
W Bundeslidze znów strzelają jak za dawnych lat...
Jeszcze parę lat temu Bundesliga chwaliła się na prawo i lewo, że to właśnie w niej pada najwięcej bramek. Cóż, z czasem zamiłowanie do gry defensywnej nieco zaburzyło tę statystykę, ale to nie znaczy, że nie ma już weekendów, w których Niemcy strzelaliby jak szaleni. Na przykład kolejka nr 31, która przed chwilą się zakończyła, a którą właśnie podsumowuję razem z Mateuszem Fabrowskim. Padło w niej 29 goli w dziewięciu meczach, co jest bardzo dobrym wynikiem, pokazującym, że bundesligowicze na ostatniej prostej nie mają zamiaru odpuszczać! Zapraszam na artykuł, na jego końcu znajdziecie podsumowanie gry Polaków oraz tabelę.
Borussia Mönchengladbach 3:0 Wolfsburg (8’ Stindl, 35’ Rafael, 44’ Kramer) - Mateusz
Totalna anihilacja Wilków i sprowadzenie na ziemię ich kibiców, którzy mieli nadzieję, że ostatnie mecze VfL zwiastują dobrą formę pod koniec sezonu. Teraz Wolfsburg jest w ciemnej d…, no, każdy wie gdzie, bo przecież Mainz oraz Freiburg mają tyle samo punktów i jeszcze jedno potknięcie może skutkować spadkiem na miejsce barażowe. Dodatkowo HSV się budzi i kto wie, czy nie będzie największą sensacją tego sezonu. Przejdźmy do meczu - pierwsza bramka dla BMG padła po wylewie w defensywie VfL, a Bazoer zaliczył piękną asystę przy golu Stindla. Gospodarze mieli cały mecz pod kontrolą i jedynie cud mógł uratować gości od klęski. Cudu jednak nie było, a Wolfsburg pokazał, że nie nadaje się do gry w pierwszej Bundeslidze, przynajmniej na ten moment. Newsem dnia było jednak włączenie Błaszczykowskiego do osiemnastki meczowej. Co prawda nie wszedł nawet na piętnaście minut, ale jeszcze parę meczów przed nim. Nie mam jednak pojęcia jak skomentować gola Kramera, czy był chamski, czy po prostu gracze Wilków zapomnieli, jak się ustawia mur. Sędzia zagwizdał, więc gol został prawidłowo uznany. Nie mam pojęcia, oceńcie sami:
And here's Christoph Kramer's crazy free-kick goal for Borussia Monchengladbach against Wolfsburg. That was allowed stand. Perfectly legal. Crazy. #BMGWOB pic.twitter.com/ia38XAah7e
— Ronan Murphy (@swearimnotpaul) 20 kwietnia 2018
Eintracht Frankfurt 0:3 Hertha Berlin (57’ Selke, 77’ Leckie, 91’ Esswein) - Mateusz
Jak to się mówi, niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. To stwierdzenie odnosi się idealnie to tego meczu, w którym Hertha rozgromiła Eintracht. A czemu piszę o tych sytuacjach? Otóż dlatego, że Stara Dama nie oddała ani jednego strzału w stronę bramki w pierwszej połowie, a gospodarze nie trafili dwa razy na pustą bramkę. Te sytuacje będą się śnić Joviciowi po nocach. Za to druga połowa została rozegrana z iście chirurgiczną precyzją. Goście oddali trzy strzały i zamienili je na gole. Warto podkreślić ostatnie trafienie w wykonaniu Essweina, bo całą akcję wykreował Kalou, który zakręcił prawie całą defensywą Eintrachtu. Podejrzewam, że Kovac jest już myślami w Monachium i zamiast poukładać drużynę, woli poukładać swoje książki na półkach w nowym domu.
Hannover 96 0:3 Bayern Monachium (57’ Müller, 73’ Lewandowski, 89’ Rudy) - Mateusz
Drugi skład mistrzów Niemiec perfekcyjnie ograł gospodarzy, którzy długi czas nie poddawali się, ale musieli wywiesić białą flagę, gdy na boisko wszedł Müller. W tym meczu Süle grał na środkowym pomocniku defensywnym, a jego miejsce w obronie zajął debiutant Lars Lukas Mai, rocznik 2000. Nie mam zielonego pojęcia, co było w głowie Heynckesa przed tym spotkaniem, ale jak widać wypaliło. Szkoda jednak, że nawet z VAR-em gole ze spalonego nadal są uznawane. Tak, Rudy zagrał do Bernata, który był na spalonym, po czym Hiszpan dorzucił piłkę Tomkowi Müllerowi i padła bramka. Może nie był to metrowy spalony, ale sędzia od VAR-u powinien był go wykryć. Co nie zmienia faktu, że Rudy w końcu zagrał bardzo dobry mecz i udowodnił, że coś tam potrafi. Możliwe, że po bramce i asyście liczba jego występów w tym sezonie wzrośnie, tym bardziej że Bayern do końca sezonu może grać rezerwami i oszczędzać siły na Ligę Mistrzów, co pewnie zamierza zrobić. Ano i jeszcze Lewy trafił, ale nie ma się czym podniecać, bramka po rzucie rożnym z główki.
No i? VAR powinien interweniować? pic.twitter.com/wZSQgoRN9v
— Krzysiek (@ZizuBVB) 21 kwietnia 2018
6 – Lars Lukas #Mai is the first player to be born in the year 2000 to make an appeareance for @FCBayernEN in the #Bundesliga – only 6 players were younger in their first game. Future. #H96FCB pic.twitter.com/soUmlzExin
— OptaFranz (@OptaFranz) 21 kwietnia 2018
RB Lipsk 2:5 Hoffenheim (59' Keita, 88' Upamecano - 14', 59 Uth, 35' Gnabry, 45' Kaderabek, 64' Rupp)
O kurde, co to było za meczycho! Lipsk został całkowicie wypunktowany, a w drugiej połowie mógł dostać nawet więcej, gdyby kontrataki Hoffenheim były skuteczniejsze. Aczkolwiek co do skuteczności przyjezdnych nie można się zupełnie przyczepić, bo fakty są takie, że oddali mniej strzałów niż gospodarze. Byli cholernie efektywni, chłodni, wyrachowani i robili, co do nich należy, podczas gdy RB z przewagą w posiadaniu piłki nie wiedziało, co z nią zrobić. W drugiej połowie to się nieco zmieniło, dlatego że Lipsk grał w dziesiątkę od 47. minuty, ponieważ Forsberg odmachnął się jednemu z rywali, gdy ten go szarpał. Wydaje mi się, że żółta by wystarczyła, ale sędzia zadecydował inaczej. Tak czy siak Hoffenheim pokazało klasę i jeśli by wziąć pod uwagę mecz tych drużyn z jesieni, to ekipa Nagelsmanna wygrałaby w dwumeczu 9:2!
Stuttgart 2:0 Werder Brema (13’ Gentner 91’ Özcan) - Mateusz
<Zieeew> Co by tu napisać… Gra Stuttgartu jak zwykle nie zachwyciła mojego oka, ale co im po moim zachwycie, skoro zgarnęli trzy punkty. Pierwszą bramkę zdobył zamaskowany bohater, któremu na imię Gentner. Gra gospodarzy jak zawsze była pewna, wolna, a po strzeleniu bramki bardziej bronili Częstochowy niż chcieli trafić drugą. Do tego piłkarze Stuttgartu zdążyli nas już przyzwyczaić. Pewnie z taką grą w Ekstraklasie mieliby pozycję lidera, ale tak się składa, że w Ekstraklasie nie grają. Oczywiście w polskiej. Stałym już elementem taktyki trenera Korkuta jest wpuszczanie Kamińskiego za któregoś z napastników na mniej więcej dziesięć minut meczu. W sumie dobrze, może dwa, albo trzy razy kopnie piłkę. Kibice jednak najbardziej cieszą się z pierwszego gola Özcana w Bundeslidze, którego możecie zobaczyć niżej:
So einfach ist Klassenerhalt. #VfB #VfBSVW pic.twitter.com/y30AWoPEOT
— Vertikalpass (@vertikalpass) 21 kwietnia 2018
HSV 1:0 Freiburg (54' Holtby)
Fatalna passa Freiburga trwa. Podopieczni Streicha przegrali piąty mecz z rzędu, a nie wygrali już od ośmiu. Dwa punkty od połowy lutego to wybitnie słaby dorobek, tym bardziej że wcześniej popisywali się przecież wyśmienitą formą. Petersen zaciął się w strzelaniu, co skutkuje tym, że cała drużyna w ostatnich siedmiu spotkaniach tylko raz pokonywała bramkarza rywali. Jeszcze po karnym. Jakby tego było mało, wczoraj fryburczycy ponieśli porażkę z Hamburgiem, który traci do nich obecnie pięć punktów. Szanse na przeskoczenie SCF i zagranie w barażach HSV wciąż ma bardzo małe, ale po sobocie na pewno nieco wzrosły. Warto dodać, że goście grali końcówkę w osłabieniu, kiedy z boiska w 71. minucie wyleciał Söyüncü. A ciekawostką jest też to, że Steinmannowi z Hamburga rozwalił się nos, kiedy podczas pojedynku powietrznego z Kleindienstem dostał... piłką w ryj.
Borussia Dortmund 4:0 Bayer Leverkusen (13' Sancho, 55', 79' Reus, 63' Philipp)
Zaskakująco pewne i zasłużone zwycięstwo Borussii. Bayer nie grał zupełnie nic przez cały mecz, prezentował się fatalnie i za nic w świecie nie przypominał drużyny, która w ostatnich kolejkach rozbijała Lipsk i Frankfurt. Z kolei BVB grała rewelacyjnie, szybko, pewnie w defensywie i za nic w świecie nie przypominała drużyny, która w ostatniej kolejce upokorzyła się w Revierderby z Schalke. Może zadziałały transparenty kibiców w stylu: Nie zrozumieliście wagi Revierderby - wy nieudacznicy albo Brak woli, brak pasji, brak odwagi, brak drużyny! Nikt nie oddaje Borussii Dortmund w tak małym stopniu jak wy! A może Leverkusen było zszokowane ultraofensywnym i bardzo płynnym ustawieniem BVB z... tylko jednym środkowym pomocnikiem? Aptekarze na ten mecz po prostu nie wyszli, a ofensywa złożona z Reusa, Philippa, Pulisica, Götzego i Sancho miotała nimi jak szatan, tym bardziej że tył mieli zabezpieczony przez ustawienie trójki stoperów w czwórce. A co do Jadona Sancho jeszcze, to gościu zagrał rewelacyjne spotkanie! Aż trudno uwierzyć, że mówimy o piłkarzu urodzonym w 2000 roku. Toż to perełka z potencjałem większym niż Dembele, po którym chyba nikt w Dortmundzie nie płacze. Wczoraj Anglik oprócz gola zanotował dwie asysty i kilka ośmieszeń defensywy Bayeru!
Augsburg 2:0 Mainz (29' Gregoritsch, 90+2' Finnbogason)
Na pełnej pompie wrócił do gry Alfred Finnbogason! Islandzki napastnik opuścił przez kontuzję ostatnie dziesięć spotkań, aż w końcu wrócił na potyczkę z Mainz i oprócz gola zanotował także asystę, a to wszystko z opaską kapitańską na ramieniu! Mama byłaby pewnie dumna. Obecnie 29-latek ma na koncie dwanaście goli i do drugich w klasyfikacji strzelców Utha oraz Vollanda traci zaledwie dwa trafienia, co tylko pokazuje, w jak słabej formie są w tym sezonie wszyscy napastnicy Bundesligi oprócz Lewandowskiego. A jeszcze taką ciekawostkę wam zarzucę, że Finnbogason osiem swoich bramek zdobył w trzech meczach, więc częściej nie strzela niż strzela. Aaaa, no tak, jeszcze trzeba powiedzieć, że przecież Mainz przegrało i nie poprawiło swojej sytuacji w tabeli. Ale na ich szczęście Freiburg i Wolfsburg okazali solidarność.
FC Köln 2:2 Schalke (26' Bittencourt, 83' Risse - 4' Embolo, 23' Konoplyanka)
Trochę zawaliło Schalke ten mecz, ale trzeba też powiedzieć, że Kolonia walczyła do ostatniej minuty i na ten remis zasłużyła. A przyszedł on jej po fantastycznym golu z rzutu wolnego Marcela Risse. Piłka nabrała takiej trajektorii jak ja, wracający z ostrej imprezy o szóstej nad ranem. Niemiec podobne trafienie zanotował jakiś czas temu w derbowym starciu z Borussią Mönchengladbach, ale wtedy to dopiero aleurwał! W każdym razie Köln ma jeszcze teoretyczne szanse na utrzymanie, nawet bezpośrednie, ale żeby to osiągnąć musi wygrać wszystkie trzy mecze, które im zostały i liczyć na to, że inni wszystko poprzegrywają. Czyli nie ma szans. Zaś Schalke zbliża się stopniowo do Ligi Mistrzów, raczej jej z rąk nie wypuści, chociaż gdyby dzisiaj wygrało, to byliby pewniejsi Champions League niż Kolonia spadku, a to naprawdę nie jest łatwe do wykonania. No i Konoplyanka zaliczył świetny występ, z golem i asystą.
O Polakach rzecz krótka:
- Robert Lewandowski stracił miejsce w pierwszym składzie Bayernu Monachium. Polski napastnik musi ustępować miejsca deutsche fussballgott-owi Sandro Wagnerowi, który jest bohaterem w tym mieście i ma tylko szczere intencje. Nie wykluczone, że Adam Nawałka zrezygnuje z powołania Lewego i weźmie w jego miejsce Macieja Korzyma. Gol przeciwko Hannoverowi tego nie zmieni;
- Łukasz Piszczek nie zagrał jakiegoś rewelacyjnego meczu z Leverkusen, popełnił jeden spory błąd, ale poza tym w porządku. Nie miał bezpośredniego udziału przy żadnym z czterech goli, ale podobno w każdej z tych akcji macnął wcześniej piłkę;
- Marcin Kamiński, jak zresztą mogliście przeczytać u Mateusza, wszedł sobie na ostatnie paręnaście minut w meczu z Werderem;
- Jakub Błaszczykowski znalazł się w kadrze Wolfsburga po raz pierwszy po kontuzji, czyli po raz pierwszy od piątego listopada;
- Eugen Polanski i Rafał Gikiewicz siedzieli na ławkach rezerwowych;
- Bartosz Kapustka i Paweł Olkowski poza kadrami swoich zespołów.