Łazienkowska jest twierdzą, a Legia liderem Ekstraklasy!
Wisła Kraków, Górnik Zabrze, Korona Kielce i Wisła Płock - "Nafciarze" po porażce (1:3) dołączyli do niechlubnej listy pogromców Łazienkowskiej, która z meczu na mecz staje się coraz dłuższa.
Legia Warszawa w bieżących rozgrywkach PKO Ekstraklasy jest bezkonkurencyjna. Forma przy Łazienkowskiej 3 robi wrażenie, a każdy zespół przyjeżdżający do stolicy doznaje upokorzenia. Tego doznała Wisła Kraków, Górnik Zabrze, Korona Kielce, a dziś również Wisła Płock. Przed spotkaniem z "Nafciarzami" na koncie wicemistrza Polski widniały aż 22 bramki na własnym terenie, z czego 16 było dziełem ostatnich trzech spotkań. Faworyt tego starcia był, więc tylko jeden i nie bez przyczyny była to Legia Warszawa.
W końcu, bowiem oglądamy zespół, który naprawdę może aspirować do miana mistrza Polski. Nie Legia Romeo Jozaka, nie Ricardo Sa Pinto, ale Aleksandara Vukovicia. Dokładnie tego samego, który jeszcze dwa miesiące temu był zwalniany przez kibiców. Dziś dopina swego i triumfuje. Triumfuje, bo właśnie znalazł się na szczycie PKO Ekstraklasy i to w nie byle jakim stylu. Legia od pierwszej minuty spotkania przeważała, starała się dominować i oddawała masę celnych strzałów. To właśnie po takim meczu dowiadujemy się, że Thomas Dahne potrafi grać nie tylko nogami, ale zachowuje się całkiem nieźle na linii, bo uderzenia Jose Kante czy Pawła Wszołka nie były niskim lotów. Niemiec pomimo starań spotkania swojemu zespołowi nie wybronił, a jeszcze przed przerwą został pokonany dwukrotnie. Najpierw składną akcję na gola zamienił Jarosław Niezgoda. Kilka minut później po zamianie ról podwyższył Jose Kante, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. W drugiej odsłonie wynik meczu ustalił Jarosław Niezgoda, który strzelając dublet zapewnił Legii zwycięstwo (3:1).
Najniższy wymiar kary dla Nafciarzy. Zasłużone prowadzenie Wojskowych. Duet Niezgoda-Kante kozak. Karny słusznie podyktowany. Walka na całego Nafciarze! 🔵⚪🔵Miano dzbana kolejki znamy to: Thomas Dähne. @CANALPLUS_SPORT #LEGWPŁ
— Jakub Piotrowski (@pietro_kubson94) December 14, 2019
Fajnie gramy, z polotem, bawimy się, tylko żebyśmy jeszcze w drugiej połowie nie zapomnieli wygrać. 👍#LEGWPŁ
— Marcin Żuk (@MZukMarmar) December 14, 2019
I co by nie mówić... Wisła Płock w tym spotkaniu nie istniała. Ich pojedyncze ataki opierały się na mało groźnych kontratakach, które znikomy zysk przyniosły tylko raz. Na kilka minut przed końcem pierwszej połowy faulowany w polu karnym był Giorgi Merebashvili, co kilku chwil później wykorzystał Dominik Furman. Pomocnik "Nafciarzy" najprawdopodobniej po raz ostatni występił przy Łazienkowskiej 3 w roli zawodnika Wisły Płock. Jego kontrakt z klubem z Mazowsza wygasa wraz z końcem sezonu i kto wie, czy doświadczony pomocnik nie wróci do Warszawy w roli gospodarza. Dziś swój były, a kto wie czy nie przyszły zespół ukłuł jednokrotnie - pewnie wykorzystując rzut karny sprokurowany przez Domagoja Antolicia. Rzut karny, który zwycięstwa przyjezdnym nie przyniósł i zawrócił do Płocka z brakiem punktów...
Legia Warszawa : Wisła Płock (22', 75' Niezgoda, 27' Kante - 34' Furman)
Legia: Majecki - Vesović, Jędrzejczyk, Lewczuk, Karbownik - Martins, Antolić (90' Cafu), Luquinhas, Wszołek, Kante (73' Gwilia) - Niezgoda (86' Kostorz)
Wisła: Dahne - Stefańczyk, Uryga, Michalski, Tomasik - Rasak, Furman, Szwoch (86' Angielski), Sahiti (63' Ambrosiewicz), Merebashvili - Ricardinho (76' Nowak)