Wisła uciekła spod topora - ŁKS spędzi przerwę na dnie
Wysokim zwycięstwem (4:2) rundę jesienną zakończyli piłkarze "Białej Gwiazdy". Krakowianie po dość jednostronnym starciu pokonali ŁKS Łódź dzięki czemu uciekli z ostatniej pozycji w tabeli PKO Ekstraklasy.
Ponad osiem lat czekali piłkarze "Białej Gwiazdy" na występ przy Alei Unii Lubelskiej w Łodzi. Spotkanie rozgrywane w październiku 2011 roku pamięta niewielu, a spośród wszystkich nazwisk oglądaliśmy tylko jedno - Rafała Boguskiego. Doświadczony pomocnik podobnie jak dziś - rozpoczynał z ławki, a Wisła zwyciężyła wówczas (2:1) po bramkach Michaela Lameya oraz Dudu Bitona. Od tego pamiętnego wydarzenia minęła niespełna dekada, co w kontekście obu zespołów oznacza czasową przepaść. Wówczas dwa bardzo mocne zespoły - Wisła jako pretendent do tytułu - ŁKS zbiorowisko wielkich graczy. Dziś zamiast Marka Saganowskiego, Marcina Mięciela czy Pawła Golańskiego dynastia hiszpańsko - polska, walcząca o spędzenie zimy ponad dnem tabeli.
Ostatnia wizyta Wisły w Łodzi przy al. Unii zakończyła się naszym zwycięstwem 2:1, a pierwszego gola zdobyliśmy po akcji niesamowitego duetu Holendrów Jaliens - Lamey. To co, dzisiaj brameczka po akcji dwóch Rafałów? 🤭
— Juliusz Słaboński (@RocknRollStar8) December 19, 2019
Stałe fragmenty na wagę złota
Do ostatnich minut pierwszej połowy niemal wszystko składało się w wymarzoną całość. ŁKS pomimo gry w osłabieniu starał się przeważać, był groźniejszy pod bramką rywala, czekając na wypunktowanie "Białej Gwiazdy". W 33. minucie gola dla gospodarzy zdobył Dani Ramirez, co w ostateczności przełożyło się w kolejne bramki dla... przyjezdnych. Zawodząca przez znaczną część odsłony Wisła odpaliła - przypominając sobie dobre otwarcie w swoim wykonaniu. Krakowianie od 10. minuty spotkania grali, bowiem w przewadze, po tym jak czerwoną kartką został napomniany Kamil Juraszek. Stoper ŁKS-u zatrzymując Pawła Brożka w nieprzepisowy sposób zostawił swój zespół w osłabieniu, co cztery minuty później przełożyło się na pierwszą w tym spotkaniu bramkę. Rzut wolny w stylu Darko Jevticia wykonał Maciej Sadlok, który zmuszając Arkadiusza Malarza do odprowadzenia piłki wzrokiem - dał swojemu zespołowi prowadzenie.
"Biała Gwiazda" pomimo gry w przewadze nie potrafiła jednak stłamsić rywala - przez niemal pół godziny broniąc się przed atakami gospodarzy. Pół godziny, które w wykonaniu wiślaków trzeba uznać za najsłabsze w tym meczu, gdyż dopiero przed przerwą przyszło nam doświadczyć ataków z ich strony. Najpierw gola z rzutu karnego zdobył Jakub Błaszczykowski, kilka minut później do własnej bramki po rzucie rożnym trafił Maksymilian Rozwandowicz - formując rezultat spotkania.
Ekstraklasa = stały fragment gry
— Piotrek Sidorowicz (@PiotrSidorowic2) December 19, 2019
0:1 - gol Sadloka z rzutu wolnego
1:1 - gol Ramireza z karnego
1:2 - gol Błaszczykowskiego z karnego
1:3 - gol Rozwandowicza... samobójczy... z rożnego
A to wszystko w 45 minut. W tym jesteśmy mocni 👍#ŁKSWIS
ŁKS na dnie
Równe, lecz przegrane - czerwona kartka pokazana w pierwszej połowie "wypompowała" zawodników Łódzkiego Klubu Sportowego. Gospodarze na drugą połowę wyszli, bowiem bez wiary, chybnie broniąc trzy dwubramkowej straty. "Biała Gwiazda" zdecydowaną przewagę po przerwie udokumentowała jeszcze jedną bramką autorstwa Vullneta Bashy, co w ostateczności pozwoliło uciec z ligowego dna, uprzedzając dzisiejszego rywala. W ostatniej minucie spotkania jego wynik ustalił jeszcze Ramirez, co w kontekście zdobytych punktów nic nie zmieniło. Krakowianie dzięki zwycięstwu (4:2) - awansowali na 15. pozycję w tabeli, na której przezimują do lutego.
ŁKS Łódź 2:4 Wisła Kraków (33', 90+3' Ramirez - 14' Sadlok, 43' Błaszczykowski, 45+1' Rozwandowicz (sam), 78' Basha)
ŁKS: Malarz - Grzesik, Juraszek, Sobociński, Rozmus - Piątek, Kalinkowski (67' Sekulski), Wolski (16' Rozwandowicz), Ramirez, Trąbka (46' Guima) - Pirulo
Wisła: Buchalik - Burliga, Janicki, Klemenz (20' Wasilewski), Sadlok - Basha, Pawłowski, Chuca (53' Boguski), Błaszczykowski, Mak - Brożek (72' Buksa)