Hit dla Lecha!
Spotkania pomiędzy Lechem i Legią od lat należą do tych najbardziej elektryzujących. Nie dziwi, więc fakt, że interesują się nim dosłownie wszyscy. Bez różnicy czy jest się kibicem Jagiellonii, Wisły, Lechii czy Śląska. Ten pojedynek chcą obejrzeć nie tylko Warszawiacy oraz Poznaniacy, ale także kibice z innych zakątków Polski. Jak na hit przystało, na boisku działo się naprawdę dużo, co bezapelacyjnie mogło się podobać. Ostatecznie górą był "Kolejorz", który pokonał Legię 2:0.
Składy:
- Lech: Burić - Gumny, Rogne, Vujadinović, Kostevych - Gajos, Tiba, Jevtić ( 80' De Marco), Makuszewski (85' Wasielewski), Jóźwiak (87' Marchwiński) - Gytkjaer
- Legia: Majecki - Vesović, Jędrzejczyk, Wieteska, Hlousek - Martins (80' Medeiros), Cafu, Agra (62' Nagy), Szymański, Kucharczyk ( 80' Kulenović) - Carlitos
Ostatnie tygodnie nie są najlepsze dla obu drużyn. Lech nie wygrał w ostatnich dwóch spotkaniach i ich sytuacja stale się pogarsza. Najpierw w ostatniej minucie spotkania ulegli Zagłębiu Lubin, a zaledwie tydzień później przeżyli prawdziwy kataklizm, kiedy to dostali łomot 0:4 od Piasta Gliwice. Niewiele lepiej wygląda to po drugiej stronie barykady. Legia po powrocie z obozu przygotowawczego, w prawdziwych męczarniach pokonała Wisłę Płock, a w ostatnim tygodniu zostali rozjechani przez Cracovię, która w bardzo łatwy sposób rozprawiła się z nimi 0:2. Dodatkowego smaczku w tym meczu dodawała wczorajsza przepychanka na Twitterze. Osoby odpowiedzialne za Social Media "Kolejorza" nie zaprezentowały się z najlepszej strony. Próba prowokacji nie przebiegła pomyślnie i Lech został zmiażdżony przez rywala. Oczywiście był to tylko pojedynek na Twitterze, a boisko to nie internet, lecz mimo wszystko mieliśmy nadzieję, że piłkarze zaprezentują się znacznie lepiej niż osoby odpowiedzialne za prowadzenie mediów klubowych.
Od pierwszego gwizdka bardzo odważnie podchodziła Legia, która wysokim pressingiem próbowała uniemożliwić wyprowadzenie piłki zawodnikom Lecha. Choć gra piłką w początkowych minutach meczu zdecydowanie gospodarzom nie leżała i ci zdecydowali się na częste wybicia w głąb pola, nie przekreślało to ich szans na zagrożenie bramki strzeżonej przez Radosława Majeckiego. Już w 5. minucie umiejętności młodego golkipera przetestował Pedro Tiba. Portugalczyk zdecydował się na uderzenie ze znacznej odległości, lecz jego strzał nie sprawił problemu młodemu bramkarzowi i ten pewnie uporał się z uderzeniem. Lech nie zamierzał spoczywać na laurach i wciąż atakował, chcąc jak najszybciej objąć prowadzenie. W 8. minucie spotkania po dośrodkowaniu w "szesnastkę", zamieszanie wykorzystał Nikola Vujadinović. Uderzenie Czarnogórca odbiło się od jego rodaka, Marko Vesovicia i wpadło do bramki obok zdezorientowanego Majeckiego.
Pierwsza połowa była odsłoną pełną walki. Zawodnicy zdecydowanie postawili na ostrą grę, a na boisko co chwilę oglądaliśmy leżącego zawodnika, a nad nim przepychających się piłkarzy obu drużyn. Od czasu do czasu drużyny próbowały również zapoczątkować jakąś dobrą akcję, lecz za każdym razem albo kończyły się one niecelnym dośrodkowaniem, albo były tłumione jeszcze w zarodku. Na dwie minuty przed gwizdkiem kończącym pierwszą odsłonę, swoje trzy grosze postanowili również dorzucić fanatycy "Kolejorza". Kilka rac i petard sprawiło, że nad murawą utworzyły się kłęby dymu, które zmusiły arbitra Tomasza Musiała do zatrzymania gry. Po krótkiej przerwie, gra została wznowione, lecz nie ujrzeliśmy już nic wartego uwagi i po pierwszych 45 minutach, to gospodarze byli w lepszych humorach, schodząc do szatni z jednobramkową przewagą.
Na drugą połowę zdecydowanie bardziej wyszli zawodnicy "Kolejorza", którzy w zaledwie kilka stworzyli sobie dwie groźne okazje. W 51. minucie z akcją dwóch na dwóch wyszedł Lech. Znakomite podanie do Kamila Jóźwiaka posłał drugi ze skrzydłowych, Maciej Makuszewski. Młodzieżowy reprezentant Polski pomimo tego, że wygrał pojedynek biegowy z Arturem Jędrzejczykiem, to nie zdołał pokonać Radosława Majeckiego, który wybił piłkę na rzut rożny. Zaledwie pięć minut później szansę na gola miał Darko Jevtić. Podanie w pole karne jednego z Lechitów, padło łupem Szwajcara, który bez chwili zastanowienia uderzył w stronę bramki Legii. Strzał Jevticia został jednak zablokowany i pomimo starań Makuszewskiego i próby dobicia, cała akcja spełzła na niczym.
Swoje przebłyski miała również Legia. Choć w drugiej połowie była zdecydowanie słabszym zespole, to nie zamierzała jedynie przyglądać się grze "Kolejorza". Niezłe okazje mieli Cafu oraz na kwadrans przed końcem Michał Kucharczyk. Uderzenia Legionistów lądowały jednak albo w rękawicach bezrobotnego dziś Jasmina Buricia, albo przelatywała obok słupka.
Zdecydowanie groźniejsi, a zarazem skuteczniejsi byli Poznaniacy. W 78. minucie w pole karne gości wpadł Kamil Jóźwiak, który w dziecinny sposób oszukał Dominika Nagy'ego i wywalczył rzut karny dla swojego zespołu. Do piłki podszedł najlepszy w tym fachu, Christian Gytkjaer, który po raz kolejny pokazał wyższość nad bramkarzem i bez najmniejszych problemów pokonał Majeckiego. Po tej bramce, Ricardo Sa Pinto zdecydował desygnować do gry Sandro Kulenovicia oraz Iuriego Medeirosa, którzy mieli nieco odmienić grę Legii. Mimo starań niczego takiego nie doświadczyliśmy i wciąż stroną dominującą był "Kolejorz", który dzięki szczelnej obronie i świetnie spisującym się dziś w środku pola Gajosowi oraz Tibie cały czas kontrolował przebieg meczu, aż do ostatniego gwizdka.
To spotkanie idealnie obrazuje fakt, jak bardzo przewrotna i losowa jest Lotto Ekstraklasa. Zespół, który przed tygodniem dostaje srogie lanie od Piasta Gliwice, zaledwie 8 dni później gości na swoim stadionie mistrza Polski, nie dając mu dojść do głosu i pewnie z nim wygrywając. Poza specyfiką naszej ligi z pewnością każdy dostrzegł, że ostatnie wyniki i gra Legii nie są przypadkiem i podopieczni Ricardo Sa Pinto zaliczyli potężny spadek formy. Lech natomiast po tym zwycięstwie nie musi obawiać się spadku do mniej prestiżowej grupy i znów zaczyna piąć się do góry. Oczywiście o tym przekonamy się w najbliższym czasie, gdyż jak wiadomo, w Lotto Ekstraklasie raz wygrywasz z Legią, a raz potykasz się z Arką...
Lech Poznań 2:0 Legia Warszawa
1:0 |8' Vujadinović
2:0 | 79' Gytkjaer