Bayern jeszcze nigdy tak nie dominował
Dominacja Bayernu robi się przerażająca i dochodzi do rozmiarów, których trudno było się spodziewać na początku sezonu. Gdy rozgrywki wystartowały, Carlo Ancelotti nie kwapił się do obudzenia uśpionego smoka, a Borussia Dortmund hulała w najlepsze, można było marzyć o ciekawym sezonie, z pasjonującą walką o tytuł, w którym monachijczycy nie zapewnią sobie meistra już w marcu. Teraz można się co najwyżej z tego śmiać, po 21. kolejkach Bundesligi żaden lider nie miał aż 18 punktów przewagi nad wiceliderem, który dokładnie tyle samo traci do strefy spadkowej. Bayern miażdży ligę niemiecką, a reszta gra tak nierówno, że aż wstyd przyznawać się, że ich celem jest wicemistrzostwo.
FC Köln 2:3 Borussia Dortmund (60' Zoller, 69' Mere - 35', 62' Batshuayi, 84' Schürrle)
Jeśli chcecie wiedzieć, jak zagrał Michy Batshuayi w swoim debiucie (choć pewnie widzicie już linijkę wyżej), to kliknijcie TUTAJ, gdzie opisałem mecz tylko pod jego kątem. Zaś co do samego spotkania to było po prostu zajebiste, nic dodać, nic ująć. Oczywiście dortmundczycy musieli pokazać swoją totalną nieporadność i ciapowatość (lekkie słowo w celu uniknięcia wulgaryzmu, który pojawiłby się, gdyby usunąć tam jedną literkę). Kontrolowali to spotkanie, a Kolonia nie miała prawa wbić im tych dwóch goli - no ale raz musiał pomóc Bürki, a raz fatalne krycie przy rożnym. Byli lepsi, to fakt, ale i tak nie jest normalne to, że w 84. minucie tyłek musi im ratować Andre Schürrle - który swoją drogą zagrał całkiem wporzo mecz. BVB i punkt straty do wicelidera to jakiś ponury żart, biorąc pod uwagę ich jesienną dyspozycję.
Schalke 1:2 Werder Brema (24' Konoplyanka - 79' Kruse, 90+3' Junuzović)
Borussia gra ciekawe mecze, Schalke nie. Boże, co to była za tragedia do oglądania... Na szczęście dwaj czołowi bramkarze Bundesligi (najpierw Pavlenka, potem Fährmann) popełnili takie błędy przy golach, że omal z wersalki nie spadłem. Końcówka była całkiem znośna, Schalke grało w osłabieniu po tym, jak drugą żółtą zobaczył Nastasić, Werder wyrównał, a w doliczonym czasie gry wykorzystał juniorskie, a nawet trampkarskie zachowanie obrony gospodarzy i z lekką pomocą szczęścia zdobył zwycięską bramkę. No i po raz pierwszy, nie licząc pierwszej kolejki, wykaraskał się ze strefy spadkowej. A Schalke dało się wyprzedzić Dortmundowi przez lepszy bilans bramek i po raz pierwszy od dziesiątej kolejki znajduje się poza Ligą Mistrzów.
Freiburg 0:0 Bayer Leverkusen
Będzie to dość nietypowe podsumowanie meczu Leverkusen, bo nie ma tutaj nic ciekawego do napisania na temat Leona Bailey'a. Jamajczyk ciorał i ciorał w ostatnich meczach, aż w końcu przyszło słabsze spotkanie i zmiana w 65. minucie. Mimo bezbramkowego remisu mecz był intensywny i dynamiczny, dało się go oglądać, chociaż wiadomo, że jednak co gol, to gol. Rafał Gikiewicz niestety musiał wrócić na ławkę rezerwowych, Schwolow ponownie wskoczył do składu, ale to nie dziwi chyba nikogo, kminiącego klimat SCF. Freiburg śrubuje tym samym swoją kapitalną passę dziewięciu meczów bez porażki, coraz śmielej macha białą chusteczką do strefy spadkowej i w dodatku śmieje się Aptekarzom w twarz, ponieważ właśnie wczoraj dobiegła końca ich seria 25 ligowych potyczek ze strzeloną bramką - najlepsza w historii. Schwarzwald-Stadion to jednak wredne miejsce. Bardzo wredne.
We've had goals everywhere*! ⚽
— Bundesliga English (@Bundesliga_EN) 3 lutego 2018
*Almost everywhere pic.twitter.com/mQO1WW49xL
Mainz 0:2 Bayern Monachium (33' Ribery, 44' James)
Robota wykonana i po szychcie. Statystyki mówią, że Mainz oddało w tym meczu nawet kilka strzałów więcej od Bayernu, ale nie dajcie się zmylić wrażeniu, że mieli tutaj jakieś szanse na trzy punkty. Nie mieli i gdyby strzelili jakiegoś gola, to najprawdopodobniej w ciągu parunastu następnych minut straciliby ze dwa. Warto zwrócić uwagę na paradę Svena Ulreicha z początków drugiej połowy, gdy sparował nad poprzeczkę uderzenie Quaisona, bo... po prostu była to fajna parada, co mam tutaj więcej mówić. Bayern niszczy, mieli i gwałci Bundesligę.
Wyścig niedojebanych o miejsce wicemistrza Bundesligi przybiera na sile. Bayer niestety nie pomaga.
— Krzysiek Perchał (@perchal) 3 lutego 2018
Hertha Berlin 1:1 Hoffenheim (58' Kalou - 38' Kramarić)
Wynik był w sumie do przewidzenia (hahaha, w Bundeslidze i do przewidzenia, hahaha), chociaż Hoffenheim miało przewagę. Nie był to może mecz kolejki i żadna ze stron nie może być w pełni usatysfakcjonowana z takiego rezultatu, ponieważ w 2018 roku obie pozostają jeszcze bez wygranej i zakopują się coraz głębiej w środku tabeli. Chociaż nie możemy zapominać, że jest ona płaska jak stół. W każdym razie goście od 17. minuty musieli radzić sobie bez Kerema Demirbaya, który w zderzeniu z wybijającym piłkę Torunarighą... no zresztą zobaczcie sami poniżej. Hoffenheim od razu napisało, że piłkarzu udał się do szpitala i trzeba przyznać, że taki obrazek nie wróży nic dobrego:
Oficjalny komunikat klubu: Zawodnik zerwał więzadło poboczne oraz naderwał więzadło piszczelowo-skokowe w prawym stawie skokowym. Dwukrotny reprezentant Niemiec wypadnie z gry w następnych tygodniach.
— Michał Serafin (@serafin_michael) 4 lutego 2018
Szczęście w nieszczęściu. #BundesTAK pic.twitter.com/VB7bPxQQOX
Wolfsburg 1:1 Stuttgart (24' Origi - 60' Gomez)
No i strzelił w końcu Mario Gomez pierwszego gola po powrocie do Stuttgartu i żeby było śmieszniej... na stadionie Wolfsburga, z którego odszedł. Żeby było jeszcze śmieszniej, zapewnił VfB drugi wyjazdowy punkt w tym sezonie, a żeby już w ogóle leżeć i sikać ze śmiechu, to ten fantastyczny rezultat osiągnęli z trenerskim bogiem Korkutem na ławce, w jego debiucie. Co prawda Stuttgart ma teraz tylko jeden punkt przewagi nad miejscem barażowym, a ich forma nie zwiastuje szaleńczej pogoni za Dortmundem czy Schalke, ale lepszy rydz niż nic. Na razie. No i trzeba też odnotować 12. remis Wilków, którzy bez remisowania sobie życia nie wyobrażają.
Origi's goal Vs @VfB #WOBVfB pic.twitter.com/EE965CgMQe
— Tom (@Wolfsburg__UK) 3 lutego 2018
Borussia Mönchengladbach 0:1 RB Lipsk (89' Lookman)
Pierwsza połowa słabawa, druga dużo lepsza. Lipsk wygrał zasłużenie, był stroną przeważającą, ale jak słusznie zauważył Tomasz Urban, lepsze sytuacje mieli gospodarze. Tak czy siak hitem był młody Lookman, którego RB wypożyczył na pół roku, w ostatni dzień okienka transferowego, który wszedł na ostatni kwadrans i który dał gościom zwycięską bramkę. Pokazał tym samym jęzor Samowi Allardyce'owi, trenerowi Evertonu, mówiącemu, że byli przeciwni temu wypożyczeniu, bo jest to po prostu skok na zbyt głęboką wodę. Chociaż Hasenhüttl mówił po meczu, że rozważał nawet wędkę dla młodego Anglika... (jakby ktoś nie skumał, wędka oznacza sytuację, gdy trener ściąga wprowadzonego rezerwowego lub zdejmuje kogoś jeszcze w pierwszej połowie)
Hasenhüttl o Lookmanie: Miał szczęście, że był jeszcze na boisku i nie dostał ode mnie wędki. Cały czas się ślizgał w swoich korkach. To były jedyne korki, które przywiózł ze sobą z Anglii. Nie chciał ich ściągać. (śmiech)
— Michał Serafin (@serafin_michael) 3 lutego 2018
[Sky/Bild] #BundesTAK
Lookman to pierwszy Anglik od 2005 roku, który zdobył gola w Bundeslidze#bundesTAK https://t.co/UtCKxf8hz6
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) 3 lutego 2018
Augsburg 3:0 Eintracht Frankfurt (19' Koo, 76' Gregoritsch, 89' Richter)
Zaskakująco wysoka porażka Eintrachtu, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę solidność, jaką ostatnio prezentowali i to, że na wyjazdach punktują lepiej niż u siebie. A tu taki fail. W dodatku to nie była porażka, w której goście mieli coś do gadania, bo Augsburg, mimo dużo mniejszego posiadania, po prostu na nic im nie pozwolił, nawet na stworzenie jakiegoś sensownego zagrożenia - chociaż pod koniec Jović trafił w słupek. Bawarczycy najzwyczajniej w świecie wyłączyli Eintracht i podtrzymali świetną passę nieprzegranych meczów u siebie, która trwa aż od 21 października.
HSV 1:1 Hannover (86' Kostić - 37' Fossum)
Pierwsza połowa przypominała trochę Podbeskidzie takie z Łęczną (ale tylko trochę, szanujmy się, polski klasyk to zdecydowanie lepsze widowisko) i na szczęście kapitalny gol Fossuma rozkręcił co nieco ten smutny hamburski wieczór. Po przerwie gospodarze byli stroną przeważającą, zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że lepszą, co w przypadku HSV zdarza się rzadziej niż uczciwy polityk. Wynikało to też z tego, że Hannover mocno się cofnął i aż prosił się o to, żeby Hamburg im tego gola wpakował. No i wpakował. Goście na pewno nie byli stroną lepszą, ale jakoś jest mi ich trochę szkoda. Nie wiem, może dlatego, że jest mi szkoda każdego, kto traci punkty z HSV?
Trenerzy HSV i H96 znaja sie ze wspolnej gry w Hamburgu.
— Maciej Iwanow (@Maciej_Iwanow) 4 lutego 2018
Po zakonczeniu kariery dalej utrzymuja ze soba kontakt i spotykaja sie od czasu do czasu na grillu#bundesTAK
Podsumowanie gry Polaków zajmie mi dzisiaj wyjątkowo mało czasu:
- Robert Lewandowski wszedł w 63. minucie meczu z Mainz. W końcu ma zmiennika, to może;
- Łukasz Piszczek zagrał dobry mecz z FC Köln;
- Reszta albo siedziała na ławce, albo nie było jej w kadrze.