Wstyd, hańba, kompromitacja - Lechu, nie wracaj do domu!
Rozczarowującym remisem (1:1) zakończyło się starcie Lecha Poznań z Arką Gdynia. "Kolejorz", który przez ponad godzinę grał w przewadze wyrównał dopiero na kwadrans przed końcem spotkania za sprawą Lubomira Satki. Pierwszą w tym sezonie bramkę dla przyjezdnych zdobył, zaś Fabian Serrarens.
Przyjaźń istniała tylko na trybunach - na murawie toczyła się walka o trzy punkty. "Kolejorz" po przeciętnym spotkaniu we Wrocławiu, w którym ostatecznie padł wynik remisowy - nie mógł sobie pozwolić na kolejne potknięcie. Podopieczni Dariusza Żurawia przed rozpoczęciem kolejki tracili aż osiem punktów do liderującej Legii Warszawa, co w razie porażki umiejscowiłoby zespół w dolnej części grupy mistrzowskiej. Rywal choć nie najcięższy, to krwi potrafił napsuć, gdyż to właśnie gdynianie otworzyli wynik tego spotkania.
Jeszcze w doliczonym czasie gry wydarzył się prawdziwy cud. Cud, którego opisanie nie jest proste, gdyż do siatki trafił... Fabian Serrarens. Holender w poprzedniej kolejce świętował swój pierwszy celny strzał na bramkę, dziś mógł się cieszyć również z bramki, bo to właśnie po jego uderzeniu skapitulował Mickey van der Hart. Rodak napastnika Arki nie miał w tej sytuacji zbyt wiele do powiedzenia, co nas mimo wszystko nie dziwi, w przeciwieństwie do okoliczności, w którym padła bramka dla przyjezdnych...
Fani w Amsterdamie wyszli na ulicę po tym jak Fabian Serrarens zdobył w końcu swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie #LPOARK pic.twitter.com/XjRUmkttVt
— Piotr Muhammad 🇵🇱/🇵🇰 (@PiotrMuhammad) December 19, 2019
FABIAN, MASZ TO! #LPOARK pic.twitter.com/6KzdJ1TVA3
— Krzysztof Paciorek (@k_paciorek) December 19, 2019
Od 25. minuty spotkania piłkarze "Kolejorza" grali w przewadze. Wychodzącego sam na sam z bramkarzem Tymoteusza Puchacza w nieprzepisowy sposób zatrzymał Damian Zbozień, kończąc udział w spotkaniu jeszcze przed przerwą. Godzina gry w osłabieniu Arki nie przestraszyła, która zamiast zostać zmiażdżona na terenie rywala - zagrała przyzwoite zawody, urywając punkty faworytowi. Faworytowi, który lubi zawodzić, przy okazji spisując się na pośmiewisko, tak jak dzisiejszego wieczoru. Na bramkę dającą remis musieliśmy, bowiem czekać do 75. minuty, kiedy to bramkę na wagę złota zdobył Lubomir Satka - skracając cierpienia swoich kibiców.
Bronimy jak w 2017 na Narodowym. Czy dowieziemy? Cholera wie, ale dobrze widzieć tak skoncentrowaną Arkę. #LPOARK
— Krzysztof Paciorek (@k_paciorek) December 19, 2019
Lech Poznań 1:1 Arka Gdynia (75' Satka - 45+1' Serrarens)
Lech: van der Hart - Satka, Dejewski, Crnomarković, Kostevych - Muhar, Moder (78' Tomczyk), Puchacz (82' Kamiński), Jóźwiak, Jevtić - Gytkjaer
Arka: Steinbors - Zbozień, Marić, Helstrup, Marciniak - Nalepa, Vejinović, Budziński (29' Danch), Młyński (69' Wawszczyk), Jankowski - Serrarens