Bardzo ambitne plany Schalke

"Jak nie być wicemistrzem kraju?" - czytaliście już najnowszy poradnik autorstwa Schalke Gelsenkirchen? Nie?! To musicie koniecznie nadrobić, najlepiej odpalając tabelę Bundesligi i odwracając ją do góry nogami. Wtedy najszybciej znajdziecie ekipę "Königsblauen", bo próżno ich szukać wśród najmocniejszych i Bayernu. Mimo fatalnego startu sezonu i tragicznej formy, która trzyma się ich jak sos z kebaba brody, w S04 mają ambitne plany, o których opowiedział "Bildowi" dyrektor sportowy klubu, Christian Heidel.

Na początek lekki kontekst historyczny z ostatnich dwóch miesięcy i trochę. Schalke po zdobyciu wicemistrzostwa Niemiec, wywalczonego w sposób bardzo brzydki, ultradefensywny, żerujący na nieogarnięciu życiowym konkurencji, ale jednak wywalczonego, nie zrobiło kolejnego kroku w przód. Stanęło w miejscu, jeśli nie minimalnie się cofnęło. Letnie transfery można ocenić w sposób bardzo negatywny, a decyzje Domenico Tedesco za nietrafione, bo trener przez zdecydowaną większość czasu nie wykazywał chęci ku temu, żeby jego zespół choć trochę się rozwinął i zaczął grać nieco bardziej ofensywny futbol. Nie, topór lepszy.

Zaowocowało to tym, że w pierwszych pięciu meczach Bundesligi Schalke odpaliło jak petarda w plecaku gimnazjalisty. Ich linia defensywna nie była już takim monolitem jak sezon temu, przez co wszystkie te spotkania ekipa z Zagłębia Ruhry przegrała, lecz nigdy nie straciła więcej niż dwóch goli. Później przyszło przełamanie, pokonanie Mainz i Fortuny Düsseldorf z zachowaniem czystego konta, a potem kolejne zachwianie formy zakończone wczorajszą porażką z Eintrachtem 0:3 w bardzo słabym stylu, o której możecie przeczytać TUTAJ. Ofensywa, gra do przodu i stwarzanie sytuacji? A komu to potrzebne? Mimo tego "Königsblauen" wciąż pozostają ambitni, wciąż mierzą wysoko, o czym opowiedział wspomniany już Christian Heidel.

Mam nadzieję, że za pięć lat będziemy stabilnym klubem w górnej trójce tabeli. To jest nasz plan. Jeśli przed sezonem postawiliśmy sobie za cel skończenie w czołowej piątce, to chcemy tam być. Oczywiście rozumiem, że w naszej obecnej sytuacji to brzmi trochę głupio.

No, ciut, bo Schalke do piątek lokaty, zajmowanej przez Bayern Monachium, ma dziesięć punktów straty, zaś od strefy spadkowej dzielą ich jedynie dwa "oczka", czyli tak naprawdę jedno zwycięstwo. Zresztą Heidel wypowiedział się także co nieco o tym, co dzieje się obecnie w Borussii Dortmund, która jego zdaniem jest w zasięgu S04.

Borussia na dłuższą metę nie ma stabilności Bayernu, więc co jakiś czas będziemy mierzyć się z nimi jak równy z równym. To brzmi trochę idiotycznie, jeśli mamy 17 punktów straty do sąsiadów, ale w ostatnim sezonie pokazaliśmy, że jest to możliwe.

Zmieniamy wiele rzeczy w klubie i wokół niego. Podejmujemy kroki, które inne zespoły już podjęły, co jest oczywiście naszym błędem, który chcemy teraz nadgonić. 

W perspektywie średnioterminowej naszym celem będzie regularne kwalifikowanie się do europejskich pucharów. Tak było w przeszłości i musimy do tego powrócić. 

(Świat się zmienia - red.) Spójrzmy na taki RB Lipsk, który pięć lat temu grał w trzeciej lidze. Teraz po raz drugi grają na arenie międzynarodowej. Europa musi pozostać naszym celem, nawet jeśli jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji.

Sezon jeszcze długi, drużyny będą popadać w kryzysy, a Schalke prędzej czy później jakąś niezłą passę chwyci. Ostatnimi czasy co nieco drgało już w ekipie z Gelsenkirchen, ponieważ Domenico Tedesco, którego zwolnienie nie jest obecnie tematem w klubie, zaczął grać odważniej i stawiać na bardzo ofensywny środek pola i atak. Co prawda dość ubogo wyglądająca kadra sprawiała, że starania szkoleniowca były trochę niezdarne, ale lepiej działać niż siedzieć na tyłku i nie działać, nie?

W ostatnich latach "Königsblauen" słynęli z tego, że najlepsi zawodnicy opuszczali drużynę - raz za darmo, raz za pieniądze. Julian Draxler, Leroy Sane, Thilo Kehrer, Max Meyer, Leon Goretzka, Joel Matip, Sead Kolasinac... to tylko najświeższe przykłady, które wybiły się w niebieskiej części Zagłębia Ruhry. Heidel wypowiedział się również na ten temat.

Chcemy powrócić do momentu, w którym piłkarze grają tutaj przez pięć czy sześć lat. Dłuższe podejście nie jest możliwe. 

Zawodnicy muszą się rozwijać, a nie możemy przyjść do nich i powiedzieć: będziesz twarzą drużyny! 

Spójrzmy na Dortmund: dłużej jest tam tylko Marco Reus. BVB przedłużyło jego kontrakt, gdy ten doznał kontuzji. Nie jestem przekonany co do tego, że byłoby to możliwe, gdyby Reus był zdrowy. 

Jednak wszystkie kluby mają ten problem - za wyjątkiem Bayernu.

20 z 28 piłkarzy Schalke zostało sprowadzonych do zespołu za czasów ery Heidela, czyli od maja 2016 roku. Najdłużej w drużynie jest kapitan Ralf Fährmann, jeden z liderów i największych gwiazd S04, który występuje tam od 2011 roku i raczej nigdzie nie odejdzie. Później to dopiero Matija Nastasić czy as nad asy Franco Di Santo, będący w klubie od lata 2015 roku, co tylko pokazuje, że tego Schalke, które regularnie występowało w Lidze Mistrzów, już tak naprawdę nie ma. Przed Heidelem stoi niełatwe zadanie, w najbliższych okienkach będzie musiał dokonać mocnych transferów, a też pozostaje pytanie, czy Domenico Tedesco, który dostał mnóstwo laurek i pochwał, faktycznie da radę w tak dużej niemieckiej ekipie? 

Autor

Piotr Tubacki

P_Tub