Hit kolejki na remis - echa meczu Lechia vs Jagiellonia
Remisem 1:1 zakończyło się pierwsze w tym sezonie starcie pomiędzy Lechią Gdańsk oraz Jagiellonią Białystok. Gole dla swoich drużyn zdobyli Artur Sobiech oraz Ognjen Mudriński.
Lechia Gdańsk 1:1 Jagiellonia Białystok (25' Sobiech - 74' Mudriński)
Składy:
Lechia: Kuciak - Fila (83' Łukasik), Augustyn, Nalepa, Mladenović - Kubicki , Makowski, Lipski (88' Wolski) - Paixao, Peszko (58' Gajos), Sobiech
Jagiellonia: Węglarz - Wójcicki, Runje, Arsenić, Bodvarsson - Romanczuk, Pospisil, Imaz (89' Imaz) - Prikryl, Camara (46' Bida) , Klimala (60' Mudriński)
Potwór z Loch Ness, Bestia z Gévaudan, Lechia Gdańsk - stworzenia, które śnią się nie tylko małym, ale również większym kibicom Jagiellonii Białystok. Koszmar "Dumy Podlasia" trwa od 2013 roku, kiedy to po raz ostatni udało im się wygrać na obiekcie Lechii. Od tamtego momentu wpadka goniła wpadkę, a Stadion Energa Gdańsk stał się najmniej gościnnym obiektem w całej lidze. Do przełamania szykowano się dzisiaj, choć od samego początku wiedziano, że Lechia pomimo odpadnięcia z Ligi Europy i słabszego meczu z Wisłą Płock wciąż jest rządna zwycięstw, a ich cele sięgają naprawdę wysoko. "Trzeba powiedzieć jasno - Lechia to jeden z głównych faworytów do mistrzostwa Polski. W zeszłym sezonie gdańszczanie próbowali przekonywać, że kto inny jest faworytem, tak teraz to oni nim są" - cytujemy słowa trenera z oficjalnej strony klubu.
#LGDJAG 💬 Ireneusz Mamrot: @LechiaGdanskSA to jeden z głównych faworytów do mistrzostwa.
— Jagiellonia (@Jagiellonia1920) August 10, 2019
Pełna wypowiedź trenera:https://t.co/UGrMxs96pc pic.twitter.com/3H3DjPdIHj
Przed tygodniem białostoczanie doszczętnie przekonali się, co oznacza osiem minut pasywnej gry. Szybkie dwa ciosy ze strony Zagłębia Lubin i Jagiellonia musiała zbierać zęby z podłogi. Dziś na takie przestoje nie mogli sobie pozwolić, a Ireneusz Mamrot wiedział, że choć jego zaufanie u prezesa Cezarego Kuleszy sięga 26. piętra Hotelu Marriott, to kibice potrafią być zdecydowanie mniej wyrozumiali. Plan na spotkanie był jeden, a zespół od pierwszego gwizdka miał prezentować grę identyczną do tej z Lubina - oczywiście z wykluczeniem gorszych fragmentów.
Rzeczywistość nie zawsze jest jednak kolorowa. Początki bywają trudne, a po otrzymaniu pierwszego ciosu, bardzo trudno wstaje się z desek. O tym przekonała się Jagiellonia Białystok, która znów nie miała łatwej przeprawy. Lechia od samego początku prezentowała swój styl gry. Długie rozgrywanie akcji z wykorzystaniem skrzydeł dawały się we znaki gościom, którzy nie radzili sobie z dobrze pokazującymi się bocznymi obrońcami. Zarówno Karol Fila, jak i Filip Mladenović raz po raz nękali podopiecznych Ireneusza Mamrota groźnymi dośrodkowaniami. Jedno z nich zakończyło się w końcu bramką, a katem Jagiellonii po raz kolejny okazał się Artur Sobiech. Napastnik Lechii bez problemu uporał się z Zoranem Arseniciem i strzałem głową wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Niekorzystny wynik pobudził w "żółto-czerwonych" wolę walki. Ich gra z każdą minutą nabierała coraz większego sensu, a do bramki wyrównującej brakowało tylko lepszego wykończenia. Jeszcze przed przerwą szanse na trafienia mieli Jesus Imaz, dobrze wchodzący w pole karne Bodvar Bodvarsson oraz Tomas Prikryl. Czech co prawda zdołał pokonać Dusana Kuciaka, a jego uderzenie powinno być brane pod uwagę w wyborze gola kolejki, gdyby nie fakt, że na jego przeszkodzie stanął Patryk Klimala. Znajdujący się na pozycji spalonej napastnik Jagiellonii zasłonił pole widzenia bramkarzowi gospodarzy, a euforia wśród zawodników przyjezdnych trwała tylko chwilę.
Losy spotkania odmieniły się jednak w drugiej odsłonie. Ta całkowicie należała do gości, a podopieczni Piotra Stokowca mogli się jedynie przyglądać. Fantastyczną zmianę dał Bartosz Bida, a w pewnym momencie na murawie przebywało aż dwóch młodzieżowców - co dla trenera Mamrota miało być niewykonalne. Młody atakujący "żółto-czerwonych" bez najmniejszych problemów radził sobie ze zdecydowanie bardziej doświadczonymi rywalami, co z biegiem czasu zaczęło przynosić efekty. Na 20 minut przed końcem spotkania do odrabiania strat zabrała się Jagiellonia. Gola wyrównującego zdobył Ognjen Mudriński, a gol Serba był jego pierwszym w tym sezonie. Na tym się jednak skończyło i mecz na szczycie zakończył się bramkowym remisem.
Bałbym się go spotkać w ciemnej ulicy XD https://t.co/3ABzCFBlI4
— Kuba Duda (@kuba_duda2) August 12, 2019
Koniec, 1:1. Znakomita druga połowa. Przypomniał się mecz z Legią zimą 2018. Ewidentnie widać, że potrafimy grać w piłkę, ale brakuje skuteczności...albo trzeźwości sędziego. Chyba mogę powiedzieć, że to najlepsze 45 minut jakie kiedykolwiek zagraliśmy w Gdańsku. #LGDJAG
— PiTeRo (@HeelPiTeRo) August 12, 2019