Przełamanie na mistrzu Polski. ''Kolejorz'' triumfuje!
Ekstraklasa rządzi się własnymi prawami, brzmiącymi "nic dwa razy się nie zdarza". Nigdy nie zdarzą się dwa dobre mecze, więc na starciu z Zabrza powinniśmy zakończyć nasze insynuacje. Lecz nie zakończymy... Znacznie ciekawej zapowiadało się bowiem starcie w Poznaniu, które pomimo zwycięstwa Lecha (3:0), zostawiło lekki niesmak...
Wystarczyły zaledwie dwa dni, by nastawienie "Kolejorza" zmieniło się diametralnie. W środę dyrektor sportowy klubu, Tomasz Rząsa uspokajał słowami - "Wierzymy, że się uda". Dariusz Żuraw zaś, zdejmując presję ze swojego zespołu twierdził, że Piast jest nie do pokonania, by dziś sprawić olbrzymią niespodziankę. Na dzień dzisiejszy trudno bowiem znaleźć klub, który grałby tak równo. Liderująca w tabeli Legia również miewa wahania formy, a we wszelkich porównaniach najkorzystniej prezentuje się Piast Gliwice. Mistrz Polski doskonale rozumie styl narzucany przez Waldemara Fornalika, co w poprzedniej kolejce zakończyło się okazałym zwycięstwem z Jagiellonią Białystok (3:1). Dziś gliwiczanie również występowali w roli faworyta, który po końcowym gwizdku schodził do szatni z niesmakiem.
Z niesmakiem, ponieważ szans wytworzonych w pierwszej odsłonie nie zliczymy na palcach jednej ręki. Pierwsza połowa spotkania stała pod bezwzględną dominacją Piasta, który notorycznie marnował znakomite okazje. Zdobycie środka pola na nic się nie zdało, a Gerard Badia może żałować, że wszelkie starania nie przyniosły mu asyst. Bo mecz w Poznaniu nie porywał. Był on typowym starciem w stylu Ekstraklasy, która pomimo zaangażowania jednej ze stron - lubi płatać figle. Mistrz Polski atakował, gospodarze robili wszystko, by oddalić zagrożenie spod własnej bramki i ewentualnie wyprowadzić groźny kontratak. Pierwszy warunek wypełniali znakomicie, a pomimo roli sabotażysty, odgrywanej przez Karlo Muhara - zachowali dziś czyste konto. Chorwat robił naprawdę wszystko, by dorównać swoim poprzednim, bardzo słabym zresztą spotkaniom. Wyprowadzanie piłki spod własnej szesnastki dryblingiem, nieszablonowe zagrania... To wszystko kończyło się stratami, po których Mickey van der Hart miał prawo mieć pretensje. Holender rozegrał dziś jedno z najlepszych spotkań od momentu przyjścia na Bułgarską i choć wyprowadzenie piłki nieco kulało, to za całokształt należą się brawa, bo to właśnie dzięki jego dobrej postawie, Lech może poszczycić się czystym kontem z mistrzem kraju.
Muhar klasa 😂 cóż za finezja, cóż za kontrola piłki #LPOPIA pic.twitter.com/SfMNYWcsBc
— Daniel Górka (@denasek93) November 22, 2019
Tego nie może powiedzieć Frantisek Plach, który co jak co, ale miał dziś ogromnego pecha. Na chwilę przed końcem pierwszej odsłony rzut karny dla gospodarzy sprokurował Piotr Malarczyk. Rzut karny dość kontrowersyjny, bo zamiast najmniejszego kontaktu, oglądaliśmy typowe "padolino", dające "Kolejorzowi" szansę na bramkę do szatni. Tą z niebywałym spokojem wykorzystał Christian Gytkjaer, pewnie pokonując bezradnego bramkarza przyjezdnych. Duński napastnik po zgrupowaniu kadry wrócił w znakomitym nastroju, co kontynuował również po przerwie. Na niespełna kwadrans po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę, wykorzystał dośrodkowanie Wołodymyra Kostevycha, dokładająca kolejną cegiełkę do zwycięstwa, które zapewnił Joao Amaral. Zwycięstwo bardzo cenne, lecz nie do końca zasłużone. Grę bowiem prowadził Piast, lecz zasady twierdzą, że wygrywa ten, kto strzeli więcej bramek. a dziś skuteczniejszy był "Kolejorz", który wreszcie doznał przełamania.
Christian Gytkjaer z dwoma dzisiejszymi golami wskakuje na czoło wyścigu po koronę króla strzelców! ⚽
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 22, 2019
⚠Zobaczcie #AkcjaMeczu #LPOPIA (3-0) pic.twitter.com/NudfCz7joZ
Lech Poznań 3:0 Piast Gliwice (45', 56' Gytkjaer. 90+2' Amaral)
Lech: van der Hart - Gumny (66' Dejewski), Rogne, Satka, Kostevych - Muhar, Tiba, Jóźwiak (81' Klupś), Puchacz (73' Amaral), Jevtić - Gytkjaer
Piast: Plach - Rymaniak, Korun, Malarczyk, Kirkeskov - Pietrowski, Milewski (78' Konczkowski), Sokołowski, Badia (54' Tuszyński), Felix - Parzyszek (62' Steczyk)