Małe derby Półwyspu Iberyjskiego dla Legii!
Czy spotkanie pomiędzy Legią Warszawa i Miedzią Legnica może być ciekawe? Oczywiście, że tak. Pod warunkiem, że zespoły będą sobie tworzyć okazje, a gra nie będzie tylko w jedną stronę. Niestety przez 3/4 spotkania doświadczaliśmy tylko tej drugiej opcji i choć wynik powinien być dużo wyższy, to gospodarze robili wszystko, aby do tego nie doszło. Ostatecznie w mało przekonywującym stylu górą była Legia, która pokonała rywala 2:0.
Składy:
Legia: Majecki - Vesović, Jędrzejczyk, Wieteska, Rocha - Cafu, Martins (77' Antolić), Medeiros (71' Kucharczyk), Szymański (52' Hamalainen), Nagy - Carlitos
Miedź: Sapela - Miljković, Musa, Bartczak - Zieliński, Fernandez, Santana (74' Piasecki), Camara - Roman (46' Ojamaa), Szczepaniak, Forsell (83' Garguła)
Faworytem tego spotkania od samego początku była Legia i faktu tego nie zmieniały nawet ostatnie wyniki. Warto pamiętać, że naprzeciw siebie stanęły zespoły, które w tabeli plasują się na dwóch przeciwnych biegunach. Legia jest obecnie wiceliderem Lotto Ekstraklasy, Miedź natomiast heroicznie broni się przed spadkiem, mając zaledwie 4 punkty przewagi nad miejscem gwarantującym degradację. Po ostatnim spotkaniu, w którym mistrz Polski po bardzo słabym spotkaniu uległ Lechowi 0:2, trener Ricardo Sa Pinto zdecydował się na dokonanie kilku zmian w składzie. Na lewej obronie Adama Hlouska zastąpił debiutujący w tym spotkaniu Luis Rocha, natomiast w ataku od pierwszej minuty zameldował się Iuri Medeiros zastępując tam bezbarwnego w ostatnim meczu Michała Kucharczyka.
Tak jak przewidywano, ze zdecydowanie lepszej strony pokazywała się Legia, która od pierwszej minuty kontrolowała przebieg całego spotkania, całkowicie dominując podopiecznych Dominika Nowaka. Już w 6. minucie spotkania, znakomite podanie stwarzające okazję sam na sam dostał Iuri Medeiros, który już na samym początku mógł wpisać się na listę strzelców. Dobrze wychodzącego Portugalczyka zatrzymał jednak bramkarz przyjezdnych Łukasz Sapela, który świetnym wyjściem z bramki skasował akcję mistrza Polski. Na kolejną akcję z udziałem, któregoś z podopiecznych Ricardo Sa Pinto nie musieliśmy czekać długo, gdyż już cztery minuty po szansie Medeirosa, równie niezłą okazję miał jego rodak, Po dobrze wykonanym rzucie wolnym, piłka uderzona przez Andre Martinsa minęła bramkarza Miedzi i musnęła słupek strzeżonej przez niego bramki.
Wraz z upływem czasu, wciąż stroną dominującą była Legia, która jak najszybciej chciała wykorzystać niefrasobliwość Miedzi i wyjść na prowadzenie. Nie minął nawet kwadrans, a przed kolejną okazją stanął Medeiros. Portugalczyk otrzymał znakomite podanie od Dominika Nagy'ego i stanął sam na sam z Łukaszem Sapelą, który po raz kolejny udowodnił, że jest jak wino. Im starszy tym lepszy. Taka polska odmiana Buffona. Trudno byłoby sobie wyobrazić jednak tak jednostronny mecz bez bramek, o czym przekonaliśmy się w 22. minucie meczu. Dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał Carlitos, który świetnie odnalazł się w polu karnym i pewnie pokonał bezradnego tym razem golkipera przyjezdnych.
Bramka strzelona przez Hiszpana niestety zadowoliła Legionistów, którzy przez kolejne 20 minut nawet nie próbowali zagrozić bramce gości, co sprawiło, że gra zrobiła się znacznie wolniejsza, co z tym idzie również nudniejsza. Panowie piłkarze. APELUJĘ! Po strzeleniu bramki nie zwalniamy. Tu trzeba napierać, bo nie ma niebezpieczniejszego wyniku niż ten z jednobramkową przewagą, a jak pokazuje historia, nie takie straty się odrabiało. Szansę na zagrzanie swoich zawodników do boju miał podczas przerwy Ricardo Sa Pinto. Sądząc po reakcji i grze zespołu w drugiej odsłonie, Portugalczyk nie wykonał swojej pracy najlepiej, choć nie wiele na to wskazywało.
W drugą połowę zdecydowanie lepiej weszła Legia, która od samego początku tworzyła sobie okazję na gole. Takowa padła w 62. minucie kiedy to po znakomitym uderzeniu sprzed pola karnego, swojego debiutanckiego gola zdobył Iuri Medeiros. Po bramce Portugalczyka Legia znów zwolniła i dała pole do popisu swojemu rywalowi. Wszystko byłoby dobrze, gdyby dziś choć trochę w grę chciała zaangażować się środkowa formacja Miedzi, która zdecydowanie nie była zainteresowana grą. Z dobrej strony próbowały pokazać się boczne sektory, które od czasu do czasu próbowały zapoczątkować groźną kontrę. Żadna z nich nie przyniosła pożądanych skutków i ostatecznie przyjezdni goście nie wywieźli z Warszawy nawet jednej bramki, nie mówiąc tu o jakichkolwiek punktach. Najgroźniejszą okazją stworzoną przez Legniczan był rzut wolny wykonywany przez Łukasza Gargułę, po którego uderzeniu piłka trafiła w słupek i ... w sumie to tyle.
Choć Legia w dzisiejszym spotkaniu była górą, to z pewnością ich gra nie była przekonywująca. Legioniści pomimo tego, że całe spotkanie kontrolowali grę, to nie potrafili stworzyć akcji, umożliwiających im wejście w pole karne, co z tym idzie, nie tworzyli sobie sytuacji bramkowych. Miedź natomiast, mimo tego, że rywalem była o kilka klas lepsza Legia, znów straciła bardzo cenne punkty i ich sytuacje po tej kolejce może wyglądać gorzej niż dotychczas.
Legia Warszawa 2:0 Miedź Legnica
1:0 |22' Carlitos
2:0 |62' Medeiros