Wolfsburg prawie spadł, ale latem wyda 100 mln na transfery

Po czym najłatwiej rozpoznać desperata? Nie wiem. Ale wiem, że zdaniem SportBilda Wolfsburg, mimo tego że omal nie spadł z Bundesligi, latem ma dostać na transfery aż 100 mln euro. 

Byle szybko, byle od razu, byle na bogato. Tak ostatnimi czasy funkcjonuje VfL Wolfsburg, który nie tylko rotuje piłkarzami, ale i trenerami czy dyrektorami sportowymi. Wczoraj ogłosił, że od nowego sezonu za ogarnięcie całego tego organizacyjnego syfu będzie odpowiadał Jörg Schmadtke, którego kibice mogą kojarzyć chociażby z jego niedawnego pobytu w FC Köln. Jako dyrektor sportowy odbudował Kolonię w drugiej lidze, wprowadził ją do Bundesligi i stopniowo dotarł aż do Ligi Europy... żeby potem mając za dużo pieniędzy zrobić głupie transfery i być jednym z powodów spadku Kozłów z powrotem na zaplecze. Ciekawe jak poradzi sobie w Wolfsburgu, czyli klubie z wielkimi ambicjami i z wielkim potencjałem, zarówno sportowym i finansowym. Nie będzie to zadanie łatwe, pozbawione presji, a wręcz przeciwnie, tym bardziej że w grę ma wchodzić 100 mln euro na najbliższe zakupy.

Volkswagen nie ma zamiaru pieścić się z dofinansowywaniem Wilków. Nie tak dawno słynny kryzys w ich marce spowodował, że zaczęto mówić o obcięciu dostawy pieniędzy, ale jak widać samochody sprzedają się dobrze. Tym bardziej, o czym w wywiadzie TUTAJ wspominał mi Maciej Iwanow, w Volkswagenie zmienił się zarząd, który jest teraz propiłkarski. To oznacza, że kolejny raz ekipa z Dolnej Saksonii przejdzie letnią rewolucję i nie będzie na tym oszczędzała. Pierwszą sprawą, jaką trzeba będzie rozwiązać, jest trener, którym obecnie jest Bruno Labbadia. Nie jest to jakiś wybitny szkoleniowiec kojarzony z sukcesami, ale Schmadtke do sugestii, że może jednak zatrudnienie nowego trenera nie byłoby takim głupim pomysłem, odniósł się tak: 

Jestem zaskoczony, że to jest w ogóle kwestionowane. Jego kontrakt obowiązuje do 2019 roku, a przed chwilą opanował bardzo trudną sytuację. Sztab szkoleniowy będzie moim pierwszym kontaktem.

No dobra, jak kto woli, niech se tego Labbadię zatrzyma, chociaż jego poprzednik, czyli Martin Schmidt, którego byłem zwolennikiem (może nie gorącym, ale jednak), wykręcał średnio o 0,03 punktu na mecz więcej. Hejterzy powiedzą, że to i tak było tylko 1,18, no ale... W każdym razie ciekawie brzmią plotki dotyczące konkretnych piłkarzy.

Zaznaczam jeszcze raz, że są to plotki.

Mega zdziwiło mnie to, że jako teoretycznych kandydatów do odejścia wymienia się Yunusa Malliego i Daniela Didaviego. Landry Dimata to tam pół biedy, z niego taki pożytek, jak z łodzi na pustyni, ale tamta dwójka to zdecydowanie piłkarze z jednymi z najciekawszych CV w drużynie. Inna sprawa, że tylko debil ściągnąłby ich do tego samego zespołu w przeciągu jednego sezonu, a tak właśnie zrobili w Wolfsburgu. Co prawda były tam zawirowania na pozycji dyrektora sportowego, ale to i tak nie zmienia faktu, że zakup dwóch tak uzdolnionych piłkarzy, grających na tej samej pozycji, był bardzo nieprzemyślany. Co z tego, że kupisz sobie dwie drogie koszule na wesele, skoro i tak będziesz mógł iść tylko w jednej? Jasne, że zarówno Malli, jak i Didavi to bardzo kreatywni i mocno uniwersalni zawodnicy, ale każdy wie, że najlepiej czują się jako dziesiątki, główni rozgrywający, więc ustawienie ich na boisku razem powoduje zgrzyty. Dlatego niech Didavi odejdzie, bo Malliego lubię bardziej.

Interesujące nazwiska pojawiają się też w kontekście wydania tych 100 mln euro. Jakimś wielkim fanem Yussufa Poulsena z Lipska nigdy nie byłem, bo goli to on za dużo nie strzela w Bundeslidze, ale nie zmienia to faktu, że jest to bardzo pracowity napastnik, dysponujący świetnymi warunkami fizycznymi, zarówno siłą, jak i szybkością. Jest też stosunkowo młody, bo w czerwcu skończy dopiero 24 lata, a biorąc pod uwagę to, że Divock Origi najprawdopodobniej wróci do Liverpoolu na dobre (czytaj: nie zostanie w Wolfsburgu), to ktoś na szpicę będzie Wilkom koniecznie potrzebny. Bardzo ciekawie wygląda też nazwisko Benedikta Höwedesa, który w Juventusie, delikatnie rzecz ujmując, furory nie zrobił i wróci z powrotem do Schalke. Tedesco w Gelsenkirchen raczej go nie zechce, a Niemiec w dodatku jest podatny na kontuzje, więc Wolfsburg będzie mógł pozyskać go za niewysoką kwotę. A jeśli wypali, to klękajcie narody! W końcu to mistrz świata! Tylko wtedy będą mieli trochę przesytu środkowych obrońców...

Przechodząc do kolejnego akapitu i do kolejnego piłkarza - Gonzalo Castro z Borussii Dortmund, czyli człowiek, który po odejściu z Leverkusen obniżył loty i popadł z mizerną przeciętność. W BVB jest na wylocie, nie robi tam różnicy i nie wnosi do zespołu nic, dlatego jeśli VfL zdecyduje się na jego zakup, również nie powinni zapłacić dużo. A jeśli Castro przypomniałby sobie, jak się gra w piłkę, nawiązał współpracę z takimi gośćmi jak Arnold czy Guilavogui, to mógłby wyjść z tego przekozacki środek pola. Ostatnim wymienianym w kontekście wilczych transferów jest 26-letni prawoskrzydłowy drugoligowego Unionu Berlin Steven Skrzybski, jego wychowanek. W minionym sezonie 2. Bundesligi spisywał się fantastycznie, w 29 meczach zdobył 14 goli i 5 asyst, czym na pewno przyciągnął do siebie uwagę lepszych zespołów. Z oczywistych względów jego transfer także nie kosztowałby dużo.

Wszystko fajnie, kasa, plany, nazwiska, nowy dyrektor sportowy... ale wciąż nie widzę w tym ładu ani składu. Niby powiedziano w Wolfsburgu, że przykładem idealnego transferu jest Edin Dżeko - kupiony z jakiejś wsi za 4 mln euro, sprzedany za prawie dziesięć razy tyle. Ale o czym my gadamy, skoro oni chcą Poulsena, Höwedesa i Castro? Wszystko fajnie, ale na tę chwilę nie są to wiodące ligowe nazwiska. Nie ma pewności, że wypalą. Jasne, można tak powiedzieć w każdym przypadku, ale chyba zgodzicie się, że lepiej kupić piłkarza perspektywicznego, w formie, z określoną jakością, a nie gości, którzy w ostatnich sezonach nic wybitnego nie grają - w mniejszym lub większym stopniu.

Poza tym spójrzmy na to z tej strony: Höwedes to stoper, okej. Stoperzy Wolfsburga - Brooks, Bruma, Knoche, Uduokhai, Tisserand, wszyscy to kandydaci do gry w pierwszym składzie, a w kilku meczach wystąpił także 19-letni Paul Jaeckel. Castro środek pola, okej. Środkowi pomocnicy Wolfsburga: Arnold, Guilavogui, Bazoer, Camacho. Skrzybski skrzydłowy, okej. Skrzydłowy Wolfsburga: Błaszczykowski, Steffen, Brekalo, Mehmedi, z czego ostatnia trójka przyszła do VfL zimą, kiedy wymieniono całe boki oprócz kontuzjowanego Polaka. Przesyt. Jaki to ma sens? Gdyby to była jednorazowa akcja, to bym jeszcze zrozumiał, ale oni robią tak właściwie rok w rok. A takiego lewego obrońcy jak nie było, tak nie ma. Bo kto tam ma grać? Jedynie przeklasyfikowani z innych pozycji William i Gerhardt, bo młody Gian-Luca Itter nie rozwija się tak jak planowano. Ale to i tak dobrze, że w jego przypadku chociaż coś planowano... 

Autor

Piotr Tubacki

P_Tub