020 roku aż do końca września wszyscy dostawali od Flick-teamu srogie lanie, a nie miało znaczenia, jaki był to klub i w jakich rozgrywkach. Thomas Müller wrócił do kapitalnej formy, zostając królem asyst, David Alaba stał się szefem defensywy, Joshua Kimmich objawił swoje przywództwo, a Alphonso Davies udowodnił talent czystej krwi. No i Robert Lewandowski... ale to już wiecie. Dopiero 27 września Hoffenheim jako pierwsze od czasu lutowego remisu RB nie przegrało z Bayernem - ba, ono wygrało 4:1! Jednak to już świeższe czasy, a do nich jeszcze dojdziemy...
Nie zmieniło to jednak faktu, że w roku 2020, ogólnie licząc, to była jedyna porażka monachijczyków, a tak dobry rok jeszcze nigdy przedtem się im nie przytrafił! Flick z kolei jest najlepiej punktującym szkoleniowcem klubu i przeskoczył w tej klasyfikacji chociażby Pepa Guardiolę, który parę lat temu zdominował sobie Bundesligę, czyniąc ją nijako swoją piaskownicą. To oczywiście nie wystarczyło, aby Fifa uznała cudotwórcę z Bawarii najlepszym szkoleniowcem roku, ale kto z nas jest godzien znać wyroki boskie fifowskie?
Transfermarkt: Najskuteczniejsi trenerzy w historii Bundesligi:
— Gabriel Stach (@GabrielStachFCB) December 25, 2020
1⃣ Hansi Flick − 2,54 pkt na mecz.
2⃣ Pep Guardiola − 2,52.
3⃣ Carlo Ancelotti − 2,38.
4⃣ Sascha Lewandowski − 2,04.
5⃣ Ottmar Hitzfeld − 1,98.
Pod uwagę brano trenerów z minimum 25 spotkaniami na koncie.
I WTEDY POJAWIŁ SIĘ COVID!
Historię z koronawirusem znamy wszyscy aż za dobrze. Niemcy wstrzymali grę po 25 kolejce - gdy Bayern już prowadził w tabeli, z czteropunktową przewagą nad Borussią Dortmund. Warto jednak pamiętać, że nasi zachodni sąsiedzi byli jedną z lig, która... najdłużej czekała na zawieszenie rozgrywek z powodu pandemii. Oprócz niej w Europie pozostawały jeszcze takie tuzy jak Serbia, Ukraina czy Armenia, zaś w Niemczech do samego końca, do kilku godzin przed startem 26. kolejki ważyły się sprawy życia lub niegrania. Pasjonujący jak ości w karpiu mecz Fortuny Düsseldorf z Paderbornem stał się obiektem globalnej obserwacji, gdy w piątek 13 marca (szczęśliwie, co nie?) władze Bundesligi czekały i czekały. A czemu to robiły? Czemu nie poszły w ślady np. 3. ligi?
Bo szło o kasę. Rozegranie 25. kolejki było granicą, po której telewizje miały przelać na klubowe konta kolejne transze za prawa do transmisji, a jak wiadomo kasa z TV to najczęściej grubo ponad połowa klubowych budżetów. Niemcy chcieli grać przed pustymi trybunami, chcieli zrobić cokolwiek, aby piłkarze wybiegli na boisko, ale na krótko przed spotkaniem wirus pojawił się w szeregach Paderbornu i wtedy już nic nie dało się zrobić. Bundesliga została wstrzymana.
Będąc świadomymi swojej nie najlepszej sytuacji i tego, że światowa gospodarka wstrzymała oddech, oddech musiały też wstrzymać niemieckie kluby - no, wszystkie inne też... Nawet pomimo swojej zdrowej ekonomii pojawiło się ryzyko, że kilkanaście klubów 1. i 2. Bundesligi (2x18 ekip) upadnie, jeśli rozgrywki nie zostaną dokończone, a telewizja nie prześle swoich hajsów. Bardzo aktywni niemieccy kibice dostali kolejny argument z serii "against modern football" - a gdzie, jak gdzie, w Niemczech komercha boli ich najbardziej - zaś działacze zaczęli stawać na rzęsach, aby wymyślić jakieś sensowne rozwiązanie, by dogodzić wszystkim i znów zacząć kopać. Tutaj na czoło sceny wyszedł Christian Seifert, szef Niemieckiej Ligi Piłkarskiej (DFL) zarządzającej rozgrywkami 1. i 2. Bundesligi (coś a la Ekstraklasa SA). To właśnie dzięki temu człowiekowi Niemcy jako pierwsza poważna liga świata wróciła do grania w erze pandemii, wyznaczając przykład reszcie świata.
Christian Seifert, prezes DFL informuje, że udało mu się osiągnąć porozumienie z niemal wszystkimi partnerami medialnymi. Dzięki temu kluby Bundesligi i 2. Bundesligi mają zapewnioną płynność do 30 czerwca.
— Michał Trela (@MichalTrelaBlog) April 23, 2020
Christian Seifert, po 17 latach, przestanie być szefem Bundesligi po sezonie 21/22. Niełatwo będzie znaleźć kogoś, kto wejdzie w jego buty, bo Seifert był w tej roli wręcz znakomity.
— Tomasz Urban (@tom_ur) October 25, 2020
Rummenigge podpuszcza Merkel i spółkę: Jeśli Bundesliga ruszy jako pierwsza z topowych lig, to będzie też sygnał dla świata, że nasi politycy robią bardzo dobrą robotę.
— Maciek Zaremba (@ZarembaMac) April 29, 2020
W podobnym tonie wypowiadał się Christian Seifert.
Christian Seifert. Mój bohater koronawirusa. Znakomicie DFL rozgrywa ten kryzys. pic.twitter.com/rfo9Y2xRiG
— Maciek Zaremba (@ZarembaMac) April 23, 2020
Mówiąc krótko - Seifert tak wybitnie poruszał się w niełatwym środowisku, że nikomu przesadnie nie podpadł, a (prawie) wszystkim się przypodobał i przekonał zarówno świat polityki (wiadomo, że nie cały, takie to już bajorko), świat sportu, świat futbolu, sanepid, kibiców, zwykłe społeczeństwo. Sprawił, że Bundesliga nie była odbierana jako grupa świętych krów, która wychodzi przed pandemiczny szereg i która dostaje jakieś specjalne poluzowania. Poogarniał sprawy testów, bezpieczeństwa, wszystko zostało niezwykle szczegółowo opisane w kilkudziesięciostronicowym podręczniku...
Miód malina, a na tym, co wypracował Seifert z ekipą, bazowała potem reszta Europy, w tym Polska. Nie bez znaczenia było także to, że Bundesliga to liga jednego z najpotężniejszych i najlepiej poukładanych państw świata, gdzie służba zdrowia dała radę, a wykonywane testy liczono w setkach tysięcy, czasem milionach. Tak można grać w piłkę!
Ekstraklasa > Bundesliga - fakt nie opinia 😉
— 🔴⚪️⚫️ Pawel G 19⭐️6 (@buliziom) May 26, 2020
Ligę wznowiono przy pustych trybunach, a tam nadal karty rozdawał Bayern. Ekipa Flicka wygrała Bundesligę z 13-punktami przewagi nad Borussią Dortmund, trzy punkty niżej był RB Lipsk, a punkt niżej Gladbach. Na Ligę Europy załapał się Bayer Leverkusen (minimalna strata do Gladbach), Hoffenheim i Wolfsburg - który jako jedyny nie przebrnął potem eliminacji. Zaspojleruję już trochę - jesień w wykonaniu wszystkich tych zespołów była na europejskim froncie wybitna, bo każdej z sześciu ekip udało się wyjść ze swojej grupy. No ale wcześniej były jeszcze inne puchary...
W nich natomiast królowały RB Lipsk i Bayern Monachium. Doszło do francusko-niemieckich półfinałów Champions League, z których - jak pewnie doskonale wiecie - zwycięsko wyszły drużyny z Bawarii oraz Paryża. Lipsk zebrał gładkie lanie od paryżan, podczas gdy Bayern niby pewnie, ale z pewnymi kłopotami pokonał Olympique Lyon. W końcu doszło do opóźnionego i od dawna upragnionego finału Ligi Mistrzów, gdzie puchar w górę uniósł Manuel Neuer, naznaczając tym samym swój zespół potrójną koroną. Faworyt? Chyba właśnie wygrał, a jedyną bramkę tamtego meczu zdobył po pamiętnej główce Kingsley Coman - swoją drogą było to spotkanie, które przełamało coś w głowie Francuza, bo dzięki niemu ten w końcu zaczął grać na miarę oczekiwań. Wcześniej było z tym różnie.
Flick Bayern had winning streak of 15 games. That is new record in the CL.
— TheDon (Champions of Europe 🏆) (@DerMephisto11) December 19, 2020
They are still unbeaten in 17 games.
Tht ws done in the Champions League last season not in the overrated english farmers league. pic.twitter.com/7H5ufjVqbP
Forma Bayernu jesienią w LM nadal była wysoka, dzięki czemu drużynie udało się ustanowić nowy rekord 15 wygranych z rzędu! Ogólnie zaś rzecz ujmując, monachijczycy pozostają niepokonani od 17 występów.
Jaka zaś była jesień w Niemczech, mniej więcej chyba pamiętacie. Bayern zakończył ją na fotelu lidera, pokonując w decydującym meczu ówczesnego lidera w postaci świetnie dysponowanego Bayeru Leverkusen. "Die Werkself" dołączyli do czołówki złożonej z Lipska, Borussii Dortmund, ale również Wolfsburga, który prezentuje się więcej niż solidnie. W Bundeslidze jest więc mniej więcej po staremu, choć po monachijczykach widać wyraźne zmęczenie i to, że intensywność terminarza w połączeniu z różnymi kontuzjami i niekoniecznie jakościowymi transferami (Marc Roca, Douglas Costa, Eric-Maxim Choupo Moting, Bouna Sarr) dają się ekipie Flicka we znaki.
Jesień w Bundeslidze stała także pod znakiem zwolnienia trenera Luciena Favre'a z Dortmundu, gdzie Szwajcar nie był już w stanie dać zespołowi nowego impulsu. Zaskakująco dobrze grał z kolei Union Berlin, a i na Stuttgart spływało wiele pochwał, czego nie mogli doświadczyć - rzecz jasna - w Schalke. No i jeszcze jedno związane z jesienią - reprezentacja.
Noworoczne porządki Mainz. Wraca ten, który ich stworzył niemal od podstaw, czyli Christian Heidel, a za pomagiera będzie miał Martina Schmidta (błagam, już bez żarcików o skoczku). Pytanie, kogo wybiorą na trenera, bo jeszcze dziś Lichte ma dostać wypowiedzenie.
— Tomasz Urban (@tom_ur) December 28, 2020
W kickerze pean pochwalny pod adresem @gikiewicz33. Piszą, że w pełni się sprawdził w pierwszych miesiącach i że FCA nie ma już problemu w bramce. Podają też, że Giki jest 4. bramkarzem w lidze wg not kickera i 3. wg procenta obronionych strzałów. #BundesTak
— Tomasz Urban (@tom_ur) December 27, 2020
W kadrze Joachima Löwa paradoksalnie... wiele rzeczy pozostało po staremu. Jesień stała głównie pod znakiem remisów i bicia Ukrainy. Nie były to jednak występy w pełni satysfakcjonujące i jak mantra w kontekście "Die Mannschaft" pojawiały się te same tematy. Czemu powołania nie dostanie Mats Hummels czy Thomas Müller? Czemu Niemcy nadal tak słabo bronią? Jaki pomysł na to wszystko ma Löw? Czy aby koncepcja nie uległa przedawnieniu? Czemu w reprezentacji grają takie ogórki? Kiedy w końcu nastąpi koniec testów, który selekcjoner zapowiadał? Momentem kulminacyjnym była rzecz jasna końcowa porażka z Hiszpanią 0:6, sprawiająca, że cała praca Löwa została poddana w wątpliwość. Za Odrą wielkiego optymizmu nie ma, zmiany na stołku selekcjonera przed Euro także nie będzie, ale trudno być spokojnym o grę drużyny państwowej.
Jaki więc był to rok dla niemieckiej piłki?
PLUSY:
- Bayern Monachium - potrójna korona, a do tego Superpuchary Niemiec i Europy. Rozstawianie po kątach każdego i to nie tylko na krajowym podwórku, co było normą w ostatnich latach. W tym roku o potędze Bawarii przekonała się cała Europa, a w lutym może również przekonać się cały świat - wtedy gigant pojedzie na Klubowe Mistrzostwa Świata.
- Hansi Flick - co gość pozamiatał i co stworzył potwora, to nie mam pytań. Niemiec udowodnił swoją fachowość, choć oczywiście łyżką dziegciu był brak nagrody dla najlepszego szkoleniowca na plebiscycie FIFA.
- Robert Lewandowski - czy się to komuś podoba, czy nie (chociaż nie wiem, dlaczego miałoby to robić JAKĄKOLWIEK różnicę), polski napastnik występuje w szeregach Bayernu i to tam dostąpił zaszczytu wkroczenia w szeregi największych. Jego ciężka praca podparta profesjonalizmem i niesamowitą mentalnością monachijczyków sprawiły, że mistrzowie Niemiec mają w swoich szeregach najlepszego piłkarza świata.
- Bayer Leverkusen - nie chodzi tu tylko o to, że Bayer jesienią wskoczył na chwilę na fotel lidera, ale o fakt, że w 2020 roku tylko w Monachium punktowali lepiej. Nie Dortmund, nie Lipsk, a właśnie Leverkusen jest drugą najlepszą drużyną Bundesligi w skali roku, co jest warte podkreślenia także dlatego, że latem przecież "Die Werkself" stracili Kaia Havertza i Kevina Vollanda.
- Defensywa Lipska - to, że Bayern strzelał najwięcej, jest oczywiste, ale że to RB Lipsk bronił najszczelniej? To już nie wszyscy wiedzą, a tak właśnie było. W 2020 roku "Byki" straciły tylko 26 goli w 30 meczach ligowych!
- Christian Seifert - szef DFL okazał się rewelacyjnym przywódcą na ciężkie czasy i w dużej mierze to dzięki niemu Bundesliga jako pierwsza wróciła do gry. Wiedział, kiedy coś powiedzieć, a kiedy być cicho. Wiedział, jak ułożyć sobie opinię publiczną. Wiedział, gdzie szukać sojuszników i na które aspekty zwracać uwagę podczas powrotu do grania po pandemii. Niemiecki futbol pokonał ją w kapitalnym stylu, a dowodził nim właśnie Seifert.
- Youssoufa Moukoko - chyba nikt nigdy nie pobije rekordu tego chłopaka, który w Bundeslidze zadebiutował mając 16 lat i 1 dzień. Wielki talent Borussii Dortmund ma już na koncie debiutanckie trafienie i choć oczywiście mnóstwo jeszcze brakuje mu do wielkości, to i tak jak na ten wiek prezentuje się wprost kapitalnie. Niemcy będą miały z niego ogromny pożytek, a Joachim Löw nie bez kozery mówił o nim jako o wyjątkowym talencie.
MINUSY:
- Reprezentacja - nie można pozytywnie oceniać tych kilku spotkań "Die Mannschaft". Nie było jakiejś kompletnej tragedii, ale trudno upatrywać w Niemcach faworyta mistrzostw Europy. Za dużo niepewności, za dużo wahań, za dużo "wylewów". Pewnie można by pominąć tutaj reprezentację, gdyby nie to 0:6, bo to właśnie ten mecz przelał czarę goryczy i wskazał kierunek, w jakim należy oceniać niemiecką kadrę.
- Schalke - 30 meczów ligowych i 1 zwycięstwo? No cóż.
- Timo Werner i Kai Havertz - mieli chłopaki zawładnąć światem po wywindowaniu się w Bundeslidze i europejskich pucharach, a jak na razie jest z nimi klops. Obaj nie stanowią o sile Chelsea, a tak po prawdzie... to są jej słabymi punktami.
- Hertha Berlin - w normalnych okolicznościach Hertha nikogo jakoś bardzo nie obchodzi, ale biorąc pod uwagę wielkie plany, jakie mają w jej części stolicy i hajs, jaki przelał inwestor Lars Windhorst, oczekiwaliśmy po "Starej Damie" czegoś więcej. Tymczasem gra berlińczyków wygląda słabo, drużyna jest chaotyczna, a transfery przeprowadzane bez finansowego stresu każą stawiać pod znakiem zapytania kompetencję zarządzających. Wypadałoby zrobić coś więcej.
- Leroy Sane - miał być super transfer, a jest super... nijakość. Fajnego zmiennika kupili sobie do Bayernu.
Bild z ankietą za 2020 rok odnośnie Bayernu.
— Gabriel Stach (@GabrielStachFCB) December 28, 2020
Debiutant/Przybysz Roku 2020:
1⃣ Jamal Musiala − 91%.
2⃣ Leroy Sane − 4%.
3⃣ Douglas Costa − 2%.
4⃣ Chris Richards − 1%.
5⃣ Marc Roca − 1%.
6⃣ Eric Maxim Choupo-Moting − 1%.
A teraz czas na coś, co tygryski lubią najbardziej, czyli NAJLEPSZA JEDENASTKA 2020 ROKU w niemieckiej BUNDESLIDZE!
- A w bramce stanął on, Manuel NEUER z Bayernu - nie ma chyba wątpliwości, co do tego wyboru. Najlepszy bramkarz świata wg plebiscytu FIFA, najlepszy bramkarz Bundesligi (choć wg not "kickera" w poprzednim sezonie było paru lepszych), kapitan absolutnego tryumfatora i jedna z ostoi reprezentacji Niemiec (sorry MAtS, tak było). Choć pod bramką Bayernu najczęściej za dużo się nie dzieje, to niejednokrotnie Neuer musiał ratować swój zespół w trudnych sytuacjach.
what a 2020 it’s been for manuel neuer pic.twitter.com/w5B9jzS2eU
— tasha (@mullerxbayern) December 28, 2020
- Na prawej stronie obrony zagrał zaś nietypowo on, Matthias GINTER z Mönchengladbach - lider drużyny Borussii. Choć nominalnie gra jako stoper, to na potrzeby tej jedenastki przesunęliśmy go na bok, gdzie też swego czasu trochę grywał. Poziom, na jaki wszedł w zespole "Źrebaków", może imponować, jego formę widać też w fantastycznych notach i po prostu w jego grze, na fundamencie której może opierać się Borussia - zarówno w lidze, jak i przede wszystkim w Lidze Mistrzów. Teraz to już nie wstyd powołać Gintera do kadry!
"kicker": Matthias Ginter był tego lata celem transferowym Chelsea.
— Kuba Karpiński (@kuba_karpinski) October 31, 2020
"Daily Mail" powołując się na Niemców twierdzi, że Chelsea przygotuje ofertę za obrońcę Borussii Mönchengladbach. pic.twitter.com/Ml40eutOWs
- Środek natomiast stanowił on, Dayot UPAMECANO z Lipska - każdy chce Upamecano. Warto pamiętać, że mówimy o gościu, który ma dopiero 22 lata, a już wygląda jak doświadczony, nowoczesny stoper. Silny jak wół, szybki jak gepard (prawie), a do tego wie, jak rozegrać piłkę od tyłu, choć czasem przesadza z ryzykiem. Nie bez powodu to właśnie RB ma najlepszą defensywę w Niemczech, bo nigdy nie wiesz, kiedy w twojego pędzącego napastnika wjedzie pociąg Upamecano.
- Towarzyszył mu on, David ALABA z Bayernu - choć końcówkę roku Austriak miał nieco słabszą, to jednak przez większość roku przed jego nazwiskiem należało stawiać słowo "pan". Nie zapominajmy, że rok temu został przesunięty (z musu) z lewej strony obrony na środek i ni z tego, ni z owego stał się generałem obrony Bayernu. Szybki, zwinny, zawsze czujny i doskonale ustawiony - taki był przez większość czasu Alaba, który swoim doświadczeniem składał w jedną całość obronę monachijczyków.
- Lewa flanka należała zaś do niego, ANGELINO z Lipska - dużo było wahań, czy nie postawić tutaj na Alphonso Daviesa z Bayernu, ale jednak górująca forma niesamowitego Hiszpana zaważyła. Jego zimowy transfer do Lipska okazał się strzałem w dziesiątkę, bo Julian Nagelsmann potrzebował właśnie takiego dzika. Gość jest w naszej jedenastce taką przeciwwagą dla Gintera, bo trudno mówić w przypadku Angelino o jakichś atutach defensywnych - on przede wszystkim skupia się na cioraniu z przodu. Jego lewa noga sieje postrach, technika wkręca rywali w ziemię, a skuteczność sprawia, że mówimy o najskuteczniejszym graczu "Byków" w bieżącym sezonie. Bilans 20/21? 20 występów, 8 goli, 6 asyst!
Jesień w wykonaniu lewego obrońcy Angeliño: 20 meczów, 8 goli, 6 asyst. A zakończył ją tak:pic.twitter.com/6tngye4MOj
— Marcin Borzęcki (@m_borzecki) December 23, 2020
- Po prawej, przed Ginterem, hasał on, Jadon SANCHO z Dortmundu - dwucyfrowa liczba goli i asyst w poprzednim sezonie robiła robotę i choć jesienią Anglik wyraźnie zwolnił tempo, to i tak wciąż jest graczem, na którego zwraca się uwagę mówiąc o BVB. Technika, panowanie nad piłką, zwinność i luz to atuty, które sprawiają, że Borussia zarobi na Sancho gruby szmal.
- Środkiem rządził on, Joshua KIMMICH z Bayernu - śmiem twierdzić, że oto właśnie jest najważniejszy piłkarz Bayernu Monachium. Sorry, Robert, ale jednak to Kimmich zawsze znajduje się w centrum uwagi, odpowiada za rozgrywanie akcji drużyny, za planowanie jej kombinacji, za asekurację defensywy i rozpędzanie ofensywy. Kimmicha znajdziesz wszędzie, Kimmich zrobi wszystko - zarówno pięknego i efektownego, jak i brudnego, ale skutecznego. Mentalny lider z genem zwycięstwa, perfekcyjnie pasujący do filozofii Bawarczyków. Przyszły kapitan, ot co.
- Towarzyszył mu natomiast on, Leon GORETZKA z Bayernu - aż trudno sobie wyobrazić, jakim dzikiem stał się pod Flickiem Goretzka. Świetny box-to-box, którego wejścia z drugiej linii sieją postrach od Gibraltaru aż po Kamczatkę. Oprócz tego niemiecki pomocnik jest zaprzeczeniem stereotypu, że podczas lockdownu można tylko siedzieć na dupie i tyć. Gdy Bundesliga wróciła do grania, jednym z elementów, które rzucały się w oczy, był... wielki biceps Goretzki! Nawet koszulka nie zawsze wytrzymała to mięśniowe napięcie!
Leon Goretzka chyba z siłownią jest za pan brat! pic.twitter.com/er6UFxDZ9n
— Transfery Piłkarskie (@Transfery_) June 27, 2020
- Asysty zaś słał jak szalony on, Thomas MÜLLER z Bayernu - król asyst i gola z dupy powrócił! Flick odkurzył Müllera, aż miło i choć poczciwy Tomek raczej swoją grą w oczy się nie rzuca, to zawsze wie, gdzie się znaleźć, zawsze wie, gdzie pobiec i zawsze wie, jak dograć. Nikt nie asystował przy golach Roberta Lewandowskiego tak często, jak robił to Müller.
- On, Robert LEWANDOWSKI z Bayernu - przepraszam, panie Robercie, ale o panu wiadomo już wszystko. Co tu mogę dodać? Król strzelców wszystkiego, gdzie można strzelać, najlepszy piłkarz świata i król ofensywy. Każdy by chciał mieć takiego napastnika.
- Koło "Lewego" zaś biegał jego następca, on, Erling HAALAND z Dortmundu - choć z grą BVB bywało różnie, zdarzały się miałkie mecze, błędy w defensywie i powszechna irytacja, to Norweg nie zawodził nigdy. 20-latek przybył do Dortmundu w styczniu zagrał 32 razy, zdobywając 33 gole i 6 asyst. Jak trwoga, to do Haalanda - mówi staropolskie przysłowie.
Thank you @BVB for my first year at the club! 🙏🏻🙌🏻 🖤💛 pic.twitter.com/KxC4xR5fvv
— Erling Haaland (@ErlingHaaland) December 29, 2020