Footroll w terenie - Raków Częstochowa - klub dumnych ludzi. I przaśnego pierwszego wrażenia...
To w sumie nawet sympatyczne – tak jeździć za beniaminkami. Wczoraj ŁKS, dziś Raków. Jedziesz jednak nie pod Jasną Górę, ale… do Bełchatowa. Miasta niedostępnego. Miasta bez dworca kolejowego, miasta bez dworca autobusowego, ale wkrótce z dwoma galeriami handlowymi. Miasta, które jednak było na tyle gościnne, że Raków bez stadionu przyjęło na obiekt GKS-u. Raków grał z Koroną, przywitał się po dłuższym czasie znów z Ekstraklasą, ale… nie w swoim mieście. Co zatem mógł zrobić człowiek pochodzący z miejscowości o 30 kilometrów oddalonej od Bełchatowa? Pojechał zobaczyć drugiego beniaminka naszej niezbyt pociesznej ligi.
Zobaczcie sami zresztą stan dokładnie w momencie pierwszego gwizdka – o godzinie 15:00 (bo dopiero o tej godzinie udało nam się zajechać):
Kręciliście dziś wokół stadionu? Cóż, obiekt GKS-u zewsząd został otoczony wozami policyjnymi. Mobilizacja. Do tego wszystkiego nawet czekała przy obiekcie policyjna polewaczka…
W Bełchatowie gotowi na każda sytuacje... #Ekstraklasa pic.twitter.com/qvZxSuFbAp
— Mateusz Czarnecki (@CzarneckiMat) July 20, 2019
Ludzie stali w kolejkach (szczęśliwie nie przez całą pierwszą połowę, jeśli już to byli to spóźnialscy), znów zapachniało pieczoną kiełbasą (grille stały na schodach prowadzących do młyna), a słońce przygrzewało na tyle mocno, że przerwy na uzupełnienie płynów w trakcie meczu były właściwie do przewidzenia (i pierwsza była potrzebna po 27 minutach). Inna sprawa, że po raz trzeci musieliśmy też pochwalić stan murawy – Gdynia, Łódź, a teraz Bełchatów: to akurat przygotowano na nowy sezon.
Potem jednak przyszedł czas na mecz.
O ile stan wypełnienia obiektu mógł być zadowalający, o tyle widać było, że samemu Rakowowi też nie jest wygodnie z tym, że musi jeździć do miasta oddalonego o ponad 80 kilometrów. Na swój stadion nie poczekają pół roku, tylko… zapewne 2-3 lata?
Wszystko potwierdzał transparent na sektorze zajmowanym przez młyn Rakowa:
„Matyjaszczyk (Krzysztof Matyjaszczyk - prezydent Częstochowy - red.), kiedy zagramy na Limanowskiego? Bełchatów gościnne miasto, ale to nie jest nasz dom!!!”
„Ekstraklasa w Częstochowie! Nowy stadion dla Rakowa!” – to z kolei okrzyki, które raz po raz słychać było z trybun.
W co jeszcze mogliśmy się wsłuchać? W hołd dla Zbigniewa Dobosza, trenera, który był m. in. szkoleniowcem, który kształtował przed odejściem do Legii młodego Jacka Magierę. W to, jak głośno było przed obiektem. W to, jak ładnie Raków chciał się przywitać z Ekstraklasą. Nie wiemy, czy są tacy, którzy stęsknili się za widokiem obiektu Gieksy… ale wypełniony (tak, bez sektora gości) wygląda porządnie.
Tylko zadawaliśmy sobie pytanie – naprawdę sektor gości musiał zostać zamknięty? I musi dalej być niedostępny? Kibice Korony i tak byli na tyle głośni, że słychać ich było spoza stadionu w pewnych momentach. Nie zostali jednak wpuszczeni, decyzja nie została zmieniona. Możecie tylko się domyślać, jakie okrzyki były następnie słyszane na stadionie: „Zawsze i wszędzie…”, „Piłka nożna dla kibiców”. O ile wulgarni nie będziemy, to niewpuszczanie kibiców gości… nie jest normalne. Po prostu nie jest.
Zza stadionu dobiegają okrzyki kibiców @Korona_Kielce. A więc jednak przyjechali. Ale nie zostaną wpuszczeni #RCZKOR
— Krzysztof Sędzicki (@ksedzicki) July 20, 2019
Co jeszcze możemy Wam opowiedzieć? Cóż, GKS posiada stadion, na którym trybuna prasowa jest… hybrydą. Naprawdę, są tam pulpity dla prasy i miejsca dla kibiców. Mieszają się tam nieraz kibice gospodarzy i gości, a w najwyższych rzędach między kibicami siedzą sobie np. prezesi (tak jak dzisiaj Wojciech Cygan, prezes Rakowa). My sami musieliśmy sobie przypomnieć te klimaty, bo obiekt GKS-u obcy nam nie jest…
Gino Lettieri chyba wciąż miał w głowie wczorajszy mecz ŁKS-u, który oglądał z trybuny przy al. Unii Lubelskiej. Bo z ławki rezerwowych wydzierał się tylko Marek Papszun, który chciał ładnie przedstawić słuchaczom, przed milionami słuchaczy, a także widzów. Jak na mecz rozgrywany w upale, nie rozpieszczali nas jedni i drudzy, kiedy tylko dotarliśmy do 30. minuty. Wcześniej jednak kilkukrotnie Raków postraszył Koronę, zmuszając nawet do błędu jej bramkarza, Pawła Sokoła (który zaraz ujrzycie). Trochę możecie też zapewne zrozumieć, dlaczego to kapitana Rakowa, Tomasa Petraska wskazywano jako gwiazdę drużyny RKS-u. Źle jest jednak, jeśli najbardziej wyróżnia się środkowy obrońca...
Spójrzcie zresztą na echa tego meczu i obserwacje postronnych widzów:
Sekundy do końca połowy, rzut wolny, można posłać wrzutkę bez konsekwencji kontry.
— Jakub Białek (@jakubbialek) July 20, 2019
Co robi Raków? Przeciąga wykonanie wolnego, podaje krótko i gra na czas do gwizdka.
To chyba nie są te stałe fragmenty, które podglądał Czesław Michniewicz :)
Mecz Rakowa z Koroną dokładnie taki, jakiego należałoby się spodziewać po meczu rozgrywanym o 15. w sobotę w Bełchatowie. #RCZKOR
— Andrzej Cała (@andrzejcala) July 20, 2019
Cóż, sami widzicie, że koncertu piłki tu nie uświadczyliśmy.
Wróciło to co najpiękniejsze w tej lidze. Techniczka. CC: @OEkstraklasa #RCZKOR pic.twitter.com/bUcwNVoPfJ
— Tomasz Szczygieł 📡 (@TomekSzczygiel) July 20, 2019
A Michał Gliwa na początku drugiej połowy przypomniał, dlaczego swego czasu szydera z niego w Zagłębiu Lubin wykraczała nawet poza granice dobrego smaku... sprowokował głupi rzut karny a'la Frantisek Plach. Kabaretu piłkarskiego w Bełchatowie nie było dość w kilku chwilach. Gliwa rozgrywał dobrą połowę, a tymczasem nadeszło coś takiego.
Aha, Koronę ostatecznie wpuszczono...
Korona weszła. Na trybunę, gdzie znajduje się młyn Rakowa. Poszły podziękowania ze strony gości. pic.twitter.com/dyVmPuNk4F
— Rafał Majchrzak (@RMnaTT) July 20, 2019
Koniec końców - wygrzaliśmy się, obejrzeliśmy średni mecz, Korona wygrała 1:0, a Raków nie przywitał się miło z Ekstraklasą. Styl zanikał, zanikał, im dalej w mecz, tym coraz więcej mankamentów wychwytywaliśmy... a to jeszcze nie koniec tych naszych wypraw. Jutro i w poniedziałek kolejne...