Piastowi przypomniało się BATE... - echa sobotnich meczów PKO Ekstraklasy
Od niezadowalającego wyniku rozpoczął nowy sezon PKO Ekstraklasy Piast Gliwice, który podobnie jak w meczach z BATE Borysów, komfortowy rezultat wypuścił w samej końcówce, kończąc ten mecz w osłabieniu. Ponadto zwycięstwami nowe rozgrywki zainaugurowały Korona Kielce oraz Śląsk Wrocław, osiągając jednobramkowe zwycięstwa.
Raków Częstochowa 0:1 Korona Kielce (50' Kovacević)
Składy:
- Raków: Gliwa - Kasperkiewicz, Szymonowicz, Petrasek - Babenko (73' Luković), Sapala (86' Apolinarski), Malinowski, Kun - Szczepaniak, Domański (46' Nouvier), Musiolik
- Korona: Sokół - Gardawski (75' Kosakiewicz), Kovacević, Marquez, Dziwniel - Żubrowski, Pacinda (72' Zalazar), Gnjatić, Cebula (85' Pucko), Djuranović - Papadopoulos
Nie najlepiej weszły w sezon PKO Ekstraklasy jej beniaminki, po których spodziewano się znacznie więcej. Wczoraj ŁKS Łódź pomimo gry w przewadze tylko zremisował z Lechią Gdańsk, dziś Raków rozpoczął rozgrywki od porażki 0:1 z Koroną Kielce. O samym spotkaniu nie trzeba wypowiadać się zbyt wiele z jednej wiadomej przyczyny. Korona podobnie jak w tamtym sezonie, tak i w tym swoją grą nie zachwycała, a od czasu do czasu powodowała senności. Sprawy nie poprawiał również Raków, który co jak co, ale mierzył nieco wyżej, a już w inauguracyjnym starciu pokazał się z najgorszej możliwej strony. Porażka 0:1 z przeciętną Koroną po kuriozalnym golu jest bolesna, lecz mówi wszystko - utrzymanie w PKO Ekstraklasie nie będzie łatwą sprawą.
Fatalna Korona, jeszcze gorszy Raków i Arka Gdynia. Kandydaci do spadku wybierają się sami już w pierwszej kolejce, a zagrozić im może tylko Śląsk Wrocław.
— Piotrek Sidorowicz (@PiotrSidorowic2) July 20, 2019
To samo się tyczy zresztą Korony Kielce. Choć sezon zaczęli od zwycięstwa, to nie należy ich upatrywać wśród kandydatów do gry w górnej ósemce. W porównaniu do poprzedniego sezonu zbyt wiele się nie zmieniło, a bramkę dającą tego dnia trzy punkty mogą zawdzięczać tylko i wyłącznie Michałowi Gliwie. Golkiper beniaminka PKO Ekstraklasy, tak jak przed laty, znów zademonstrował odrobinkę swoich umiejętności i bezpardonowym wejściem ściął z nóg zawodnika Korony. Sędzia Piotr Lasyk bez chwili zastanowienia wskazał na wapno, co na gola zamienił kapitan, Adnan Kovacević. Jedna bramka wystarczyła do pozytywnego rozpoczęcia sezonu, lecz z taką grą zbyt daleko się nie zajdzie, a więcej o tym spotkaniu przeczytacie w relacji Rafała Majchrzaka.
Lata mijają, a Michał Gliwa ciągle ten sam.
— Marcin Łopienski (@marcinlopienski) July 20, 2019
Wisła Kraków 0:1 Śląsk Wrocław (62' Stiglec)
Składy:
- Wisła: Buchalik - Niepsuj, Janicki, Klemenz, Sadlok - Silva, Boguski, Wojtkowski - Mak, Drzazga (79' Balanyuk), Brożek
- Śląsk: Putnocky - Broź, Celeban, Golla, Stiglec - Mączyński, Chrapek, Płacheta, Gąska (67' Musonda) - Pich (77' Łabojko), Szczepan (86' Exposito)
Od porażki rozpoczęła uwalniająca się od problemów finansowych Wisła Kraków, ulegając w swoim pierwszym starciu Śląskowi Wrocław 0:1. Po cichu mogliśmy spodziewać się takiego rozwoju zdarzeń, lecz najbardziej prawdopodobny wydawał się podział punktów. Goście po stracie Marcina Robaka musieli szukać opcji zastępczych. Dzisiejszego wieczoru, trener Vítězslav Lavička postanowił skorzystać z duetu Robert Pich - Daniel Szczepan, lecz prawdę mówiąc, nie zachwycił. Sprawy w swoje ręce wziął debiutujący na polskich boiskach Dino Stiglec, który pięknym strzałem z okolic "szesnastki" zapewnił swojemu zespołowi zwycięstwo.
Taki gol w debiucie? 🤯 Dino Stiglec nieźle przywitał się z ligą! 👏#WISŚLĄ 0:1 pic.twitter.com/C6cHO2bA4j
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) July 20, 2019
Tak jak stwierdziłem na początku, porażka Wisły Kraków w meczu inauguracyjnym była bardzo realna, w dużej mierze ze względu na poważne osłabienia "Białej Gwiazdy". W dzisiejszym starciu nie ujrzeliśmy Vullneta Bashy oraz Vukana Savicevicia, którzy w tych rozgrywkach będą głównymi architektami krakowskiego zespołu. Ich brak znacznie pokrzyżował jednak plany i pierwsze spotkanie w nowym sezonie zakończyło się dla Wisły nieciekawie.
W zeszłym sezonie Śląsk 509 strzalow (158 celnych) - Wisła 443 (175). Dziś Śląsk skuteczniejszy i konkretniejszy, ale gdy do Wisły wróci trojka kluczowych pomocników, da spokojnie radę.
— Zelislaw Zyzynski (@ZelekZyzynski) July 20, 2019
Piast Gliwice 1:0 Lech Poznań (7' Felix - 82' Tomczyk)
Składy:
- Piast: Plach - Mokwa, Huk, Korun, Kirkeskov - Dziczek, Sokołowski, Valencia (73' Konczkowski), Badia (79' Byrtek), Felix - Parzyszek (68' Aquino)
- Lech: van der Hart - Gumny, Rogne, Crnomarković, Kostevych - Tiba, Muhar (79' Tomczyk), Jevtić, Jóźwiak, Puchacz (64' Makuszewski) - Amaral (72' Zhamaletdinov)
W słabym stylu sezon 2019/20 rozpoczął Piast Gliwice, który w pierwszej kolejce PKO Ekstraklasy zremisował przed własną publicznością z Lechem Poznań 1:1. Niewiele jednak wskazywało na podział punktów, gdyż przez większość fragmentów z lepszej strony pokazywali się gospodarze, którzy przy odrobinie większej skuteczności mogli zamknąć losy tego spotkanie jeszcze w pierwszej odsłonie. Ogromny udział przy utracie kompletu puntów przed gliwiczan miał debiutujący tego wieczoru Tomas Huk. Stoper Piasta na ponad 10 minut przed końcem regulaminowego czasu zapracował na czerwoną kartkę. Były zawodnik Dunajskiej Stredy zdecydował się na faul na Kamilu Jóźwiaku, wychodzącym sam na sam z Frantiskiem Plachem. Decyzja sędziego mogła być tylko jedna, a Huk zakończył to spotkanie przed czasem. Grę w przewadze bezpardonowo wykorzystał Lech, który za sprawą Pawła Tomczyka zapewnił sobie jeden punkt na otwarcie.
Przeciętny ten debiut Tomasa Huka w @_Ekstraklasa_. Osłabienie w kluczowym momencie meczu i kolejny mecz gliwiczan, w którym w samej końcówce brakuje koncentracji. Waldek King musi coś zdziałać, bo BATE będzie się zdarzało co tydzień. #PIALPO
— Piotrek Sidorowicz (@PiotrSidorowic2) July 20, 2019
To spotkanie nie musiało się jednak skończyć w takim stylu, a gliwiczanie na potęgę marnowali dogodne sytuacje. Znów bohaterem mógł zostać Piotr Parzyszek, który miał trzy stuprocentowe okazje na gola, lecz jego celownik znów zawiódł i z murawy schodził nieco niepocieszony. Znacznie lepszą skutecznością wykazał się w pierwszej połowie Joao Felix. Hiszpan znakomicie wykorzystał dośrodkowanie swojego rodaka, Gerarda Badii i strzałem głową pokonał Mickeya van der Harta. Taki rozwój zdarzeń nie miałby miejsca, gdyby nie zła postawa defensywy Lecha Poznań, która pomimo zmian, znów miała problemy z dogadywaniem się. Thomas Rogne oraz Djordje Crnomarković nie najlepiej będą wspominali to spotkanie, a ich błędy mogły jeszcze bardziej zaszkodzić "Kolejorzowi". Podział punktów jest jednak jak najbardziej sprawiedliwy, a szalona końcówka Lecha pozwoliła mu wstać z kolan i wrócić do domu z jednym punktem.
Kompletnie nieskoordynowany pressing Lecha, otwarta prawa flanka dla Piasta, Rogne i Crnomarković nie widzą się wzajemnie przy wrzutkach = brak krycia. Pod względem gry niezły tylko pierwsze 15', później prymitywne pałowanie na Amarala, co - jak mawiał klasyk - "było bez sensu".
— Damian Smyk (@D_Smyk) July 20, 2019
Parzyszek zepsuł setkę. Zrobił coś gorszego niż Plach z BATE. Pewne jest, że większość ludzi będzie pamiętało wyczyn bramkarza niż napastnika.
— Szymon Góralski (@huralinho) July 20, 2019