Łzy szczęścia, łzy smutku - co MUSISZ wiedzieć po sezonie BUNDESLIGI
Wspaniały to był sezon, nie zap... nie no, już za dużo tego hasła przewija się ostatnimi czasy w mediach, więc tym razem odpuścimy sobie cytowanie klasyka lat 90. Lecz prawda - nie zapomnimy tego sezonu, ponieważ właśnie w rozgrywkach 2020/21 Robert Lewandowski pobił jeden z najważniejszych rekordów niemieckiej piłki. Ale spoko, spoko - nie tylko "Lewym" żyje człowiek, zresztą... pewien reprezentant Polski swego czasu spisał się w Niemczech od Lewandowskiego lepiej!
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
1. Śląski król
No dobra, zacznijmy od tego najważniejszego, bo jest to rzecz iście paląca, trapiąca i gitarę zawracająca. Jak to był reprezentant Polski lepszy od boskiego Roberta?! Był. Był gość, który w NAJWYŻSZEJ lidze niemieckiej zdobył nie 41, a 42 gole! Ten pan nazywał się Ernest Wilimowski i był jednym z najlepszych - jeśli nie najlepszym - piłkarzem, który kiedykolwiek założył "biało-czerwony" trykot. Niektórzy twierdzili, że gdyby historia potoczyła się inaczej, gdyby nie wojna i skomplikowany los Ślązaków, to... teraz w historii futbolu mówilibyśmy nie o Pelem, a właśnie o "Ezim". Taka to była legenda.
Ale o co cho z tymi 42 bramkami? Otóż w sezonie 1940/41 Wilimowski, reprezentując barwy policyjnego PSV Chemnitz, w saksońskiej Gaulidze zdobył aż 42 gole w 22 meczach! Oczywiście - czasy były wtedy inne, futbol wyglądał inaczej (w müllerowskich latach 70. również, logiczne, nie?), no i przede wszystkim nie było wtedy Bundesligi. Niemcy oddzielają grubą kreską piłkę przed powstaniem Bundesligi i po jej założeniu (1963) - także dlatego że wstyd im za historię II wojny światowej. Gerd Müller był więc rekordzistą jednej, centralnej ligi ogólnopaństwowej, bo za czasów Wilimowskigo takiej po prostu nie było. Wtedy każdy region grał swoją ligę, a najlepsze zespoły z każdego regionu (w 1940/41 z tzw. Gauligi) przechodziły do dalszej rundy rozgrywanej już w ramach pucharu. No i tam kopały se, jakby w jakimś pucharze, aż dochodziło do wielkiego finału.
Organizacja zupełnie inna niż obecnie, ale "Ezi" formalnie rzecz ujmując strzelał na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Niemczech. A jako że w swojej karierze reprezentował barwy m.in. Polski, to w pewnym sensie można traktować go jako piłkarza polskiego - choć narodowości śląskiej. Czyli panie "Lewy"... jeszcze jednego trafienia do rekrodu zabrakło!
AKTUALIZACJA
— Mariusz Kowoll (@KowollMariusz) May 17, 2021
Ernest Wilimowski w sezonie 1940/41 zdobył jednak nie 41 ale 4⃣2⃣ bramki!😱
Skąd ta nagła zmiana?
Liczbę 41 podał Kicker, lokalna gazeta relacjonowała o jednego więcej. W sobotę dotarłem do kolejnego źródła z Saksonii - potwierdza brakującego gola, a zatem 4⃣2⃣⚽💪 pic.twitter.com/myHToNDEL9
2. Pożegnanie legendy
Niestety nie tak, jak to powinno wyglądać, ale jednak po 11 latach gry na wysokim poziomie Borussię Dortmund opuścił Łukasz Piszczek. Warto o tym pamiętać, szczególnie w ferworze podniety rekordem Lewandowskiego. Były łzy szczęścia w przypadku "Lewego", był łzy wzruszenia i smutku w przypadku "Piszcza". Trybuny były puste, ale kibice i tak przygotowali specjalną oprawę, wywieszając na Südtribüne mnóstwo podziękowań skierowanych w stronę blisko 36-letniego obrońcy. Były kwiaty, pamiątkowa kanwa, okazjonalne koszulki ubrane przez kolegów... no i szpaler! Był pożegnalny szpaler, bo Piszczek jako kapitan zagrał rzecz jasna w podstawie i po 75. minutach dano mu okazję na efektowne zejście, niestety bez kibiców, chociaż... Borussia chce zorganizować mu pożegnalny mecz, który przy okazji będzie okazją na podziękowania dla Svena Bendera, który zakończył karierę, a również swego czasu osiągnął w BVB wiele! Piszczek zagrał w dortmundzkiej koszulce 382 razy, zdobywając 8 trofeów.
Danke Piszczu! 💛🖤 pic.twitter.com/8kGZHOWWou
— BVB Buzz (@BVBBuzz) May 22, 2021
3. Świetny sezon Gikiewicza
Choć Rafał Gikiewicz wśród wielu polskich kibiców nie cieszy się najlepszą opinią, to jednak ma za sobą bardzo udany sezon. Według not "kickera" tylko Manuel Neuer i Stefan Ortega (Arminia) byli lepiej oceniani, a według statystyk Bundesligi jedynie Ortega obronił więcej uderzeń - 134 przy 132 strzałach Polaka. Co w czołówce robi gościu z Bielefeldu? Rzecz jasna ratuje dupę swoim obrońcom, którzy na najwyższym poziomie zdecydowanie się nie znajdują, podobnie zresztą sprawy mają się w gikiewiczowym Augsburgu. Obrońcy dali bramkarzom wiele szans na popisy, a "Giki" wykorzystał je fenomenalnie. Bezapelacyjnie należy uznać go za perfekcyjny transfer tej maksymalnie przeciętnej drużyny, czego... na razie nie można powiedzieć o Robercie Gumnym. On ma jeszcze dużo elementów do poprawy.
Lewandowski & Gikiewicz pic.twitter.com/XYIJScLZED
— Bayern & Germany (@iMiaSanMia) May 22, 2021
4. Ktoś lepszy od Haalanda
Wiele krzyków niezadowolenia i pseudopatriotycznego oburzenia wywołał fakt, że w głosowaniu kibiców Bundesligi najlepszym piłkarzem sezonu został Erling Haaland, wielokrotnie w pojedynkę ciągnący grę Borussii Dortmund. Norweg zdobył 27 goli w 28 występach, dorzucił do tego 8 asyst, co jest świetnym rezultatem. Był jednak ktoś jeszcze lepszy i nie mówię tylko o Lewandowskim. Chodzi o... Andre Silvę z Eintrachtu Frankfurt, który bramek miał 28! Portugalczyk dorzucił jeszcze 8 asyst, aczkolwiek miał rozegrane 4 spotkania więcej od Haalanda, więc to także miało pewne znaczenie. Warto jednak dodać, że Haaland na listę strzelców wpisywał się tylko w 14 meczach, podczas gdy Silva ładował w 21 spotkaniach. Norweg z BVB często trafiał w trakcie jednego występu częściej niż raz, ustępując w liczbie (przynajmniej) doppelpacków tylko Gerdowi Müllerowi. Nie można jednak zapominać o Portugalczyku z Eintrachtu, bo tak dobrego sezonu w jego wykonaniu nie spodziewał się chyba nikt!
Ale z tym Haalandem, jako najlepszym piłkarzem sezonu w Bundeslidze, to się trochę zdziwiłem.
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) May 25, 2021
5. Mogło być... słabo
Jak co sezon w Bundeslidze, największe jaja były na dole tabeli. Schalke zagrało jeden z najgorszych sezonów w historii rozgrywek w ogóle, bez podziału na kluby, i już dawno temu spadł do drugiej ligi. Tego nie spodziewał się nikt, podobnie jak mimo wszystko nie przypuszczano, że z elitą pożegna się Werder Brema - klub mający na ten moment najwięcej rozegranych spotkań w Bundeslidze. Jako że obie te wielkie marki lecą do 2. Bundesligi, będzie tam bardzo ciekawie, bo grają tam jeszcze przecież HSV, St. Pauli, Norymberga czy Fortuna Düsseldorf, awansowały mocno kibicowskie ekipy z Drezna i Rostocku... No, no! Kogo za to będziemy mieli w najwyższej lidze? Bochum, Greuther Fürth, Arminię Bielefeld... a niewiele brakowało, aby było jeszcze Holstein Kiel, które jednak ostatecznie uległo Kolonii w barażu. Trzy wyraźnie słabsze od reszty stawki ekipy aż proszą się o walkę o utrzymanie.
Dzisiaj wielki dzień. Dziękuję rodzince #effzeh @fckoeln @fckoeln_en to był świetny dwumecz. Pięknie pożegnał się z klubem Skhiri tą bramką.
— Mariusz Zięba (@ma_ziebaa) May 29, 2021
Teraz czas na kolejny ciężki sezon w walce o utrzymanie 😎 będzie się działo w okienku transferowym.
Danke Funkel 👏
6. Zamieszało trenerami
Ogromny chaos pojawił się w ścisłej czołówce na stołkach trenerskich. Choć czekamy jeszcze na parę potwierdzeń, to większość rzeczy już wiemy, a najistotniejsze jest to, że całe top 6 zmienia szkoleniowców, w niektórych przypadkach się nimi wymieniając! Kuriozum! I tak: do Bayernu idzie Julian Nagelsmann z Lipska, do Lipska idzie Jesse Marsch z Salzburga, do Dortmundu idzie Marco Rose z Mönchengladbach, do Wolfsburga idzie jeszcze nie wiadomo kto, do Eintrachtu Frankfurt idzie Oliver Glasner z Wolfsburga, do Leverkusen idzie Gerard Seoane z Young Boys Berno - i bonus, do 8. Mönchengladbach idzie Adi Hütter z Frankfurtu. Da się w tym wszystkim pogubić, a trzeba jeszcze dodać Hansiego Flicka, który z Bayernu przeszedł do reprezentacji Niemiec!
Hansi Flick wybrany Trenerem Sezonu w Bundeslidze przez Bilda.
— Gabriel Stach (@GabrielStachPL) May 29, 2021
(Na podstawie średniej not i liczby wystąpień w Drużynie Tygodnia). pic.twitter.com/115XAxt60f
7. Nie-big city club
Kasa od inwestora miała pomóc Hercie Berlin awansować do pucharów, stworzyć potęgę, siłę, a... nic z tego nie wyszło. "Stara Dama" w pewnym momencie haczyła o strefę spadkową i choć koniec końców udało jej się utrzymać, humory zdecydowanie nie są tam dobre. Krzysztof Piątek może został najlepszym strzelcem zespołu (razem z Jhonem Cordobą i Matheusem Cunhą), zdobywając 7 bramek, ale daleko w tym wszystkim było do ideału. Na razie nadal Hertha jest klubem wijącym się, zdezorganizowanym, pełnym zamieszania, nawet związanego z... "rasizmem", bo stołeczne gabinety musiał opuścić przedstawiciel głównego inwestora, były reprezentant Niemiec Jens Lehmann, za dziwnego SMS-a wysłanego do czarnoskórego byłego zawodnika, a obecnie eksperta TV, Dennisa Aogo. Zresztą więcej pisaliśmy o tym TUTAJ.
R. Lewandowski w ostatnim sezonie sam zdobył więcej bramek od 7 drużyn Bundesligi. "Zremisował" jedynie z Herthą (41)
— Claudio Mutka (@claudio_mutka) May 29, 2021
Mainz(39)
Augsburg(36)
Werder(36)
Koln(34)
Arminia(26)
Schalke(25)
Krótko mówiąc: BESTIA!#BundesTAK
8. Chorwat ponadprzeciętny
Wszyscy wiedzą, że Chorwaci mają kozak piłkarzy. Jednym z nich jest Andrej Kramarić, który już od kilku sezonów wymiata w Hoffenheim. Gdyby nie kontuzje... No w każdym razie w tym sezonie uniwersalny napastnik zdobył 20 goli, stając się pierwszym Chorwatem, który osiągnął taki wynik w Bundeslidze! Ktoś pomyśli - Mario Mandżukić. Jasne, to był dobry snajper, który grał dla Wolfsburga i Bayernu, ale nie przekroczył granicy 18 bramek. I pomyśleć, że kiedyś z Mandżukiciem miał rywalizować Lewandowski...
Najwyżej oceniani piłkarze w tym sezonie Bundesligi (średnie ocen) przez Kickera:
— Gabriel Stach (@GabrielStachPL) May 22, 2021
1⃣ Robert Lewandowski − 2,50.
2⃣ Leon Goretzka − 2,77.
2⃣ Andrej Kramaric − 2,77.
4⃣ Stefan Ortega − 2,80.
5⃣ Manuel Neuer − 2,81.
JAK WYGLĄDA 11 SEZONU WG FOOTROLLA?
Manuel NEUER (Bayern) - w czołówce najczęściej broniących uderzenia rywali znaleźć go trudno, w końcu gra w najlepszej drużynie, która z reguły atakuje, ale w wielu sytuacjach ratował swoich kolegów fantastycznymi paradami. Został także golkiperem z największą liczbą czystych kont w historii Bundesligi, choć sama defensywa monachijczyków do najszczelniejszych nie należała.
Maxence LACROIX (Wolfsburg) - jedna z największych pozytywnych niespodzianek sezonu, absolutny kandydat do jakiegoś giga transferu. 21-letni Francuz okazał się fantastycznym transferem i jednym z czołowych defensorów - szybki, inteligentny, pewnie grający, dojrzały. "Wilki" kupiły go tylko za 5 mln euro!
Marvin FRIEDRICH (Union) - nie było oczywiste to, że do pucharów - kosztem choćby Gladbach - załapał się Union Berlin. Tego się nie spodziewał nikt, a duży w tym udział miał Marvin Friedrich, który wziął na siebie ciężar dowodzenia obroną berlińczyków. No i dołożył do tego 5 goli oraz 2 asysty! 25-latek zagrał we wszystkich 34 kolejkach od deski do deski.
Raphael GUERREIRO (Dortmund) - różne momenty miała w tym sezonie Borussia, ale na Guerreiro zawsze można było liczyć. Portugalczyk zaliczył aż 11 asyst, do których dołożył 5 goli i choć defensywa BVB - jak co roku - popełniała pomyłki, jego rzadko można było znajdywać pośród bramkowych winowajców. Gwiazda! W naszej jedenastce postanowiliśmy zastosować innowację i przesunąć go z lewej obrony do trzyosobowego środka bloku defensywnego...
Jadon SANCHO (Dortmund) - wybór dość nieoczywisty, bo Anglik na jesień nie błyszczał tak, jak na wiosnę. Koniec końców jednak pokazał swoją magię, a nawet gdy - można by rzecz - nie szło mu tak, jak oczekiwano (w końcu to gracz klasy światowej), to zawsze notował jakieś liczby i miał udział przy golach. Po prostu świetny zawodnik.
Maximilian ARNOLD (Wolfsburg) - smutno mu było, że Joachim Löw nie powołał go do kadry, no ale akurat w środku pola Niemcy mają przesyt jakości. Nie zmienia to jednak faktu, że Arnold to bezsprzeczny lider i postać identyfikacyjna Wolfsburga, który ma za sobą kapitalne rozgrywki. 27-latek robi wszystko, aby być nazywany legendą "Wilków", bo pomocnik z niego naprawdę bardzo dobry.
Joshua KIMMICH (Bayern) - wiadomo, że Lewandowski i tak dalej, ale tak naprawdę to Kimmich jest najważniejszym piłkarzem Bayernu. Niemiec to pomocnik klasy internacjonalnej, mózg drużyny, szef środka pola, oś, wokół której obraca się cały monachijski organizm. Jego podania sieją zamęt, jego spokój imponuje, a mentalność i ambicja idealnie wpasowują się w potęgę klubu z Bawarii.
Filip KOSTIĆ (Eintracht) - walczył Serb o pozycję w jedenastce z Angelino i ostatecznie wygrał ją w przedbiegach. Hiszpan zaczął świetnie, potem było tylko gorzej, Kostić zaliczył sezon wręcz odwrotny. Wahadłowy Eintrachtu koniec końców osiągnął wynik 4 goli i 17 (!) asyst, pokazując ponownie swoją wybitną wręcz dynamikę, dzięki której potrafi rozerwać szyki defensywne każdego przeciwnika. Angelino goli miał tyle samo, ale asyst... ledwie 6.
Thomas MÜLLER (Bayern) - trudno, aby w jedenastce sezonu nie znalazła się prawa ręka Roberta Lewandowskiego i zdecydowanie najlepszy asystent sezonu. Odkurzony Tomek to kapitalny zawodnik, który w minionych rozgrywkach zdobył 11 goli i 21 asyst. Z takim kimś za plecami aż chce się bić 49-letnie rekordy!
Erling HAALAND (Dortmund) - najlepszy piłkarz sezonu, prawda? Trudno było wybrać, czy powinien być tu on, czy wicekról strzelców Andre Silva, ale jednak przez wzgląd na jego indywidualne znaczenie dla BVB padło jednak na Norwega. No i poza tym zagrał mniej meczów niż Portugalczyk... Haaland to potwór, mentalny kozak, który nawet, kiedy drużynie nie idzie, w pojedynkę jest w stanie zdziałać coś w ofensywie. Bywa pokraczny, ale umie przebijać się z piłką przy nodze przez kolejne zasieki przeciwnika, co kończy potem bombą z lewej nogi. Kozak.
Robert LEWANDOWSKI (Bayern) - 41 goli, 29 meczów.
A TERAZ CZAS NA... ANTYJEDENASTKĘ SEZONU! Jedenastka słabiaków, rozczarowań, zawodów...
Roman BÜRKI (Dortmund) - w Borussii mają trochę większe oczekiwania wobec bramkarza i to wiemy już od jakiegoś czasu. Jednak fakt, że w końcówce sezonu Bürki... stracił miejsce w składzie na rzecz rezerwowego Marwina Hitza, to już trochę śmiech na sali. Co więcej, umowa Hitza została przedłużona, Bürkiego nie, więc można spodziewać się, że niedawna dortmundzka "jedynka" wkrótce opuści klub.
Bouna SARR (Bayern) - takiego ananasa to w Bayernie dawno nie było. Kupiony za 8 mln euro, niby niedużo, ale jednak i tak wymagało się od niego jakiegoś minimum, którego... nie potrafił dać. Co Sarr pojawił się na boisku, to w Monachium działo się coś złego. Parę goli zawalonych na swoim koncie ma, mimo że w Bundeslidze na murawie pojawił się tylko 8 razy...
Dayot UPAMECANO (Lipsk) - początek miał dobry, ale im dalej w las, tym więcej pomyłek, tzw. "wylewów". Od jakiegoś czasu nie jest to już ten sam przekozak Upamecano, za jakiego się go uważa, więc nic dziwnego, że aż tak bardzo w Lipsku się za nim nie płacze (przypomnę, że idzie do Bayernu). Oczywiście, to duża strata, jednak Francuz opuścił RB w swoim nie najlepszym momencie.
Skhodran MUSTAFI (Schalke) - był w klubie tylko pół roku, ale to, jak się zaprezentował, zdecydowanie zasługuje na antyjedenastkę. Wiadomo, że do Gelsenkirchen nie przychodził jako przegość w super dyspozycji - inaczej trafiłby gdzie indziej - jednak od byłego reprezentanta Niemiec w niezłym wieku, z występami w dobrych klubach, oczekiwało się - jak u Sarra - jakiegoś minimum. A nie dał nic. Co więcej, pojawiła się lekka kontrowersja, bo gdy przychodził do klubu, trenerem był Christian Gross, a więc szkoleniowiec, który... współpracuje z agencją menadżerską Mustafiego.
Thomas MEUNIER (Dortmund) - zamienić Hakimiego na Meuniera... no, no, no. To też dobry dziad, niewiele lepszy od Sarra. W końcówce sezonu trener Edin Terzić wolał stawiać na trzeciego w hierarchii prawych obrońców Łukasza Piszczka niż na Meuniera, który w teorii miał być na tej pozycji pewniakiem. Beznadziejny transfer BVB, ot co.
Hee-chan HWANG (Lipsk) - miał być następcą Timo Wernera, a okazał się... nikim. W Salzburgu spisywał się świetnie, w Lipsku wręcz przeciwnie i choć w Pucharze Niemiec miał jakieś niezłe występy, tak w Bundeslidze zaliczył tylko i wyłącznie pojedynczą asystę. Wiadomo, miał covida, co w pewnym stopniu wpłynęło na jego dyspozycję fizyczną, no ale, kurde, to było na jesień! Hwang, musisz pokazać więcej!
Amine HARIT (Schalke) - niedawno obserwowała go Barcelona... Mając takiego grajka można oczekiwać od drużyny czegoś więcej niż ostatniego miejsca w tabeli i jednego z najgorszych możliwych sezonów w historii. Harit jednak zawodził tak, jak całe Schalke, a jako że ma łatkę jednego z najbardziej kreatywnych pomocników nie tylko w "Königsblauen", ale i całej Bundesligi, to jego obecność tutaj jest całkiem uzasadniona. Wymagamy od Marokańczyka więcej.
Lucas TOUSART (Hertha) - wielu graczy Herthy można by tak właściwie dowolnie wstawić do tej jedenastki, ale jednak trafiło na Francuza. Tousart to jeden z pierwszych dużych transferów za czasów nowego inwestora i jeden z pierwszych niewypałów. Fani Ligue 1 podśmiechiwali się lekko, gdy Lyon oddawał go do Berlina, przewidując, jak będzie grał... ale żeby było aż tak nijako?
Milot RASHICA (Werder) - nikt nie spodziewał się spadku Werderu, a już na pewno nie Rashica. Kosowianin to największy bremeński przegrany. W poprzednim sezonie był uważany za główny kąsek transferowy, prezentował świetną formę, ciągnął swój zespół do góry. Latem miał odejść, były oferty, Werder chciał jednak więcej (w pewnym momencie 50 mln!), a gdy już dogadał się z Leverkusen (za mniejszą kwotę), to... nie zdążyli z finalizacją przed zamknięciem okna transferowego. Miniony sezon był zaś dla Rashicy beznadziejny, pełen urazów, słabych meczów, roli rezerwowego... Zjazd przez ogromne "z".
Alassana PLEA (Gladbach) - cała drużyna Borussii zawiodła w tym sezonie, głównie na wiosnę, przez co nie załapała się do pucharów. Po Plei na pewno spodziewano się więcej, bo wynik ledwie 6 goli i 1 asysty nie jest czymś, co powinno być w jego przypadku normą. Nie był to udany sezon napastnika "Źrebaków", a dobrych momentów było w jego wykonaniu za mało.
Alexander SORLOTH (Lipsk) - kolejne lipskie drewienko, które nie pomogło RasenBallsportowi w osiągnięciu sukcesu. RB nie miał napastnika, bo takowym Sorlotha nazwać w minionych rozgrywkach nie sposób. Norweg nie był drugim Haalandem, był cieniutki i aż dziw bierze, co on w ogóle robi w ekipie "Byków". Może nowy trener wyzwoli jego potencjał?