Whobameyang. Kapitalny debiut Batshuayia w BVB!
Zastanawiałem się dzisiaj, czy istnieje w Dortmundzie życie bez Pierre'a-Emericka Aubameyanga - czytajcie TUTAJ, wraz z zapowiedzią całej kolejki. Borussia ściągnęła w jego miejsce rezerwowego Chelsea, o którym mówiło się dużo dobrych rzeczy, ale niezbyt często miał okazje pokazywać je na boisku, bo grał po prostu mało. Michy Batshuayi dał jednak wszystkim fanom BVB pozytywny sygnał, ponieważ w wygranym przed chwilą 3:2 wyjazdowym spotkaniu z FC Köln, Belg wpakował do bramki dwa gole.
Nie było wiadomo, czy Baczu wystąpi w pierwszym składzie, bo jakby nie patrzeć jest w Borussii bardzo krótko, transfer sfinalizowano przedwczoraj. Peter Stöger mówił na przedmeczowej konferencji, że Belg będzie przynajmniej w kadrze, ale okazało się, że Austriak zaufał mu na tyle, że w meczu z outsiderem Bundesligi, ostatnią Kolonią, Batshuayi wystąpił od pierwszej minuty. Opłacało się.
Najaktywniejszym okresem 24-latka była środkowa faza meczu, z naciskiem na drugą część pierwszej połowy spotkania. Właśnie wtedy nowy napastnik otwarł wynik tej potyczki, chociaż już wcześniej oddał strzał z obrębu pola karnego, kiedy został zablokowany przez Jorge Mere. W 35. minucie Borussia odebrała piłkę na połowie rywali, na lewej stronie został uruchomiony Jeremy Toljan, który wykorzystał swoją szybkość i dynamikę, wbiegając w pole karne ekipy FC Köln. Gospodarze bronili źle, wracali powoli i zostawili piłkarzom BVB bardzo dużo miejsca, z czego skrzętnie skorzystał właśnie Batshuayi, pakując do bramki piłkę wystawioną z linii końcowej przez Toljana. 1:0. Belg jeszcze przed przerwą podwyższył prowadzenie, wówczas asystę ponownie zanotował były gracz Hoffenheim, ale arbiter ostatecznie nie uznał bramki, ponieważ wypożyczony z Chelsea snajper znajdował się na spalonym. Słusznie.
W drugą połowę Baczu też wszedł z buta. Zanim zdobył drugiego gola, oddał hołd Pierre'owi-Emerickowi Aubameyangowi i zmarnował sytuację sam na sam z Timo Hornem. W 62. minucie spisał się już jednak dużo lepiej i po podaniu Pulisica pokonał niemieckiego bramkarza FC Köln. Była to błyskawiczna odpowiedź na wyrównanie Kozłów z 60. minuty. Później większą inicjatywę mieli piłkarze gospodarzy, a Belg był mniej widoczny i głównie próbował utrzymywać piłkę, jeśli ta akurat znalazła się w jego okolicy.
Łącznie, idąc za statystykami WhoScored, Michy Batshuayi oddał w tym meczu aż 7 strzałów, czyli najwięcej na boisku i prawię połowę z tego, co nastrzelała sobie Borussia. Wykonał 20 podań, z czego 16 było celnych, co dało mu celność na poziomie 80%. Jedno podanie było kluczowe. Wykonał także dwa udane wślizgi, z czego jeden tuż przed polem karnym gospodarzy, kiedy efektownie wyłuskał futbolówkę spod nóg uciekającego przeciwnika. Ogólnie Baczu pokazał zaangażowanie i walkę, udowodnił, że silny z niego skurczybyk (czego nie można było powiedzieć o Aubameyangu), odpychając i wywracając zarazem chociażby sporego Sörensena. Na pewno lepiej operuje też piłką od Gabończyka, ale umówmy się, że nie jest to jakieś specjalne osiągnięcie dla profesjonalnego piłkarza. Jeśli chodzi o wady, to nie trzeba było oglądać meczu, żeby domyślić się, że Batshuayi jeszcze nie do końca czuje klimat drużyny, momentami bywał zagubiony, ale nie miało to jakiegoś wielkiego wpływu na ofensywę gości. Co innego, gdy pewnego dnia ogarnie, gdzie ma biegać i zacznie dogadywać się z kolegami, wtedy może to okazać się niezwykle groźną bronią. Wyglądał też na gościa, który może mieć tendencje do nonszalancji, ale o takich rzeczach nie można gadać tylko po jednym meczu. No i mógł lepiej zachować się przy golu Mere na 2:2, podczas defensywnego rzutu rożnego.
Ogółem Batshuayi zagrał naprawdę dobry mecz, zrobił, co do niego należało i nie można mieć do niego jakichś większych pretensji. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że był to debiut, można powiedzieć, że spisał się wręcz rewelacyjnie. Aż przypomniał się pewien taki Gabończyk, który w swoim pierwszym meczu dla Dortmundu zdobył hat-tricka...
Gole Bacza możecie zobaczyć na Footrollu, przechodząc TUTAJ.
Whobameyang?
— Julia Kramek (@juliakramek) 2 lutego 2018
Borussia wygrywa mimo wszystko zasłużenie, w FC Köln brakowało jakiegoś takiego zęba i chęci. Mimo tego BVB i tak wciąż gra jak miękki lać, a im bliżej bramki Bürkiego, tym większa panika.#bundesTAK #KOEBVB
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) 2 lutego 2018