Dwa maile przyczyną konfliktu na linii Meyer - Schalke
Wciąż nie wiadomo, gdzie w następnym sezonie będzie grał niespełna 23-letni Max Meyer. Kontrakt pomocnika Schalke wygasa z końcem czerwca, nadal nie została podpisana nowa umowa, a piłkarz na pewno nie narzeka na brak zainteresowania. Raz na jakiś czas wyciekają różnego rodzaju detale związane z trwającymi od kilku miesięcy negocjacjami, a wczoraj pojawiła się kwestia dwóch e-maili...
Sytuacja Meyera jest dość skomplikowana. Niemca można nazwać wychowankiem Schalke, bo gra w jego barwach od 14. roku życia. Gdy wkraczał do pierwszej drużyny kilka sezonów temu był uważany za wielki talent, ale później jego rozwój został nieco przyhamowany, za co 22-latek może podziękować m.in. fajtłapowatemu trenerowi Markusowi Weinzierlowi, który nie miał na niego pomysłu. Zresztą tak jak na całą drużynę. W każdym razie Meyer zapowiedział latem, że nie ma zamiaru przedłużać wygasającego kontraktu, bo nie był zadowolony ze swojej sytuacji w klubie i z roli, jaką w nim odgrywał. Wtedy przyszedł Tedesco i po trudnych początkach Maxa pod wodzą nowego szkoleniowca został on przesunięty na pozycję defensywnego pomocnika, gdzie z marszu stał się furorą Bundesligi. Starania dyrektora sportowego S04 Christiana Heidela, mające na celu przedłużenie wygasającego kontraktu 22-latka, natychmiast zostały zintensyfikowane.
Tyle tylko, że Meyer jeszcze nie jest przekonany do tego, czy chce pozostać w Gelsenkirchen i do tej pory odrzucał to, co oferował mu klub. Ten temat powraca jednak jak bumerang i przy okazji wczorajszego meczu z Herthą Berlin (Schalke wygrało 1:0) znów pojawił się w mediach, tym razem z powodu słów jego agenta, Rogera Wittmanna:
Dwa maile nie wystarczą do tego, żeby przekonać wychowanka do pozostania w klubie.
Słowa mocne i sugestywne, w których agent wyraźnie dał do zrozumienia, że wraz ze swoim klientem nie są zadowoleni z tego, jak Schalke podchodzi do kwestii negocjacji z piłkarzem, który gra u nich od 2009 roku. Oczywiście nie jest tajemnicą, że Meyer chciałby dostać konkretną podwyżkę, żeby przypieczętować swoją istotną rolę w drużynie i być w końcu jej "oficjalnym" kluczowym zawodnikiem. Idąc za stroną fussball-geld.de, Niemiec zarabia w Schalke 1,5 mln euro rocznie i pod tym względem jest dopiero trzynasty w drużynie - najwięcej ma Bentaleb, 5 mln euro. Jeśli faktycznie zgodziłby się na przedłużenie umowy, to najprawdopodobniej wysunąłby się na czoło tej klasyfikacji.
Wracając jednak do tematu maila, co odpowiedział na te słowa Heidel?
Nie mogę uwierzyć, że on to powiedział. Ale nie będę tego publicznie komentował, bo myślę, że tak będzie lepiej dla Maxa i całej sytuacji. Znam agentów, którzy piszą dwa maile i chcą za to miliony.
Wesoła sytuacja, tyle wam powiem. A żeby było śmieszniej, Marcin Borzęcki podał na Twitterze informację, że na wczorajszym meczu z Herthą z trybun Meyera obserwowali skauci Atletico Madryt. Taki walczak na pewno pasowałby do klimatów Los Colchoneros, ale nie oni jedyni ślinią się na czterokrotnego reprezentanta Niemiec.