Śląsk kontynuuje zwycięski marsz, Lech się potyka - echa sobotnich meczów PKO Ekstraklasy
Sobotnie spotkania PKO Ekstraklasy znów okazały się wielką niewiadomą. Choć Śląsk Wrocław niemal perfekcyjnie wykonał swoje zadanie i rozprawił się z Cracovią (2:1), to wiele więcej oczekiwano od Lecha. "Kolejorza" tylko zremisował 0:0 z ostatnią w tabeli Arką i powiększył stratę do czołówki.
Śląsk Wrocław 2:1 Cracovia (30' Pich, 87' Cholewiak - 71' Rubio)
Składy:
Śląsk: Putnocky - Broź, Golla, Puerto, Stiglec - Łabojko, Chrapek (89' Łyszczarz), Pich, Płacheta, Musonda (74' Cholewiak) - Exposito (81' Szczepan)
Cracovia: Pesković - Rapa, Dytyatev, Jablonsky, Diego - Gol, Lusiusz (88' Pik), van Amersfoort (81' Piszczek) - Wdowiak (46' Rubio), Hanca, Lopes
Śląsk Wrocław nadal zwycięski. Podopieczni Vítězslava Lavički pokonali przed własną publicznością Cracovię, zachowując pozycję lidera w tabeli PKO Ekstraklasy. Gole na wagę trzech punktów zdobyli Robert Pich oraz Mateusz Cholewiak. Dla gości odpowiedział Hiszpan, Rubio.
Ostatnie spotkania z udziałem Śląska Wrocław były ogromnym zaskoczeniem. Zespół prowadzony przez czeskiego szkoleniowca z łatwością przechodził kolejnych rywali, na swoim koncie notując między innymi remis z Legią Warszawa (0:0) oraz zwycięstwo z Lechem Poznań (3:1). Dzisiejsze spotkanie zapowiadało się jak każde poprzednie, z tą różnicą, że to wrocławianie byli faworytem. Od samego początku znów narzucili wysokie tempo, a problemy rzucające się w oczy były te same, co w poprzednich starciach. Dużo strat Michała Chrapka, który miał problemy w rozegraniu, nieużyteczny w ofensywie Lubambo Musonda oraz skryty Erik Exposito. Na brak bramkostrzelnego napastnika, Śląsk będzie narzekał jeszcze długo, lecz od czego ma się zawodników, którzy w każdym momencie mogą odwrócić losy spotkania. Tym razem padło na Roberta Picha, który po pół godzinie gry otworzył wynik spotkania. Słowak strzelił w drugim meczu z rzędu, a obok Przemysława Płachety był jednym z najlepszych zawodników na boisku.
Tego nie można powiedzieć o vis-a-vis młodego Polaka, Mateuszu Wdowiaku. Czas leci, a skrzydłowy Cracovii nadal miewa te same problemy. W poprzednim sezonie na potęgę psuł stuprocentowe okazje kreowane przez kolegów. W tym jest nie inaczej. Jeszcze przed przerwą Cracovia mogła doprowadzić do remisu właśnie za sprawą Wdowiaka, który fatalnie zmarnował znakomitą akcję na gola. To doprowadziło do kolejnej straty punktów, a zawodnikiem, który jako jedyny zagrał na swoim poziomie, był Janusz Gol. Kapitan "Pasów" tak, jak przed tygodniem wziął sprawy w swoje ręce. Środek pola Cracovii wyglądał znacznie lepiej od tego gospodarzy, lecz co z tego, jeśli w linii ataku mamy ludzi z problemami przy wykończeniu...
Gdyby Mateusz Wdowiak i sytuacje sam na sam byli parą, to chyba najprędzej Rossem i Rachel kłócącymi się, czy mieli przerwę, czy nie #ŚLACRA
— Kamil Jagodyński (@KJagodynski) August 17, 2019
Arka Gdynia 0:0 Lech Poznań
Składy:
Arka: Steinbors - Olczyk, Maghoma, Danch, Helstrup - Deja, Nalepa, Budziński, Młyński (62' Antonik), Jankowski (90' Marciniak) - Serrarens
Lech: van der Hart - Gumny, Satka, Crnomarković, Kostevych - Tiba, Muhar (88' Zhamaletdinov), Jevtić, Jóźwiak, Makuszewski (63' Puchacz) - Gytkjaer (77' Tomczyk)
Tylko bezbramkowym remisem zakończyło się drugie z dzisiejszych spotkań. Arka Gdynia podejmująca przed własną publicznością Lecha Poznań od pierwszej do ostatniej minuty zdołała utrzymać korzystny dla siebie wynik. Dzisiejszy dzień nie był tym, w którym ofensywa Lecha miała najwięcej do powiedzenia. Grający w ostatnim czasie pierwsze skrzypce Darko Jevtić, robił wszystko co mógł, lecz jego koledzy z nim w roli głównej, nie zdołali rozmontować, dobrze prosperującej dziś defensywy. Defensywy, która w ostatnim czasie niemiłosiernie zawodziła, a przyjeżdżające do Trójmiasta kluby czuły się jak u siebie.
Powiem krótko, Darko Jevtić
— Maciej Maćkowiak ⚽🇵🇱 (@Macko_scaut) August 17, 2019
dla mnie na ten moment najlepszym pomocnikiem w @_Ekstraklasa_
Zagrania ⚽ do kolegów z drużyny ma perfekcyjne!!!
Dziś było inaczej. Poważne zmiany wprowadzone przez Jacka Zielińskiego znów przyniosły zadowalający rezultat. Jeden punkt z tak ciężkim rywalem z pewnością cieszy i daje powody do optymizmu. Lech natomiast znów zawiódł - ich gra była daleka od ideału, od Pedro Tiby spodziewano się znacznie więcej, a Christian Gytkjaer znów stał się nieskuteczny. To poskutkowało kolejnym słabym meczem i stratą do uciekającej czołówki.