Wolfsburg utrzymany. Wilki wygrały baraże
Poniedziałek, godzina 22:59, telewizor za moimi plecami wyłącza się. Wiecie, co to oznacza? Oprócz tego, że nie chciało mi się zejść piętro niżej, żeby wziąć kartę z drugiego dekodera i odblokować ten mój? Oznacza to, że Wolfsburg pokonał Holstein Kiel w barażach o Bundesligę i pozostał w elicie.
Żadna to sensacja, żadna niespodzianka. Faworyt zrobił, co do niego należało i właściwie tyle w temacie. Holstein, przypomnijmy, że mówimy o beniaminku drugiej ligi, bardzo chciał, walczył, biegał, ale był po prostu za słaby, nawet na jedną z najsłabszych drużyn Bundesligi w tym sezonie. Takie są fakty. Po czwartkowej porażce w Wolfsburgu 1:3 - o której pisałem TUTAJ - kilończykom wystarczyła wygrana "tylko" 2:0. Dzisiaj u siebie cisnęli i dostali bramkę z rożnego po żenująco słabym kryciu, gdy Knoche został totalnie niepilnowany jakieś pięć metrów od bramki. Mieli piłkę przez 60% czasu gry, co powinno być nieco wstydliwe dla drużyny, która parę lat temu była wicemistrzem Niemiec. Ba, dziewięć lat temu była mistrzem! Ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że Holstein najzwyczajniej w świecie nie zasłużył na awans i mówię to nawet pomimo całej mojej sympatii do drużyny, która zatrzęsła zapleczem. Wiadomo, że każdy im kibicował, bo to fajna historia i w ogóle, ale jeśliby awansowali, to spadliby z hukiem. Wiem, że tak samo mówiło się o Darmstadzie, który wytrzymał dwa sezony, ale postawiłbym stówę (czyli dla studenta bardzo dużo), że Holstein spadłoby jak jabłko do kompostu.
A skoro już przy studiach jesteśmy... Jeśli ktoś jest spostrzegawczy, to skumał, że o 22:59 było już jakiś czas po meczu, dobre pół godziny może, jak nie więcej. Whatever. 22:59 to nie godzina zakończenia barażu. To godzina, w której skończyłem pisać pieprzony licencjat! Zostały tylko jakieś drobne poprawki, sklecenie bibliografii i takie tam. Przeczytać to kiedyś muszę... W każdym razie 22:59 to dla mnie szczęśliwa godzina i tak naprawdę to mam wyj*bane na ten Wolfsburg.