Wpadł do Bundesligi i zaczął zamiatać. "Duże kluby były zainteresowane"
Pozycja i sytuacja finansowa Bundesligi w ostatnich latach jest taka, że niemieckie kluby coraz rzadziej mogą pozwolić sobie na transfery z prawdziwego zdarzenia. Dlatego fani tej ligi z radością przytulają takich Paco Alcacerów, Axelów Witselów czy Davych Klaassenów, bo są oni miłą odmianą dla szarej codzienności kupowanych noł nejmów. Jednak Niemcy mają też tendencję, jak najbardziej pozytywną, do wyciągania mega utalentowanych młodych perełek z innych, często większych, zespołów, dawania im szans na grę i rozwijania ich w kapitalnym stylu. Takim gościem jest Javairo Dilrosun, który zatrząsł Bundesligą jak niedźwiedź śmietnikiem.
Dilrosun to 20-letni Holender urodzony w Amsterdamie, który jak większość czarnoskórych przedstawicieli tego kraju ma korzenie surinamskie. Wynika to z tego, że Surinam do 1975 roku był holenderską kolonią, holenderski jest tam językiem urzędowym, więc co logiczne korelacje między oboma państwami są jak najbardziej zrozumiałe. Wracając jednak do kwestii piłkarskich, Dilrosun jest skrzydłowym, występującym od tego sezonu w Hercie Berlin. Niemcy ściągnęli go do siebie za darmo z młodzieżowek Manchesteru City, płacąc jedynie ekwiwalent za wyszkolenie - 250 tys. euro. Holender był w Anglii przez cztery lata, a wcześniej szkolił się w Ajaksie Amsterdam.
Było wiele zainteresowanych stron, nawet duże kluby - stwierdził ostatnio 20-latek (co potwierdził dyrektor sportowy BSC, Michael Preetz), który wybrał jednak mniejszą Herthę, w której szanse na grę ma nieporównywalnie większe. I przynosi to efekty. W sześciu rozegranych do tej pory spotkaniach Dilrosun zdobył 2 gole i 3 asysty, co jest bardzo dobrym wynikiem jak na kogoś, kto dopiero debiutuje w profesjonalnym futbolu na najwyższym poziomie. Do tej pory występował co najwyżej w drużynach młodzieżowych czy to Ajaxu, czy Manchesteru City. Jeszcze nie miałem takiego zawodnika jak on - skomentował to z kolei trener berlińczyków Pal Dardai.
W Hercie taki Dilrosun faktycznie był potrzebny. Do tej pory BSC grał futbol nudny, brzydki, toporny i pozbawiony polotu. Od tego sezonu wszystko się zmieniło. Oczywiście nadal w stolicy Niemiec nie gra się tiki-taki czy Liverpoolu Jürgena Kloppa, ale jest już wyraźna poprawa i oglądanie meczów Herthy nie wiąże się z myślami samobójczymi. W największej mierze jest to spowodowane zmianami personalnymi w środku pola, głównie świetnej formie Ondreja Dudy, ale 20-latek też swoją cegiełkę dołożył. Holender to bardzo szybki i zwinny skrzydłowy, potrafi skutecznie dryblować, choć paradoksalnie przy kiwaniu wygląda tak, jakby zaraz miał się zabić. Ale to tylko pozory. Nie jest także boiskowym chamem, piłka nie jest przyklejona do jego nogi, choć w kraju porównuje się go do Arjena Robbena - tyle że gra on raczej na lewej stronie.
Ciekawe jest też to, że dobrze spisujący się w Bundeslidze - przynajmniej na razie - Dilrosun, jest już drugim takim zawodnikiem, który opuścił szeregi Manchesteru City. Przecież Jadon Sancho, dwa lata młodszy i robiący jeszcze większą furorę w większym klubie, jakim bez wątpienia jest Borussia Dortmund, również przybył do Niemiec z ekipy "Obywateli". Oczywiście były z nim spore przypały, nie zachował się do końca fair wobec swojego dawnego klubu, lecz faktem jest, że w City mogą go spisać na straty. Chociaż na nim akurat zarobili niecałe 8 mln euro.