Oficjalnie: James zostaje w Bayernie
Jeszcze rok temu sytuacja Jamesa Rodrigueza wydawała się dramatyczna. Kolumbijczyk grzał w Realu ławę tak często, że niektórzy martwili się o odleżyny na pośladkach. Drużyna Królewskich funkcjonowała jednak świetnie, obroniła w końcu Ligę Mistrzów, więc żaden James nie był im potrzebny. Rodriguez musiał więc szukać drogi ucieczki i całe szczęście dla niego, udało mu się ją znaleźć. Pomocą dłoń wyciągnął do niego Carlo Ancelotti, który już kiedyś raz mu zaufał. To pozwoliło Kolumbijczykowi uwierzyć w siebie, który może początków w Bayernie nie miał świetnych, ale nie były one też tragiczne. Wynikały z nowego otoczenia, do którego, pomimo zmiany szkoleniowca, Kolumbijczyk się przyzwyczaił. Teraz jest już bardzo ważną postacią w zespole, a Bawarczycy chcą budować z nim skład na przyszłym sezon i jak potwierdzili, zamierzają go wykupić z Realu.
Wczoraj Marca podawała, że Bayern zdecyduje się na transfer definitywny, ale te informacje, choć z wiarygodnego źródła, nie był oficjalne. Dziś tę wiadomość potwierdził prezes Bawarczyków, Karl Heinz Rummenige. Umowa, która została zawiązana pomiędzy Realem i Bayernem w momencie wypożyczenia Kolumbijczyka zawiera klauzulę pierwokupy pomocnika za jedyne 42 miliony euro. Nawet jeśli dodamy do tego kwotę za roczne wypożyczenie czyli 13 baniek, to i tak otrzymujemy sumę śmiesznie małą, biorąc pod uwagę z jakim piłkarzem mamy do czynienia. Nie wiem gdzie Królewscy mieli głowę, kiedy się na to godzili, przecież sprowadzali go za 80 milionów, a teraz dali się w zasadzie obrabować w biały dzień. Z drugiej strony, należą się ogromne gratulacje dla tego, kto ze strony Bayernu przeprowadzał negocjacje. na rynku w Hurghadzie nie miałby sobie równych.
Nie trzeba chyba wiele mówić na temat słuszności tej decyzji. Bayern dostał ofertę nie do odrzucenia. James pokazał w Bayernie, że Zidane po prostu nie miał pojęcia, jak go wykorzystać. Siedzenie na ławie nie zależało od jego dyspozycji, tylko do przekonań trenera, który teraz słusznie może pluć sobie w brodę, że tak za tak grającego Kolumbijczyka, dostaną zaledwie tyle pieniędzy. Gdyby mógł pewnie też wyrwałby sobie włosy z głowy.