Janicki na celowniku Wisły, czyli brakuje jeszcze Totha i Polczaka
Jednym z głównych zarzutów, jakie kibice Wisły Kraków mieli w ostatnich latach do kolejnych zarządów, było późne przeprowadzanie transferów. Faktycznie coś w tym jest - w trakcie większości okienek kadra "Białej Gwiazdy" była kompletowana długo po rozpoczęciu przygotowań do nowej rundy. Obecni sternicy nie chcą powielać tego błędu - na Reymonta trafił już David Niepsuj z Pogoni Szczecin, a kwestią godzin jest podpisanie kontraktu przez piłkarza gdańskiej Lechii - Michała Maka. Jak się okazuje, to nie koniec transferów Wisły, bo na jej celowniku znalazł się Rafał Janicki.
Jak donosi na swoim twitterze słynny informator Janekx89, stoper Lechii Gdańsk lada dzień rozwiąże kontrakt ze swoim obecnym klubem. Ma na tym skorzystać właśnie Wisła, która w swojej sytuacji raczej nie może sobie pozwolić na transfery gotówkowe, więc pozostaje jej rozglądać się na rynku wolnych zawodników. Czy jednak Janicki, nawet za czapkę gruszek, to dobre rozwiązanie dla dość dziurawej defensywy "Białej Gwiazdy"? Mam co do tego pewne wątpliwości.
Rafał Janicki to jest idealne odzwierciedlenie przeciętności jakiej w Lechu jest mnóstwo.
— Maciej Łuczak (@maciejluczak) September 30, 2018
Zacznijmy od faktów - stoper podczas dwuletniego wypożyczenia do Lecha zagrał w 45 meczach Ekstraklasy. Biorąc pod uwagę, że mógł wystąpić w 74 spotkaniach - to niezbyt imponująca liczba. Jednak nie to jest najgorsze, bo mimo wszystko jakiś rytm gry jest zachowany. Przede wszystkim razi kiepska forma Janickiego - właściwie ciężko znaleźć jakieś jego spotkanie (zwłaszcza w ostatnim sezonie), w którym nie popełniłby jakiegoś babola. Przykłady pierwsze z brzegu - obcinka przy pierwszym golu dla Wisły w pamiętnym meczu zakończonym wynikiem 2:5, zawalona bramka przeciwko Legii przy Łazienkowskiej, niezrozumiałe zachowanie (do spółki z Putnockym) przy golu Parzyszka w ostatnim meczu sezonu... A to tylko największe "kwiatki", bo każdy, kto w miarę regularnie oglądał grę Lecha w tym sezonie wie, że forma wychowanka Chemika Police pozostawia wiele do życzenia.
Prezesie mając w składzie takiego gracza jak Rafał Janicki to czego się można spodziewać jak nie porażki?
— Mariusz (@MBLP85) May 20, 2019
Nasuwa się zatem pytanie - Czy jest sens sprowadzać takiego zawodnika? Moim zdaniem nie bardzo. Po pierwsze - jest to piłkarz jak na naszą ligę wybitnie awaryjny i nawet biorąc pod uwagę ciężką sytuację Wisły, myślę, że można w podobnym koszcie znaleźć lepszego obrońcę (raczej wątpię, że były piłkarz Lecha i Lechii zgodzi się na drastyczną obniżkę zarobków). Po drugie - w lipcu skończy już 27 lat, więc ciężko mówić o tym, że Wisła miałaby na nim w przyszłości zarobić. Nie lepiej dać pograć zdolnemu Danielowi Hoyo-Kowalskiemu czy nawet Lukasowi Klemenzowi, który ma trochę mniej wiosen na karku? I w tym miejscu chciałbym zbić argument zwolenników tego transferu. "Z transferu Klemenza też się śmiano, a okazał się dobrym ruchem" - pełna zgoda, ale Klemenz jest 3 lata młodszy, na dodatek ten sezon był dopiero jego drugim na poziomie Ekstraklasy. Janicki w najlepszej lidze świata jest już 9 lat, a postępów w jego grze kompletnie nie widać, dlatego według mnie stawianie znaku równości między tymi transferami jest zupełnie bez sensu.
Jedyną nadzieją jest to, że trener Maciek Stolarczyk w swoim stylu wydobędzie z zawodnika 150% jego możliwości i Janicki stanie się prawdziwym demonem w obronie. Patrząc jednak na takie obrazki jak poniżej, można mieć co do tego spore wątpliwości.
😂😂😂😂#PIALPO pic.twitter.com/r0fw4BL1qq
— Pan Waldek (@waldek_pan) May 19, 2019
Pamietacie gola Pawlowskiego przeciwko Lechii w mistrzowskim sezonie Lecha?
— Czehu (@czehuziom) May 19, 2019
W roli głównej Rafał Janicki 😁😁😁 pic.twitter.com/wCPF5gtQvz
Rafał Janicki pic.twitter.com/baPp4qaeOY
— Jest Stachu (@zubreb) May 22, 2019